Mewy nieodzownie towarzyszyły naszemu miastu i ich obecność podkreślała morski charakter tego miejsca. Ale czy nadal jesteśmy z tego dumni? Te białe ptaki bytują już nie tylko w rejonie nabrzeży, czy też w Dzielnicy Nadmorskiej, ale zakładają gniazda coraz głębiej lądu.
Przyczyną takiego stanu jest między innymi dokarmianie. W efekcie ptaki te coraz chętniej zakładają gniazda.
Pobudka o 5.00 rano przez tupiące i skrzeczące mewy, dla wielu mieszkańców stała się codziennością, do której trudno się przyzwyczaić. Trudno tu nie wspomnieć o zanieczyszczeniach jakie pozostawiają te ptaki.
Rozwiązanie jest proste wystarczy przede wszystkim nie dokarmiać ptaków, a na dachach budynków założyć elektroniczne urządzenia biosymiczne do płoszenia ( emitują one dźwięki nagrywane przy użyciu zaawansowanych technologii cyfrowych i mikrochipów).
Niestety wspólnoty niechętnie stosują takie rozwiązania, bowiem wiąże się to z kosztami. A- aby efekt był odczuwalny – konieczne jest zastosowanie tego przez wszystkie wspólnoty.
Zatem może magistrat dostrzeże problem i zachęci wspólnoty do wprowadzenia tych rozwiązań.
Zakazać dokarmiania i mewy same się wyprowadzą.
Mewy, to moi sprzymierzeńce. Ja je karmię z okna, a one w zamian obsrywają samochody, które barykadują całe podwórko, gdzie czasem ciężko wejść do bloku.
te mewy to naprawdę duży problem. powinien być zakaz karmienia mew z okien- egzekwowany przez nie mającą co robić straż miejską oraz nakazać wspólnotom sprzątać dachy.
Proponuje wyeliminować wszystkie płaczki i marudy internetowe.
Ta...mewy w sumienie niewinne plaga moherow i sloikow wyrzucajacych wszystko przez okna to gorsze.
wina kibola
Jak już wszystko wytepicie przyjdzie na was kolej.w przyrodzie do ktorej tez nalezymy wszyscy sa potrzebni ale glaby tego nie pojmuja.
Rozwiązanie jest proste wystarczy przede wszystkim nie dokarmiać ptaków - tą uwagę można napisać 1000 razy...
Rozwiązanie jest proste wystarczy przede wszystkim nie dokarmiać ptaków
Matejki 40 też jakieś brudasy wyrzucają notorycznie śmieci przez okna a jeden co się zwie marynarzem jak przyjedzie z morza to wyrzuca puste butelki po alkoholu i puszki po piwie nawet go żona pogoniła i śmieć musiał sprowadzić się tu sprowadzić z jakąś larwą.
na ul.Kośćiuszki jest starsze małżeństwo karmiace mewy zamiast ubrac sie i pojsc na spacer i tam karmic mewy to z lenistwa lepiej wyrzucac jedzenie na trawnik ktury jest i tak obsrany przez psy
Polecam dalej wyrzucać jedzenie za okna i z balkonów... :]
a czy są jakieś skuteczne odstraszacze na wrzeszczące bachory i ich przygłupich rodziców którzy lada dzień zburzą mi spokój na cmentarzu przy Chopina ??
Odgórnie powinien byc zakaz dokarmiania ptaków na osiedlach i widoczne w tym celu przepisy na klatkach schodowych dla osób, które namiętnie je dokarmiają. Gołębie też są plagą. Nauczyły się, że pani z Matejki 46a rano sypie im ziarno więc na oknach w pobliżu zrobiły sobie gołębnik. Moje parapety są całe w ich odchodach. Jeżeli chodzi o mewy to już teraz jakieś odpowiednie słuzby powinny zadbać aby te skrzeczące ptaszyska nie wiły sobie gniazd na dachach. Ja latem nie mam żadnej nocy spokojnie przespanej. Mewy to może nasza wizytówka, ale może nad morzem?
wyprowadzcie się z tych terenów jak was denerwuje obecność mew. To mewy były tu pierwsze. Mnie denerwuje głupota, ale nie tępię połowy albo i większej części mieszkańców Świnoujścia.
Mewy to jedno, a co ujadającymi kundlami? W moim bloku mieszka ich ze 30 i tak samo rozpoczynają napierdalanie o 5:00.
Na takie dzwięki mewy sa już odzyczajone, wystarczy aby co jakiś czas posprzątać dach z przyniesionych traw lub innych budulców na gniazda i się też wyniosą. Po prosty właściciele budynków muszą sami o to zadbać i te wstrętne ptaszyska się wyniosą z miasta na łaki.
U nas pod blokiem babka karmi koty w jakiś budkach nie wiadomo z czego i jak tylko odejdzie podlatuje stado mew i wszystko zrzerają... po czym siadają na samochodach, ob***ją i lecą dalej... Sąsiadka z bloka na przeciwko wyrzuca różne odpadki po obiedzie, codziennie... więc już mewy wiedzą że jak u tej Pani otworzy się okno to trzeba lecieć na obiadek...
wprowadzić rządowy plan kastrowania mew :)
Rozwiązanie jest jeszcze prostsze - nie wolno dopuścić do zbudowania gniazd na dachach, w tym celu wystarczy raz na tydzień skontrolować dach i usunąć budowane gniazdo. W ciągu tygodnia całego nie zbudują i jajek nie zniosą, w efekcie niczego nie niszczymy, a z czasem mewy si wyniosą. Proste i oczywiste, wystarczy nałożyć obowiązek na zarządców budynków (podobny jak przy odśnieżaniu), a potem karać za każde gniazdo jakie powstanie na dachu.
mi nie przeszkadzaja, zawsze tu byly i mnie budzily i tak ma pozostac. a to nie mewy sraja jak wariatki po parapetach tylko plaga golebiowatych ktore faktycznie dokarmia sie ostatnio co krok
spoko spoko, już niedługo od 3 i 4 rano będziecie budzeni ;)
Problem można zminimalizować, jesli wlasnie mieszkancy przestana dokarmiać mewy wyrzucając resztki jedzenia przez okno.potem nie można otworzyć okna żeby wyjrzeć, bo od razu lataja i skrzeczą.no i na auta zrzucają, co już przetrawione.ale nie wiem czy da się to przetlumaczyc moherom, takze na Matejki 44 i 45
A co ma Magistrat do Wspólnot ludzie
Mewy to wizytówka nadmorskich miast. Ludzi to juz wszystko denerwuje, wszystko przeszkadza. Mnie denerwują bachory które drą ryje przez cały dzien tak ze okna nie mozna otworzyć