iswinoujscie.pl • Czwartek [16.02.2012, 02:20:12] • Świat
Ulysses wśród najpiękniejszych wysp świata

fot. Organizator
Nasza redakcja utrzymuje stały kontakt z kapitanem Mirosławem Lewińskim, który opływa świat na jachcie „Ulysses”. To podróż niezwykła – sposób na upamiętnienie zapomnianego wielkiego polskiego żeglarza Władysława Wagnera. W 1932 na jachcie „Zjaw”, którego jedyne wyposażenie nawigacyjne stanowiła ręczna busola, Wagner opłynął świat. Projekt Wagner zakłada odwiedzenie miejsc na historycznym szlaku żeglarza i upamiętnienie jego wyczynu. To plan niezwykle śmiały i kosztowny. Co kilkaset mil zmienia się załoga jachtu. Aby zrealizować swój projekt Kapitan Lewiński zaprasza także na swój pokład żeglarzy i turystów na rejsy komercyjne. ”Ulysses dotarł już do Panamy. Przemierza urokliwe akweny Ameryki Środkowej. W pierwszych dniach lutego otrzymaliśmy od Mirosława Lewińskiego zapiski z ostatnich „dziennika okrętowego”. Nie jest to jednak zwykły dziennik pokładowy jachtu. To barwna, napisana z literacką swadą opowieść. Zdjęcia otrzymaliśmy również od kapitana Lewińskiego. Zapraszamy do lektury!
Cartagena i co dalej?
Dobre pytanie ale odpowiedzi brak, miasto piękne ale żeglarza zdanego na siebie zawsze
gnębi brak perspektywy finansowej, kabestan plus parę innych napraw a żadna nie kosztowała mniej niż 1000 USD zbliżyły mnie granicy płynności finansowej ale nie pływalności, na szczęście.
W Cartagenie jest LUKA Tomka i Beaty Lewandowskiech, YOUYOU Mikołaja Westrycha, a na pokładzie mam Mirka Siemiątkowskiego, czyli nie jestem sam, jest więc dobrze!

fot. Organizator
I faktycznie jest sposób aby zarobić: backpakersi (plecakowcy), którzy chcą się dostać z Kolumbii do Panamy i w odwrotnym kierunku, bowiem nie ma drogi lądowej - jest dżungla, pozostaje więc samolot lub jacht. Droga wodna jest o tyle ciekawa, że pozwala zobaczyć archipelag San Blas, absolutny cud natury.
Rejs trwa 5 dni a po drodze zwiedzanie San Blass w sumie do przepłynięcia jest 260 Mm. Przy czym z Cartageny do Portobello z wiatrem a z powrotem pod pasat o sile 5-6B co bywa wyzwaniem dla jachtu i załogi.
Nie widzę innego sposobu na odrobienie zaległości w związku z tym muszę zrezygnować z Wagner Rally, trudno.
Tomek, który po rejsie dookoła świata pływa tu kilka lat wtajemnicza mnie w arkana
fachu przewoźnika i wygląda to obiecująco. Pewnie stworzymy Polską Linię .
Zanim zdążyłem zebrać załogę zadzwonił do mnie Piotr Gąsowski mówiąc, że wybiera się do Ameryki Środkowej aby jak co roku odpocząć po trudach kolejnej edycji Tańca z Gwiazdami. Dość łatwo dał się przekonać, że San Blas trzeba zobaczyć i nie ma lepszej okazji, jak teraz na Ulyssesie. Mam więc fuksa - głupi ma szczęście ale co drugi...
Ktoś taki jak Piotr z jego talentem do opowiadań to gwarancja niezwykle udanego rejsu a do tego zabrał z sobą Artura Kałużnego, z którym stanowili niesamowity duet jeżeli chodzi o dowcipy, żarty i opowieści o życiu. Czego więcej trzeba?
Szybko zaadoptowali się do warunków jachtowych i 14 grudnia opuszczamy Cartagenę kierując się na San Blas. Wychodzimy na noc tak aby za dwa dni rano wpłynąć za rafę i znaleźć się w Raju. I tak się stało. Jest to jedno z niewielu miejsc na świecie, które nie może rozczarować. Piaszczyste wysepki porośnięte palmami, kryształowa woda to archetyp wyobrażeń o raju.
Indianie Kuna są niezwykle sympatyczni co stwarza niepowtarzalną atmosferę. Wysp jest około 350, na większych mieszka nawet 2 tysiące Indian, na innych jedna lub kilka rodzin. Między wyspami poruszają się na dłubankach z żaglem rozprzowym lub tylko wiosłem a czasem Yamachą. Zawsze uśmiechnięci i życzliwi a przecież nie ma lekko...(-:
San Blas jest zdecydowanie najładniejszym miejscem jakie do pory widziałem.

fot. Organizator
Co jedzą? To tajemnica, bo gdy się chce od nich kupić ryby to nigdy ich nie mają...
Woda jak kryształ ale z rybami chyba, rzeczywiście krucho bo na rafie nie za dużo ich widać.
Hodują kurczaki czasami prosięta a świniobicie jest wydarzeniem.
Aby zobaczyć to jeszcze w stanie zbliżonym do pierwotnego trzeba się spieszyć bo gdy na Porvenir skończą w przyszłym roku lotnisko to wiele się zmieni.
Żeglarz musi zajrzeć do baru ale zdziwienie było wielkie gdy obsługujący Indianin, zagadnął nas po rosyjsku. Cóż nasi są wszędzie.
Julio skończył studia w Moskwie i może nie nadawał się do wywiadu więc wrócił na domu i barmani. Była okazja przypomnieć sobie język rosyjski a przy okazji okazało się, że Piotr płynnie mówi po rosyjsku, zdecydowanie lepiej od Kapitana.
Towarzysko rejs przebiegał zgodnie z przewidywaniem, znaczy przewietrzone zostały wszystkie najważniejsze problematy życiowe, ustalone stanowiska i zakreślone nieprzekraczalne granice. W wielu tematach panowała niezwykła zgodność dzięki czemu każdy z naszej czwórki otrzymał solidne potwierdzenie swoich poglądów na życie.
Moralny kręgosłup kapitana został wzmocniony.
Wszystko co dobre się kończy, ale jak mawia mój syn nie warto się martwić, że się skończyło
ale trzeba się cieszyć, że się odbyło.
22.12.2012 na rynku w Portobello dwoma pożegnalnymi piwami zakończyliśmy ten niezwykle piękny rejs. Chłopaki pojechały do Panamy na samolot powrotny a ja z Mirkiem rozpoczęliśmy przygotowania do powrotu do Cartageny, gdyż w dniu przyjazdu w barze u Kapitana Jacka koledzy zwerbowali załogę na powrót. I takiej załogi jeszcze na „Ulyssesie” nie było....
źródło: www.iswinoujscie.pl
Wagner został oficjalnie oczyszczony z pomówień o podmianę jachtów przez Komisję Historyczna PZŻ w 1988r. Cała" rewelacja" o rzekomej kradzieży opiera się na kłamstwach nie popartymi żadnymi dowodami. PRL nienawidził przecież emigracji... A Wagner był w dodatku pionierem!
nikomu nie radzę sprawdzać" faktów historycznych" w Wikipedii. To tak na marginesie. A rejs Ulyssesa - piękna sprawa!
A ja pierwsze słyszę o tej wyprawie sprzed osiemdziesięciu lat i proszę o cd Ciekawe. Trzymam kciuki za kapitana lewińskiego pozdrawiam autora czytelniczka
1 Zjawa - wyremontowana szalupa ratunkowa od razu po wyjściu z portu prawdopodobnie zatopiona (ta jedyna z reczną busolą) w zamian rejs kontynuowany ukadzionym harcerskim jachtem" Zorza" przemalowanym na" Zjawę" -nastepnie sprzedanym...Potem była Zjawa 2, 3, 4. ..więc Panie redaktorze zanim artykul napiszesz, to wypadałoby chociaż do Wikipedii zajrzeć i sprawdzić fakty historyczne.. No i Władysław Wagner nie jest zapomnianym żeglarzem (przynajmniej w środowisku zeglarskim), ksiązka została wydana :Pod żaglami dookoła świata" która opisuje tą podróż... Ale reklama komercyjna Ulyssesa kompletna :)