Rzeczywiście, właściciele, którzy postanowili wprowadzić w swoich sklepach możliwość płacenia kartą płatniczą powinni liczyć się z tym, że klient może zażądać możliwości zapłacenia kartą np. za paczkę papierosów.
Jeżeli jednak właściciel sklepu ustalił sobie, niegodnie zresztą z prawem, kwotę od której możemy wykonać transakcję przez terminal na kartę płatniczą, nie pozostaje nam nic innego jak odwrócić się na pięcie i poszukać szczęścia gdzieś indziej.
- Jednym ze sklepów, w którym spotkałam się z tym procederem jest m.in. sklep monopolowy przy Piastowskiej, albo odzieżowy vis a vis „śruby” - napisała na kontakt@iswinoujscie.pl nasza Czytelniczka.
Praktyka stosowana przez właścicieli sklepów jest doskonale znana. Koszt transakcji też ich kosztuje. Dlatego też wyznaczają sobie dolną granicę, od której klient może zapłacić kartą. Są na to dwie rady: albo „drobne” w kieszeni, albo wybór innego sklepu.
Do Biedronki wszyscy chodza wszyscy placa gotowka i jest dobrze, JAk slysze ze 5 zloty zaplace karta to mnie krew zalewa, sprzedawca traci czas a ja musze czekac, a jak sie terminal zawiesi to dopiero jazda
Zgodnie z umową pomiędzy sklepem a firmą obsługującą karty płatnicze mamy prawo zapłacić kartą za każdą transakcje więc ustalanie limitów jest niezgodne z umową handlową właściciela sklepu z firmą obsługującą karty płatnicze
A ta Pani przespala ostatnie kilka lat i nie wie co to są stawki intercharge i ze zabijają drobny handel? Nie bez powodu Biedronka nie przyjmuje wpłat kartami.
taaa najlepiej 2 zł płacić kartą. Buahaha co za bzdura!!
5 złotych przy dupie nie mieć, ot" klijent"
Jeżeli jest z tym problem, to zapraszam do netto, albo żabki :) Poza tym, taki poziom płatności jest ustalony ze względu na fakt, iż utrzymanie terminala płatniczego jest drogie i sklep nie będący tzw. sieciówką nie ma takich funduszy. Jest to po prostu nieopłacalne. Mam pytanie do czytelniczki, na jakiej podstawie prawnej sądzi Pani, iż działanie takie nie jest zgodne z prawem?
Środkiem płatniczym w naszym kraju jest" złoty". Terminal na karty jest dodatkową ofertą i możliwością zapłaty za towar / usługę i jego obecność w sklepie nie jest obowiązkiem. To często banki określają warunki współpracy ze sklepem i często prowizja od kwot transakcji mniejszych niż 20-30 zł jest kwotą stałą i" zjadłaby" całą marżę sklepu. Ot cała tajemnica. A my Polacy jak zwykle musimy znaleźć dziurę w całym i okazję trochę pojątrzyć :)
Co za bzdurna praktyka. Zawsze mine to dziwi, že sklepikarz woli klienta stracić niż przyjac kartę. A przecież Kostyra transakcji jest liczony procentowo. Mniejsza kwota - mniejsza prowizja, większa kwota - większa prowizja. Prowincjonalny sklepikarz tego nie pojmuje.
wolnoć Tomku w Swoim domku - jego biznes i jego decyzje - a jak komuś się nie podoba to nie musi kupować tam gdzie nie chce !!