Instytucja streetwokera działa już w niektórych polskich miastach. W Świnoujściu o jego powołanie wnioskował zespół ds. bezdomności powołany przez zastępcę prezydenta miasta Joannę Agatowską.
- To część całej akcji, której celem jest ograniczenie zjawiska bezdomności i żebractwa w naszym mieście – dodaje Joanna Agatowska.
Kilka tygodni temu w mieście pojawiły się już plakaty przestrzegające przed dawaniem pieniędzy bezdomnym.
- Wiem, że to nie łatwe. Odmawiając pieniędzy często trzeba zagłuszyć własne sumienie. Ale jednocześnie to jedyne wyjście, aby bezdomni przestali żebrać – wyjaśnia zastępca prezydenta Joanna Agatowska. – W mieście jest wiele osób, instytucji, które pomagają wyjść z bezdomności. Warunek jest jeden – dotknięci tym problemem muszą tego chcieć. Dawanie pieniędzy na pewno nie pomoże im w wyjściu z bezdomności.
Członkowie zespołu ds. bezdomności chcą dotrzeć nie tylko do dorosłych mieszkańców, ale również tych młodszych. Dlatego też jesienią kampania informacyjna ruszy także w szkołach.
- Zależy nam, aby już od najmłodszych lat świnoujścianie byli nie tylko świadomi problemu bezdomności i żebractwa, ale również wiedzieli, gdzie w naszym należy zwracać się po pomoc – dodaje Joanna Agatowska.
Oprócz Andrzeja Zielińskiego na streetwokera zgłosiły się jeszcze dwie osoby. Jedna ze Świnoujścia i druga spod Wolina.
- Wybraliśmy pana Zielińskiego, ponieważ ma największe doświadczenie – mówi Gabriela Poniedziałek-Petruk, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Świnoujściu. – Sam ma za sobą trudną drogę życiową. Dziś jest najlepszym przykładem, że można i warto zmienić swoje życie.
Andrzej Zieliński poprzez fakt, że już jakiś czas z własnej inicjatywy pomaga ludziom, dobrze zna to środowisko bezdomnych i odwrotnie – oni znają jego. Opowiada historię Piotra, którego kilka miesięcy temu poznał na ulicy. Dzięki pomocy pana Andrzeja mężczyzna wyszedł z bezdomności, odstawił alkohol, pozałatwiał zaległe sprawy i ostatecznie wrócił do rodziny na południu kraju.
- Swoją pracę zacznę od utrzymania już nawiązanych kontaktów z bezdomnymi i wyszukiwania kolejnych ludzi potrzebujących pomocy – mówi Andrzej Zieliński.
Praca streetwokera nie jest łatwa. Andrzej Zieliński będzie systematycznie odwiedzał miejsca, gdzie najczęściej przebywają bezdomni i żebrzący(bunkry, wydmy, opuszczone budynki, przeprawy promowe, okolice dużych sklepów itp.). Aby móc być skutecznym musi nawiązać dobry kontakt, swoistą więź z tymi ludźmi. Tylko zdobywając ich zaufanie jest szansa, że przynajmniej część bezdomnych uda mu się przekonać do współpracy z instytucjami pomocy społecznej i zmiany swojego dotychczasowego życia.
Tekst: Rzecznik Prezydenta Świnoujścia
To jeszcze nie zaczął?
Powodzonka:))) życzę jak najlepiej
to także praca niebezpieczna, powinien byc w stałym kontakcie z policja
Powodzenia ! Żeby były efekty tego eksperymentu.
Zyczymy powodzenia !! :)