Pochodzący z RPA inżynier przez lata odpowiadał za konstruowanie bolidów Formuły 1 dla Brabhama, a później dla McLarena. Zasłynął też stworzeniem najszybszego w swoim czasie samochodu drogowego - McLarena F1.
Od lat marzeniem inżyniera jest zrewolucjonizowanie miejskich samochodów. Stworzył więc projekt pod nazwą T.25. Gordon Murray tłumaczy, że wyprodukowanie nadwozia to podobny koszt niezależnie od tego, czy konstruuje się tanie auto, czy ekskluzywną limuzynę.
Częścią systemu produkcji nazwanego iStream jest lekki kompozyt, którego właściwości są podobne do włókna węglowego, ale koszt ma być aż 25 razy niższy – czytamy na wp.pl.
Produkowany T.25 jest wyposażony w 3-cylindrowy silnik o mocy 51 KM. Ważące 550 kg auto rozpędza się do 160 km/h i spala średnio 2,9 l/100 km. Mimo swoich niewielkich wymiarów mieści trzy osoby i już przeszło obowiązkowe testy zderzeniowe.
może i produkcja tych niby samochodów będzie dużo tańsza, ale cena końcowa dla nabywcy i tak będzie wysoka. Już takie kalectwo pod nazwą fiat 126 było produkowane i amerykanie chcieli kupić ich większą ilość do wesołego miasteczka !
Nie ma czegoś takiego, jak 25 razy niższy koszt. 25 razy może być droższe, bo x (razy) odnosi się wyłącznie do mnożenia, a nigdy do dzielenia. Tańszą produkcję określa się w ułamkach albo w procentach. Dziękuję za uwagę.
Jeszcze tansze by byly z impregnowanych kartonow.
IP: 31.63.220.** Dokładnie, a dodatkowo materiały do produkcji odpowiednio droższe no i cena paliwa wzrośnie. A ten trzycylindrowy silniczek czym będzie napędzany? Benzyna czy diesel? A wystarczyło by skonkretyzować prawo i uprościć sprawę paliwa z rzepaku i o ile by prościej było i taniej a pieniądze by w Polsce zostawały a nie w kieszeniach szejków paliwowych.
Produkcja może tak, ale podatki za samochód przeciw proporcjonalne. Im tańszy samochód, tym większy i potężniejszy podatek.