Robert Karelus, rzecznik prezydenta, poproszony o komentarz w tej sprawie, tłumaczy, że nie po raz pierwszy spotyka się z tego typu sytuacją.
- Zdarza się, iż ktoś pokazuje nasze atrakcje turystyczne w swoich przewodnikach i folderach. Ostatnio, świnoujski wiatrak przedstawiony był w jednym z przewodników, jako....świnoujska, najwyższa nad Bałtykiem latarnia morska. Wiąże się to często z faktem, że materiały promocyjne przygotowują firmy z centrum Polski, które tak naprawdę nie mają pojęcia o wybrzeżu Bałtyku, a w ich wyobrażeniach Szczecin leży nad morzem – mówi R. Karelus.
Dodaje, że nie ma nic przeciwko temu, aby zdjęcia świnoujskich atrakcji turystycznych były umieszczane na stronach internetowych, pod jednym warunkiem. W opisie musi się znaleźć informacja, że jest to właśnie Świnoujście, które warto, a nawet trzeba odwiedzić spędzając urlop nad Bałtykiem.
- Nasz wydział promocji już zajął się tą sprawą – podsumowuje rzecznik.
A to *, złodzieje!!
spadac od wiatraka, jest nasz:D
heheh tez dosdtalam te atrakcje wycieczkowe z naszym wiatrakiem nie tam gdzie trzeba:)))
Widzialem inna oferte ze Scia - na tle naszej plazy, pieknej zieleni wody z Baltyku stoi wiezowiec z okolic Matejki :-)))
Jak w kabarecie z chińskim jedzeniem, tak zwany -chwyt marketingowy.
Dojeżdżam do Władysławowa, lokuję się w kwaterze, następnego dnia pytam właściciela o to jak dojść do wiatraka, bo przecież po to tu jestem. A ten mówi, że to jest tylko taki element graficzny na ulotce. Trochę się pozrzymam, ale zostanę tu gdzie jestem. Kasę też wydam we Władysławowie. Do Świnoujścia za daleko.
Staw to może być rybny. W odróżnieniu od stawy jest rodzaju męskiego i położony horyzontalnie. Stawa jest pionowa. Ot taka różnica.
błąd w nazwie
Staw Młyny - błąd !
Ktoredy to trzeba jechac do Wladka ze S-cia zeby bylo ok.500 km??Moze przez Torun...A druga sprawa to miasto powinna zastrzec" wiatrak" jako symbol miasta, tak jak uzywanie np.zdjecia mola w Ahlbecku-kosztuje...
Nawet Wiatrak już sprzedali.
Panie Karelusie! To nie jest wina tego, że firmy wydawnicze leżą w centralnej Polsce. To jest wina obecnego ustroju, w którym nawet głupek może uchodzić za wyrocznię i autorytet. Nikt nie sprawdza, czy wydawca ma za grosz rozumu. Ma pieniądze, więc może kręcić lody. A głupi motłoch jest od tego, żeby wierzyć w to wszystko, co te barany nam podsuną.