Nadmorski deptak wypełniony spacerowiczami w liczbie wskazującej bardziej na upalne lato aniżeli chłodny przednówek. A jednak! Najwyraźniej zapomnieliśmy, ze „Zimna Zośka” odwiedzi nas dopiero 15 maja, a poprzedzą ją jeszcze Pankracy, Serwacy i Bonifacy czyli tzw. „zimni ogrodnicy”.

Nie zważając na ludowe przepowiednie związane z pogodą w maju, rodacy ochoczo wykorzystali okazję zorganizowania sobie długiego weekendu. Długi jest rzeczywiści, ciepłego raczej nic nie wróży. Wygrali Ci, którzy w drodze na te „wiosenne” wczasy zabrali ze sobą coś naprawdę ciepłego na grzbiet.

Na chłodzie tracą nie tylko sami turyści ale także cała branża turystyczna miasta. W Świnoujściu, od lat długi weekend łączył się z nieoficjalnym początkiem sezonu letniego. Tym razem, lato nie ma na razie szans.

Aby ograniczyć straty, właściciele lokali, a zwłaszcza plenerowych „ogródków” robią wszystko aby goście, mimo wszystko nie rezygnowali, także z gastronomicznej przygody. Gości mają rozgrzewać nie tylko drinki, gorące na poje czy ciepła atmosfera lokali. Zauważyliśmy również specjalne zewnętrzne „kaloryfery”, w których ciepło powstaje dzięki płomieniom żywego ognia.

Przy takim ognisku, można nie tylko pokusić się o zajęcie plenerowego stoliczka ale nawet zjeść prawdziwego loda i poczuć się jak latem.

Lato przyjdzie. Być może zaskoczy nas swym nagłym pojawieniem się, podobnie jak obecne chłody. Ziąb, który – jak widać – można oswoić.

źródło: www.iswinoujscie.pl