Kampanii promujących zdrową żywność było już naprawdę wiele. Problem w tym, że nie wszystkie dzieci da się tak łatwo przekonać, że soczyste jabłko jest zdrowsze od paczki chipsów o smaku zielonej cebulki. Tym bardziej staje się to trudne gdy w asortymencie szkolnego sklepiku znajduje tylko „śmieciową” żywność. Dlatego wielu rodziców wyposaża szkolny tornister swojego dziecka w pudełko z kanapkami. Niestety, nie jeden uczeń, widząc swoich rówieśników stojących w kolejce do szkolnego sklepiku po chipsy czy colę, wyrzuca starannie przyrządzone kanapki do śmietnika i wpada w wir sklepikowych zakupów. Na to też jest jednak sposób.
- Asortyment naszego sklepiku był uzgadniany z rodzicami. Padła propozycja, aby znalazły się tam bułki i owoce i tak też postanowiliśmy – mówi Agnieszka Adamczyk, dyrektor Zespołu Szkół Publicznych nr 4. - Ponadto szkoła bierze udział w kampaniach promujących zdrową żywność. Uczniowie szkoły podstawowej dostają mleko i owoce – zapewnia.
Podobnie jest w murach Szkoły Podstawowej nr 6.
- Braliśmy udział w wielu akcjach, m.in. „Śniadanie daje moc”, „Szklanka mleka”, czy „Warzywa i owoce w szkole”. Nasza szkoła propaguje ponadto picie wody podczas zajęć lekcyjnych - mówi Halina Smotrzyk, pedagog szkolny SP6. - Z rozmów przeprowadzonych z rodzicami i dziećmi wynika, że wzrasta ich świadomość na temat zdrowego trybu życia.
rodzice sami jedzą takie żarcie i karmią tym dzieci a im mniej przetworzone jedzenie tym zdrowsze
zlikwidować szkolne sklepiki i edukować rodziców drodzy nauczyciele to wasz obowiązek a nie tylko odbębnić swoje godzinki szkoła powinna też uczyć. ..
pytam po co w szkołach sklepiki ze słodyczami a mamuśki niech robią dzieciom kanapki i jabłko to pokolenie mam jest do poprawki
W dużej mierze to rodziców wina bo to rodzice dają dzieciom pieniądze i to nie małe pieniądze a dziecko co do sklepiku szkolnego i kupuje po kilka paczek czipsów. To wy rodzice zastanówcie się dając dzieciom pieniądze do szkoły.
haha Jon :D
Może coś z kebabami otworzyć, zamiast sklepiku szkolnego i postawić automat z Coca~Colą?
Moja córka chodzi do 6. Wychowawczyni zwraca uwagę czy dzieci jedzą śniadanie na przerwach, zdarza się dzieciom podzielić kanapką z innym dzieckiem, który akurat kanapek nie ma, bądź ma ich za mało. Mleko, jeśli dziecko nie lubi i nie chce pić, nie jest mu dawane - to rodzice na pierwszym zebraniu określają, czy je brać czy nie. A w sklepiku faktycznie kupują cukierki - tak było i będzie. Ale pochwalam pomysł, że są one sprzedawane na sztuki. Córka kupi sobie ze dwa cukierki dziennie i jest zadowolona, a ja nie muszę jej kupować dodatkowo czegoś słodkiego. Wszystko zależy od tego, jaką wiedzę i wychowanie dziecko wynosi z domu, a nie ze szkoły!
TO NIE TYLKO WINA SKLEPIKU, ALE JADŁOSPIS POSIŁKÓW W SZKOŁACH NA BAZIE SZYUCZNYCH POLEPSZACZY I MĄKI BUŁKI TARTEJ W OSZUKANYCH KOTLETACH , ŚMIETANY DUŻE ILOŚCI MĄKI W ZUPACH, OTO SKUTKI OTYŁOŚCI, NIKT TEGO NIE SPRAWDZA JAK OSZUKIWANE SĄ DZIECI, A LEPRZE MIĘSKO I INNE SMAKOŁYKI DZIELONE NIEKIEDY NA PERSONEL CAŁEJ SZKOŁY, A WŁADZE W SZKOLE ODPOWIEDZIALNE, CAŁKOWICIE NIE INTERESUJĄ SIĘ KUCHNIĄ , BO NIE MA SKARK ZE STRONY NIESWIADOMYCH UCZNI W JAKI SPOSÓB, SĄ OSZUKIWANE, BO BRZUSZWK JEST PEŁEN MĄKI, A RESZTA SIĘ CIESZY I KARMI ICH KOSZTEM CAŁE RODZINY NIE TYLKO RODZINY Z KUCHNI . PROSZE O ZAINTERESOWANIE TYM TEMATEM, SZKODA MI TYCH DZIECI , JAK NIBY ŻYWIACA ICH KUCHNIA ROBI SPUSTOSZENIE W ICH MAŁYCH ORGANIZMACH. ...
Nawyki zywieniowe dzieci wynosza z domu, niestety!
Szkoda, że nie ma dietetyków w takich placówkach, ale dobrze, że podejmowane są takie działania.
do. .. Gość • Czwartek [15.11.2012, 09:22] • [IP: 93.94.186.**] Przyczytałem Pani/Pana wpis i mam pytanie.. Co znaczy" bocmy"? To coś od bocianów?
Kanapka do szkoly w plecaku, a nie forsa na badziewie sklepikowe. Jak dzieci nie beda dostawac kasy, to nie beda tego swinstwa kupowac. Juz nieraz jakies dziecko rzygalo jak kot po spozyciu" cudownosci" ze sklepiku w SP 1. A na co komu w ogole te sklepiki w szkolach?? Mamusi nie chce sie w domu robic kanapek?? Albo sytuacja: dziecko wywala kanapke do kosza, a leci do sklepiku po rzygo-zelki... Super...
A w 1 chipsy, oranzadki, cukierki, gumy, żelki, papierowe pieniążki itp rzeczy są najchętniej kupowane przez dzieciaki. jestem za żeby zmienić asortyment na owoce, kanapki, zdrowe przekąski. Nie kuśmy dzieci tymi paskudztwami. A prawda - wszytsko zalezy od dyrektora. Brawa dla szkół propagujących zdrowe odżywianie również w sklepikach szkolnych
szkolne sklepiki pękają od słodyczy - nie oszukujcie się!! dzieciaki dostają owoce i warzywa w woreczkach (często źle przechowywane są po prostu sfermentowane), po kartonikach z mlekiem skaczą jak zające po łące. rodzice nie dają dzieciom porządnego śniadania. wola natomiast dać pieniądze i tak naprawdę maja w nosie co dziecko zje. Jeśli już znajdzie się dziecko z domowym śniadankiem to i tak otoczone kolegami z paczkami śmieciowego jedzenia ulega presji otoczenia. Nauczyciele mówią o tym rodzicom na zebraniach, proszą i uczulają na wpajanie nawyków zdrowego jedzenia, ale to jak grochem o ścianę!!
tylko taki sklepik ma zysk ze slodyczy i nigdy niezrezygnuje ze slodyczy a ta pani tylko zaciera rece ze jest juz przerwa
jezu kocham ten sklepik ! Szkola podstawowa nr 6
zadna szkoła przedszkole nie zatrudnia dietetyka wiem co mówię jestem dietetykiem i nie mam pracy
Ja widze to inaczej, chodze codziennie z dzieckeim do szkoly i widze jak dzieci kupuja po drodze oczywiscie co same slodycze...wiec bocmy i tak zadowoleni ze sklepikow bo chociaz mamy na nie poczesci wplyw i wiemy chociaz co tam mozna kupic...
To po co ta cała reklama wchodząca nam do domu z tymi artykułami.Dzieci i dorośli i tak będą się tym opychać żadne zakazy tego nie zmienią i mentalności obecnego pokolenia.
brawo dla szkoly ze organizuja te akcje, jednak nie raz bylam swiadkiem jak dzieci skacza po tym mleku w kartonie i ciesza sie ze pęka. gdyby rodzice dawali im mniej pieniedzy do szkoly napewno bzdet by nie kupowaly. tylko by wybralo czy kupic chrupki a moze jednak picie ktorego nie mam
Pamiętam, jak sto lat temu w jedynce chodziło się na dół na stołówkę całą klasą na kubek mleka, a w środy chyba była fluoryzacja i w ogóle wtedy było jakoś fajnie. Aaa, i w sklepiku szkolnym pączki i oranżada w woreczku i batony Bambo później jeszcze Skrzaty.