Piłka to tylko Pańska pasja. Czym Pan się w życiu zajmuje?
Pracuje w sądzie. Od roku jestem tam urzędnikiem w wydziale cywilnym.
Skąd wziął się pomysł utworzenia kibicowskiego stowarzyszenia sympatyków Floty?
Nie będę tu odkrywczy. Wziął się z tego, że większość klubów Ekstraklasy, jak i 1. ligi takie miały. Przede wszystkim jest to forma organizacyjno-prawna, która pozwala na jakiekolwiek oficjalne rozmowy z zarządem klubu. SKFŚ „Wyspiarze” powstało około pół roku po pierwszej idei [rok 2008, red.]. Z pewnością trwałoby to krócej, gdyby nie masa formalności związana z rejestracją działalności. Po drodze jeszcze wniknęły problemy z dokumentacją, przez co nasze wnioski odrzucano i proszono o ich uzupełnienie.
Co zdążyliście przez te cztery lata wykonać?
Przede wszystkim udało nam się w mieście rozpropagować modę na Flotę. Organizowaliśmy „otwarte” wyjazdy, które wcześniej były rzadkością. Wprowadziliśmy akcję „biało-niebieskie miasto” [rozwieszenie flag w barwach Floty w całym mieście - red.]. Zachęcaliśmy młode pokolenia do dopingowania. Rozdawaliśmy ulotki informujące o zbliżającym się meczu. To z grubsza nasze największe sukcesy.
Kierownictwo Floty pomagało Wam w działalności?
Jeżeli chodzi o samo założenie stowarzyszenia, to tak. Prezes Rozwałka pomógł od strony prawnej, co umożliwiło przebrnięcie przez te „papierkowe” niuanse i w rezultacie powstanie SKFŚ „Wyspiarze”. Później ta współpraca już różnie się układała. Raz lepiej, raz gorzej. Od dłuższego czasu, niestety, nie działamy.
Kiedy zaczęły się pojawiać problemy na linii SKFŚ – klub?
Pojawiały się niesnaski, ale one zostawały szybko zażegnywane. Poważna sprawa pojawiła się przed jesiennym spotkaniem z Zawiszą w Świnoujściu. Doszło do zatrzymania trzech kibiców przez policję za rzekome wulgaryzmy w trakcie poprzedniego domowego starcia z Kolejarzem Stróże. Taka sytuacja spowodowała, że nie dopingowaliśmy podczas meczu z „wojskowymi”. Wróciliśmy na ważne pojedynki z Arką i Pogonią. Kulminacja nastąpiła w 1/16 Pucharu Polski z Wisłą Kraków. Od tego czasu nie robimy nic.
Co się wtedy stało?
Ochrona oświadczyła, że kierownik ds. bezpieczeństwa nie pozwolił wieszać flag na przednim płocie. Mało tego, jeszcze je kazali zdjąć! O takiej decyzji prezes dowiedział się dopiero ode mnie w trakcie meczu. Tłumaczono to ryzykiem odpalenia rac i ewentualną niemożnością zidentyfikowania osób za to odpowiedzialnych. Nie może tak być, że ktoś decyduje, nie informując uprzednio o tym władz i nie mając ku temu podstawy prawnej. Dla nas nadal jest to śmieszne i komiczne. Nigdy taka sytuacja w Polsce chyba się nie zdarzyła.
Sektor Wisły wywieszał swoje flagi bez problemu...
I to jest cały paradoks. „Białej Gwieździe” tego nie zabroniono. Po moim zapytaniu do kierownika ds. bezpieczeństwa o to, dlaczego powiesili flagi, odpowiedział, że oni na pewno nie użyją pirotechniki! Zabawny argument. Ochrona powinna kontrolować to, co wnosi się na stadion. A za ewentualne niedopilnowania odpowiada kierownik bezpieczeństwa.
Nie sprawdzali kibiców, że obawiali się tych rac?
Nie mam pojęcia, jak to było. Pojedyncze race były odpalane jesienią podczas meczu z Arką i Pogonią, ale nie wydarzyło się nic tragicznego. Do dzisiaj nie wiem, czy nałożono za to jakieś kary finansowe. Fakt faktem nie można zabronić wieszania flag – po prostu nie ma takiej podstawy prawnej. Chyba, że byłyby to treści zakazane, ale nic takiego nie miało miejsca! Jedno nie ma nic wspólnego z drugim. Równie dobrze można zabronić posiadania parasola, bo będzie zasłaniać twarz.
Liczył Pan, ile czasu protestujecie?
Szczerze – aż tak dokładnie to nie.
224 dni... Długo to będzie jeszcze trwało?
Bez ogródek przyznam, że wątpię, czy to wsparcie dla drużyny w dotychczasowej grupie ludzi wróci. Posypaliśmy się, ponieważ większość powyjeżdżała w swoją stronę. Ciężko będzie się znowu zintegrować. Zawiesiliśmy działalność. W tej chwili istniejemy tylko na papierze. Nadzieja w następnym pokoleniu...
Ale zarząd zorganizował spotkanie, którym celem było dojście do porozumienia. Nie zjawiliście się na nim…
Po pierwsze nie przyjęliśmy zaproszenia od klubu, a po drugie nie powiedziano nam, że będą tam dziennikarze. I to wybrani. Uznaliśmy, że już nie mamy o czym rozmawiać, bo nie doszlibyśmy do konsensusu. My mamy swoje racje, oni swoje. Postawiliśmy warunek – jeżeli zostanie zdjęty ten zakaz wieszania transparentów czy flag, to wrócimy. Po wielu dyskusjach doszliśmy też do wniosku, że dopóki Krzysztof Ślusarz [kierownik ds. bezpieczeństwa - red.] będzie pracował we Flocie, to nie pojawimy się na stadionie. Tego jednak oficjalnie klubowi nie powiedzieliśmy. Kiedyś wspomniano o tym podczas zebrania zarządów, ale powiedziano, że to jest jedyny człowiek z takimi uprawnieniami w Świnoujściu. Jeszcze na chwilę wrócę do obecności mediów – jest to nie fair, gdy dwie strony się spotykają, a jedna z nich bez wiedzy drugiej zaprasza kogoś postronnego.
Przecież Pan dziś z partnerką przyszedł...
(śmiech) Może trochę niezręcznie, ale mam nadzieję, że Pan pretensji do mnie o to nie ma.
Nie ma żadnego problemu. Wróćmy do tematu rozmowy. Wspomnę jeszcze o wywieszaniu transparentów. Ich brak na przednim płocie oznacza nieistnienie dopingu.
Dokładnie. Wieszanie tylko gdzieś z tyłu mija się z celem. Gdyby było to zabronione w prawie polskim, to byśmy nie zgłaszali żadnego sprzeciwu. Dodatkowo pisemnie klub nie uzasadnił swojej decyzji, powołując się na konkretną ustawę. Nie uzyskaliśmy odpowiedzi, tylko w zamian za to zaproszono nas na to wspomniane przez Pana wcześniej spotkanie.
Rozważa Pan taką możliwość, że te transparenty były tylko pretekstem w celu pozbycia się „ultrasów” ze stadionu?
Na pewno władze klubu nie lubią sympatyków niepokornych, mających własne zdanie, starających się robić coś po swojemu. Według nich kibice mają zachowywać się jak w teatrze, czyli między innymi grzecznie, ochy i achy po każdym zagraniu, tylko przyśpiewki dotyczące miłych rzeczy, brak odpowiedzi na obrazę klubu i zasilanie jak największą ilością pieniędzy klubowego budżetu. Niestety, to jest niemożliwe. Kibic musi mieć trochę wolności, zwłaszcza że żyjemy w kraju demokratycznym.
Czy później dzwonił ktoś z kierownictwa, żeby zorganizować kolejną rozmowę w celu pogodzenia się?
Nie. Potem nasze kontakty się urwały.
Czy piłkarze prosili Pana, abyście przestali protestować?
Też nie. Wiem, że zawodnicy najbardziej na tym cierpią. Nigdy nie miałem otwartego kontaktu z „Flociarzami”. Nie oszukujmy się, oni w Świnoujściu są na bardzo krótki okres czasu. Nie zdążą się zaaklimatyzować, poznać dobrze ludzi. Nie było nigdy bliższych relacji pomiędzy nimi a nami. Do nich, przynajmniej ja, pretensji nie mam.
A Wy nie bracie możliwości wyciągnięcia ręki na zgodę?
Chyba jest już na to za późno. Brakuje nam już motywacji oraz chęci.
Dlaczego media nie zajęły się tą sprawą szerszej?
Lokalne o tym informowały. W jednej z tamtejszych gazet ukazał się nawet duży artykuł na temat niedoszłego rozejmu. Wysyłaliśmy potem odpowiednie oświadczenia. Wszystko to wkrótce potem ucichło. Nawet niczego nie dał artykuł na Wirtualnej Polskiej czy zgłoszenie sprawy do Ogólnopolskiego Związku Stowarzyszeń Kibiców, który wspominał bodajże o tym na spotkaniu z Donaldem Tuskiem.
Jeszcze słówko o meczu z Kolejarzem Stróże. Dlaczego nie łapali też innych osób, które używały wulgaryzmów?
Właśnie nasza grupa nie przeklinała. Michał Listkiewicz [obserwator PZPN tego starcia - red.] poprosił, żeby było kulturalnie. My do tych zaleceń się ustosunkowaliśmy. Ja na to pytanie odpowiem przykładami większości meczów. Na niektórych sektorach było słychać głośniej obraźliwe słowa i nikt w tym celu nie interweniował. Najłatwiej przechwycić tych z szalikiem, aktywnie wspierających swój klub. W społeczeństwie przyjęło się, że taki człowiek jest kibolem i że w jego głowie jest tylko wyrządzanie szkód.
Nieoficjalnie mówiło się, że tylko w meczach u siebie nie dopingujecie. W meczu Pogoni z Flotą sektor kibiców gości był pusty...
Było takie początkowe założenie. Jak niektórzy wiedzą, to półtorej miesiąca później, po tym felernym spotkaniu z Wisłą, pojechaliśmy jeszcze do Polkowic, ale nie mogliśmy wejść na stadion, ponieważ nie zgłosiliśmy listy wyjazdowej. Planowaliśmy potem pojechać do Gdyni, lecz niestety ten pomysł spalił na panewce. Tego skutkiem między innymi był brak naszej zorganizowanej grupy w Szczecinie. Powiem Panu, że ja już mniej się w to wszystko angażuję. Przez to nie próbowałem nawet organizować wyjazdu na „Derby Pomorza Zachodniego”.
Kiedy jeszcze działaliście na stadionie, ludzie mówili, że jest Was bardzo mało. Nie potrafiliście nakłonić reszty do czynnego wspierania zespołu?
Nie da się ukryć, że nie było nas wielu. W celu powiększenia „młyna” [miejsce, w którym przebywali „ultrasi” Floty - red.] organizowaliśmy różne akcje. Dzięki temu podczas meczów z Arką oraz Pogonią w Świnoujściu zapełniliśmy całą „efkę”. Myślałem, że powróciły te stare, dobre czasy. To wszystko jednak przerwało po raz kolejny wspomniane podczas naszej rozmowy spotkanie z Wisłą. Większość została zniechęcona.
Świnoujście to miasto popularnie nazywanych „pikników”?
Po części tak. Nie było tu takiego fanatyzmu jak w innych miastach. Powiem tak – okresy większych frekwencji przypadały na ważniejsze zdarzenia – awanse, spadki, albo pokonanie utytułowanego rywala. Później to wszystko wraca do mniejszych rozmiarów. Wychodzi na to, że we Flocie potrzebne są wstrząsy.
Jeszcze jedna rzecz – dlaczego przez te cztery lata zorganizowaliście tylko 10 „otwartych” wyjazdów?
Spowodowały to odległości, jakie musieliśmy przemierzać. Im więcej kilometrów, tym koszt organizacji jest większy. W niektórych przypadkach chętnych byłoby po prostu za mało, tak więc nie było sensu wielogodzinnych jazd.
Najlepsza Wasza wyprawa.
Szczecin, dwa lata temu. Były to pierwsze derby na zapleczu Ekstraklasy w stolicy województwa zachodniopomorskiego. Wybrało się z nami ponad 600 osób.
Po tym sukcesie Pan liczył pewnie na więcej.
Nie. Wtedy przy ulicy Twardowskiego zjawiło się maksimum na nasze możliwości. Chciałem, żeby było to podtrzymywane przez długi czas i aby wróciła moda na Flotę.
Nie wróciła...
Niestety. Nie wiem, czym jest to spowodowane. Pewnie część odpuściła przez ciągłą inwigilację.
Jak Pan skomentuje to, co dzieje się teraz na trybunach obiektu przy ulicy Matejki 22?
Od czasu spotkania z Wisłą nie byłem na stadionie. Postanowiłem, że nie będę przychodził, dopóki będą tam panować takie zasady. Z tego co wiem frekwencja jest niska, cisza jak na pogrzebie. Na pewno nie jest to miłe dla piłkarzy, że muszą grać przy takich warunkach. Szkoda, że kibice gości nie mogą przyjechać z powodu remontu trybuny południowej [ma tam być budynek medialny - red.]. Ich obecność zmotywowałaby resztę do wsparcia.
To co Pan robi w trakcie, gdy Flota gra mecze?
Oglądam Ekstraklasę, a wyniki „Wyspiarzy” śledzę za pośrednictwem Waszej strony (uśmiech).
W takim razie chyba słyszał Pan o tym, że jeden niewpuszczony kibic Polonii Bytom zakrzyczał cały stadion?
Słyszałem właśnie. Gorzej być już nie może. I właśnie dlatego mam nadzieję, że urośnie nowe pokolenie wiernych „Wyspiarzom”, mimo tego, jakie wyniki będą osiągać. U nas coś się wypaliło, nie ma już takiej chęci jak kiedyś.
Czy aktualna słaba forma jest spowodowana m. in. brakiem „ultrasów”?
Co prawda nigdy nie byłem piłkarzem, ale na pewno ma to wpływ na występy, tylko że nie aż tak duży, aby tłumaczyć tym ostatnie wyniki. Okrzyki z trybun są dodatkową motywacją do lepszej gry.
Nie wydaje się to Panu dziwne, że oficjalna strona klubu nie ma forum?
Jeszcze, gdy strona była na starym serwerze, to ono istniało. Czytało je mnóstwo osób. Można było dowiedzieć się czegoś ciekawego. Pojawiały się tam też głupstwa, lecz nie w takim stopniu. Ciekawe, dlaczego je zlikwidowali.
Jeden z pracowników jego brak argumentował częstą Waszą krytyką.
Chyba tworzymy po to fora, żeby wyrażać własne zdanie. Zadaje się niewygodne pytania po to, aby na nie odpowiadać. Nie można bronić się przed nimi poprzez zamykanie forum. Jeżeli klub uznaje coś za nieprawdę, to należy powiedzieć wersję zgodną z faktami.
Jakie ma Pan ogólne zdanie na temat funkcjonowania klubu?
Zawsze kulał marketing. Trochę nowych osób w zarządzie się pojawiło, ale trzeba będzie jeszcze bardziej go „przewietrzyć”. Kiedyś padła od nich otwarta propozycja dla kibiców – „jeśli chce by ktoś być we władzach, to zapraszamy”. Ja z dwójką moich kolegów zostaliśmy członkami klubu. Kandydowaliśmy na członków zarządu na jednym z walnych zebrań. Nie wybrano nas. Argument typu: „młodzi nie chcą” w tym wypadku odpada. Ich po prostu się nie dopuszcza.
Mówimy tu o jakimś układzie?
Sądzę, że to jest bardziej przyzwyczajenie w stylu: jesteśmy ileś lat i skoro nie jest tak tragicznie, to nie trzeba niczego zmieniać. Tak jak w PZPN-ie. Każdy patrzy na „górę”, ale nikt nie bierze pod uwagę delegatów, którzy wybierają np. prezesów. To wszystko zaczyna się od klubów. Jeśli tam występuje zjawisko „betonu”, to on będzie się szerzył dalej.
Część świnoujścian domaga się dymisji włodarzy Floty. Pan również jest za tym?
Na pewno nie. Tak bardzo nie posunąłbym się radykalnie. Pod względem sportowym wykonują kawał dobrej roboty. Pomimo tego, że mają bardzo niski budżet, potrafią skomponować drużynę, która w Polsce wstydu nie przynosi, wypłacają pieniądze zawodnikom w miarę na czas i stać ich na wyjazdy drużyny.
Dlaczego od pewnego czasu Flota nie może znaleźć sponsora?
Zachodniopomorski rynek jest słabo rozwinięty. Bardzo trudno znaleźć kogoś stałego. Jak ktoś się znajdzie, to woli współpracować z bardziej utytułowaną ekipą, jaką jest Pogoń Szczecin, która ma realne szanse na awans do Ekstraklasy. Druga rzecz – nikt nie zainwestuje w klub, niebędący spółką akcyjną, tylko stowarzyszeniem. W tym wypadku należałoby zmienić formę organizacyjną. Sponsor oczekuje też, że będzie mieć swoich ludzi w zarządzie i przede wszystkim prezesa. „Darczyńca” nie wiąże się tylko z wykładaniem pieniędzy, ale i również z kontrolą klubu. Trzeba o tym pamiętać.
Kilkanaście miesięcy temu była sytuacja, że w jednym ze świnoujskich sklepów sportowych pojawiły się produkty związane z Flotą – między innymi bluzy i koszulki. Mieliście o to pretensje.
Dążyliśmy do tego, żeby nawiązać współpracę z władzami Floty polegającą na produkcji rzeczy z godłem „Wyspiarzy”. Dodatkowo chcieliśmy mieć prawo używania ich loga, aby nie było to bezprawne tak jak wcześniej w formie tzw. „wolnej amerykanki”. Z racji tego, że mieliśmy dobry kontakt z producentami, nosiliśmy się z zamiarem sprzedawania na wyłączność. Flota wstępnie zgodziła się na to, ale nigdy nie potwierdzono tej umowy na piśmie. Nasze pismo przeleżało w ich biurze około dziewięciu miesięcy. Zawsze pojawiały się problemy co do zapisów - a to trzeba dać jakąś darmową pulę klubowi etc. Na produkcję wykładaliśmy własne pieniądze. Gadżety w międzyczasie pojawiły się, we wspomnianym wcześniej przez Pana sklepie sportowym. Tym samym nadal jest jak kiedyś. I chyba w najbliższym czasie to się nie zmieni.
Rozmawiał Mikołaj Baranek / Ekstraklasa.net
w zarzadzie ręka ręke myje. w klubie jest bałagan i nie ma co sie oszukiwac. niewypały transferowe przekladaja sie na wyniki i pozycje w tabeli. gdzie sa ci dobrzy zawodnicy ktorzy tworzyli trzon zespolu??!! lepiej bylo ich sprzedac badz dac wolna ręke? to teraz macie...zamiast stabilnosci w lidze i wynikow to obawę o spadek do 2ligi.
"Flota" powinna byc samo wystarczalna albo rozwiązac ten patologiczny klub.Sport do kalectwa.
Flota to darmozjady, szkoda że miasto sponsoruje i zmusza inne zakłady miejskie do przymusowego sponsoringu Floty. Więcej powinno sie przeznaczać pieniędzy na inne dyscypliny sportowe a nie tylko na piłke.
Szef kibiców nie chodzi na mecze, kuriozum.
Dyrektor Klubu Flota Swinoujscie nadaje sie tylko do handlowania tureckimi spodniami, a nie zasiada jako Dyrektor i nic nie potrafi zalatwic..wymienic" stary" uklad, dac szanse mlodym wykrztalconym ludzia...
a dlaczego ten Pan nie wypowie sie na temat tego, ile Flota sytracila na kary za debili ktorzy odpalali race? ale do obrazania sie to pierwsi.takich kibicow nie potrzeba nam, dziekujemy!
Cała prawda o klubie i jego zarządzie powiedziana najgrzeczniej jak sie da bo {anu nie wypada zreszta mówic o wszystkim. Czas skonczyć z finansowaniem floty z budzetu.
zlikwidować flotę a pieniądze przeznaczyć na inne cele, a nie napełnić kieszenie pseudo działaczy
nie wiem kto tu się bardziej obraził klub kibica czy leśne dziadki, tylko dlatego ze ktoś młodszy ma inne nie jedynie słuszne zdanie po linii partii. Brawo Kuba!
Prusak, Pietruszka, Hrymowicz, Dziuba niech wraca ten skład i do góry w tabeli ;-)
Bardzo dużo w prawdy w tym artykule !!
Piłka nożna to wrzód na ciele społeczeństwa i budżetu, stadiony powinny być bez trybun a mecze transmitowane wyłącznie w tv i byłby spokój z kibolami a budowy stadionów dużo tańsze a i bezpieczeństwo w mieście wzrosłoby wielokrotnie.To jeszcze chcą wydać pieniądze na zadaszenie trybun - paranoja jakaś, jak ktoś chce coś ćwiczyć czy uprawiać to musi sobie sam kupić rower, piłkę, łyżwy itd. iw zapewnić boisko, tor lodowisko, dlaczego piłkarze mają być wyjątkiem i korzystać z dotacji w każdej dziedzinie-czy to stadion na terenach miejskich, budynki, infrastruktura, kwoty z budżetu?A kto zapłaci podatki za nieruchomości, wieczyste, dochodowy, zapewni ochronę, bezpieczeństwo bhp, p poż - to wszystko powinna na swój koszt zapewnić Flota a nie żerować na społeczeństwie, tym bardziej że nie każdy jest fanatykiem piłki nożnej i są sporty o wiele bardziej ciekawe i pasjonujące!
zlo zlo agresj a
WE Flocie jest potrzebne trzęsienie ziemi i stanowisk.
Teraz można wreszcie z dzieckiem przyjść na mecz. Skończyły się wreszcie hamskie spiewy o pzpn, ochronie policji i innych klubach! Jak dobrze pamiętam były race odpalane na młynie zza banerów i potem skończyły się banery. Nie dziwie się decyzji klubu wcale. Kto za to beknie później? Ano klub ;)
DO mlodego czlowieka na zdjeciu- pamietaj mlody - PRAWDZIWY KIBIC JEST NA DOBRE IZLE- dziwi mie ta roszczeniowa postawa i prezentacja w szaliku FLOTY-
* Flotę. W Ⅲ-lidze były najlepsze mecze, no i grali ziomki ze Świnoujście, a nie zbieranina przybłęd * wie skąd.
Trza bylo wiecej dziewczyn i gimnazjalistów wpuszczac na F:)
Jaki ty kibic spadaj facet i nie zabieraj glosu na temat floty
Gość wie o czym mówi - robi to grzecznie i jeśli ten betonowy pseudo zarząd nie może dogadać się z takim gościem to jest o wiele gorzej niż myślałem i należy ich rozpirzyć w trybie natychmiastowym
Kawa na ławę. Trzeba rozmawiać, rozwiązywać problemy. Niech ten wywiad będzie dobrym początkiem.
SĄ WIĘKSZE PROBLEMY NIŻ FLOTA