Dr Józef Pluciński • Poniedziałek [13.02.2012, 07:19:00] • Świnoujście
Osiedla wymazane z mapy ( 1 )
Widok portu w Świnoujściu, ok. 1830 r. Późniejszy Chorzelin nosił nazwę Hafendorf, czyli Portowa Wieś.(fot. Archiwum autora
)
Wraz z rozwojem gospodarczym, industrializacją, zmienia się otaczający nas krajobraz i środowisko. Już samo powstanie miasta Świnoujścia w historycznie krótkim jest świadectwo. Przykładem zachodzących na naszych oczach zmian jest historia osiedla Chorzelin, czy niewielkiej wsi noszącej po wojnie nazwę Klicz a później Kazimierzowo. Łączy je to, że już ich nie ma. Pisząc o prawej stronie miasta historii tych osiedli wymazanych z mapy pominąć nie wolno. Na początek Chorzelin.
Przypomnijmy jego dzieje. Związane są one z początkami budowy portu ponieważ pierwsze prace przy budowie portu u ujścia Świny rozpoczęte zostały po stronie wschodniej. Budowniczowie umocnień brzegowych na Świnie, zamieszkiwali po tamtej stronie cieśniny, gdzie to około 1740 roku zbudowano dla nich baraki. Znajdowały się one na północ od dzisiejszego Warszowa (wówczas Ostswine). Baraki stały w bezpośredniej bliskości małego baseniku powstałego w wyniku prac regulacyjnych, obecnie leżącego się w pobliżu latarni morskiej. Ów basen spełniający funkcję portu schronienia nosił nazwę Nothafen. Z tego prowizorycznego siedliska, rozwinęło się z czasem, całkiem spore osiedle, któremu nadano nazwę pochodzącą od owego portu schronienia Osternothafen. Tam też swe domy zbudowali pierwsi osiedleńcy, szyper Deutlof i cieśla okrętowy Schack. Skorzystali oni z królewskiej obietnicy dla osadników z 1743 r.: wolności podatkowej oraz darmowej działki i budulca na wzniesienie domu. W rezultacie dalszego napływu osiedleńców, do 1750 roku powstało tam już kilkanaście domów. Ale to był przecież początek tej wielkiej budowy i portu. Z czasem, osiedlało się tu coraz więcej ludzi, jednakowoż mniej niż po stronie zachodniej. W sto lat potem, w 1847 r. osiedle nazywane też Hafendorf (Portowa wieś ) zamieszkiwały 304 osoby.
Domki Chorzelina w końcu XIX w.(fot. Archiwum autora
)
Wśród mieszkańców początkowo przeważali głównie robotnicy najemni, podejmujący proste zajęcia przy budowie i pracach remontowych w porcie. Z czasem osiedlili się też drobni kupcy i rzemieślnicy, zakładali swe sklepiki i warsztaty. Nie została natomiast zbudowana tam ani osiedlowa szkoła ani też kościół. Swe duchowe potrzeby mieszkańcy osiedla zaspokajali w nieco oddalonym Warszowie (Ostswine). Natomiast już w 1912 r. założony tam został mały lokalny cmentarz, obliczony na około 200 kwater grzebalnych.
W osiedlu tym zamieszkiwali także niemal wszyscy działający po wschodniej stronie Świny rybacy, tak morscy i zalewowi, a basenik portowy był miejscem stacjonowania ich łodzi i kutrów. Przed 80 laty, jak wynika to ze statystyk zamieszkiwało tam 30 zalewowych i 10 morskich rybaków, właścicieli łodzi i pracowników. W basenie portowym w pobliżu latarni stacjonowało wtedy 6 kutrów motorowych oraz kilkanaście łodzi rybackich.
Ważną rolę w życiu osady odgrywał port, do którego nabrzeży w XIX wieku obowiązkowo dobijały wszystkie statki przypływające z dalekich portów. Tu ich załogi i ładunki przechodziły odprawę sanitarną, dokonywaną przez specjalnego lekarza portowego, tu odbywano w razie potrzeby kwarantannę we wzniesionych na ten cel budynkach, określanych właśnie mianem „kwarantanna”.
Wyobrażenie osiedla sprzed około wieku. Zbiór Piotra Laskowskiego.(fot. Archiwum autora
)
Już w II połowie XIX wieku, do osiedla Osternothafen zaczęli też zaglądać pierwsi goście poszukujący tu nadmorskiej ciszy, czystego powietrza i spokoju. Miejscem ich zakwaterowania były domki w nadmorskim osiedlu, które już wówczas na terenach portowych zaczęto stawiać. Robiono to tym chętniej, że podatek z tytułu postawienia domu na terenach portowych był wręcz symboliczny. Z czasem, już na początku XX w. rozwinęła się tam już spora kolonia licząca około 100 domów. Położone na skraju lasu i w pobliżu plaży domki, stały się zapleczem dla rozwijającego się kąpieliska morskiego. Było ono tak urokliwe, że w 1858 r. odpoczynek i kurację w nim proponowano ówczesnemu królowi Prus. Z inicjatywy prywatnych osób i z finansową pomocą władz prowincji, zbudowane zostały na plaży szatnie i łazienki. Podobnie jak po stronie zachodniej, także tam obowiązywał jeszcze do lat 30-ch XX w. podział na strefy dla pań, dla panów i dla rodzin.
Na deptaku w Chorzelinie, pocz. XX w.(fot. Archiwum autora
)
Atrakcją dla letnich urlopowiczów, naturalnie poza plażą, była latarnia morska, spacery po wschodnim falochronie a później oglądania okrętów wojennych stacjonujących w położonym po wschodniej stronie Świny, porcie wojennym. Jak już w jednym z poprzednich odcinków wspomniałem, życie towarzyskie kuracyjnych gości koncentrowało się w nadbrzeżnym lokalu Sanssouci, hoteliku i knajpce pełniącej role domu zdrojowego.
Siedziba zarządu kąpieliska, ok. 1925 r. (fot. Archiwum autora
)
Kąpielisko przyciągało oprócz cudownego otoczenia i spokoju, także ceną, niemal dwukrotnie niższą niż na stronie uznamskiej. Nie było tu wprawdzie możliwości atrakcyjnego tracenia pieniędzy w restauracjach, kasynach gry i nocnych lokalach, ale takich wspaniałych lasów i plaży próżno szukać gdzie indziej.
Już przed pierwszą wojna światową, przy nabrzeżach znalazły swoje stałe miejsce postoju, okręty cesarskiej Kaisermarine. Po wojnie, w latach 20-ch, stacjonowała tu flotylla tzw. torpedowców, zaś w latach poprzedzających II wojnę flotylla niszczycieli.
Spokój idyllicznego zakątka, jakim był dawny Chorzelin, zakłóciły wojenne przygotowania III Rzeszy, o których pisałem w poprzednich odcinkach. W najbliższym sąsiedztwie osiedla, w nadmorskich leśnych uroczyskach powstały rozliczne instalacje wojskowe będące składową częścią świnoujskiej bazy hitlerowskiej Kriegsmarine. Kompetentnie i obszernie piszą o nich moi koledzy zajmujący się wojennymi dziejami Świnoujścia.
Nabrzeże portu rybackiego w Chorzelinie, ok. 1920(fot. Archiwum autora
)
Po drewnianych plażowych budowlach, jak i po zacisznych, urokliwych uliczkach i domkach tego osiedla z wyjątkiem kilku pocztówek i zdjęć, nie pozostał do dzisiaj żaden ślad. To łączy się już z kolejnym, powojennym rozdziałem dziejów uroczego Chorzelina.
źródło: www.iswinoujscie.pl
witam wszystkich, , pracowalem w phś-u, nikt nie wspomina tu o tym ze niektore z domków jeszcze tam stoja na terenie portu, , niedawno jeden roz...bo stal pusty, znaleziono tam gazete z roku ok.1920.natychmiast pognałem tam szukac, , by nieprzepadelo, cokolwiek, ale nic juz niebylo, a zrywalem nawet deski z rozwalonej podlogi, i kolejny domek odszedl do lamusa, , sa jeszcze tam domeczki w tym porcie, ale jak dlugo, , nikt niedba, srubki trzyma i booom bo plac potrzebny...co do cmetarza, PANIE PLUCINSKI!! osoby pracujace w porcie, niektorzy mieszkali tam na tych osiedlach tuz po wojnie, twierdza ze zanim byl to cmetarz pruski i niemiecki, , , ze niby byl tam cmetarzyk wojsk Napoleonskich maszerujacych niegdys na Rosje!! prawda to??
ciag dalszy;natomiast nasz swiat mlodych byl zupelnie inny-bestroski, ten rejon wrecz tetnil zyciem tysiecy wczasowiczow, kolonistow w czasie lata w okresie koniec 60-pocz.70, na plazy bylo duzo koszy do opalania, natryski, przebieralnie, wyporzyczalnia kajakow, rowerow wodnych, ratownicy i ludzie co sprzatali plaze.bylo pare duzych osrodkow kolonijnych, duzo osrodkow zakladowych, domkow kampingowych i wielkie pole namiotowe, a na dzikiej plazy mozna juz wtedy bylo zaowarzyc opalajacych sie naturystow.obozy wedrowne niezapomiane wieczory przy ognisku, a na codzien z swoja paczka gralo w pilke nozna, lowienie ryb zabawy na bunkrach znalismy je wszystkie lacznie z betonowa wieza pod przytorem, duzo zabaw w twierdzy wyciaganie amunicji z fosy, rozbrajanie, strzelanie z naboi, jak ogladam na youtube fort ten przy chemikow okoliczne bunkry i stanowiska altyleri, czy wieze bateri goben i przewodnik pokazuje to kamera, to naprawde rusza, wspomienia sprzed 46 lat w tych okolicach, znalismy te miejsca jak w.kieszen.rod zamieszkan
Pamietam sklep spozywczy przy latarni, pracowała tam mama kolegi, pani NERWIŃSKA.
DZIEKI TYM ARTYKULOM WIDZIMY JAK POLACY ZNISZCZYLI TO MIASTO.
jako byly mieszkaniec chorzelina sprobuje przyblizyc troche ten rejon z perspektywy nastolatka +jakis czas czytalem artykuly o tym rejonie to odgrzalo prawie bestroskie mlode lata, ale nie mysle ze te same odczucia mieli nasi ciezko pracujacy i martwiacy sie i ciezko pracujacy rodzice.mysle ze wiekszosc mieszkancow przesiedlenie przyjela z zadowoleniem, kilka faktow osiedle lesne bylo cale drewniane, do domow dochodzila woda, ale byly tez pompy reczne na podworkach, kanalizacja to do szamba, a ubikacje wiekszosc na zewnacz kolo domu, piece kaflowe ale wielu tez robilo usprawnienia w tym kierunkach, dorosli mieli daleko do pracy po zakupy artykulow przemysl, do kosciola, dzieci do szkoly starsze to az na lewa strone, i przez pierwsze lata zadnego autobusu nie bylo, mysle ze dorosli widzieli rzeczewistosc w innych kolorach niz my mlodzi bo nogi nie bolaly isc do parkowej.zabudowania na ul kasztanowej drewniane i murowane, kutrowa, cichy zakatek, rejon latarni morskiej murowane.altyreryjska murowane.osiedle wszystko drew. r
Do Alka, świetny pomysł jestem za, to było by spotkanie prawda Panie Doktorze, i te wycieczki po naszym mieście. Myślę, że duzo jest miłośników starego Swinoujścia.
Panie Doktorze po raz kolejny świetny artykuł.Może pomyślimy aby wszyscy miłośnicy starego Świnoujscia spotkali sie??Co Pan na to??Moze jakieś wspólne wycieczki po dawnych miejscach??Ja jestem za!!Mysle że wielu wspaniałych naszych mieszkańców przyłaczyło by sie. Pozdrawiam.Alk.
Panie dr Pluciński, sposób, w jaki nam Pan przekazuje historię naszego miasta i treści jakie Pan przekazuje zmuszają do refleksji, rozbudzają wyobraźnię i drzemiący w nas romantyzm. Dobrze, że Pan jest !
do swinoujscia przyjechalem w 1963 albo 64 prosto na osiedle dokladniej na ul. kasztanowa na zoltej mapce-rycinie dosc wiernie odtworzono sytuacje zabudowan ktore ja pamietam z 1964 r, oczywiscie wiele zabudowan na mapie to w 1964 bylo ponich tylko gruzy i slady spalenia, i tak jak patrzymy na mapke nad wyrazem (zbior)do gory to altereryjska w lewo to droga na kutrowa i tzw. cichy zakatek. na ul.altyreryjskiejzaraz po prawej byl cmentarz, na koncu altyreryjskiej po prawej przed lasem domki to wlasciwe osiedle lesne.w lewo toul.prowadzila nad basen rybacki i latarnie morska.idacc ul. w kirunku latarni po lewej stronie przed basenem zielone drzewa, byly bardzo duze to park a w srodku niemiecki pomnik. w prawa od parku ulica z kolumna domkow to ul. kasztanowa miedzy otwartymi przestrzeniami.droga w kierunku basenu, latarni i zabudowania, ten rejon najczesciej byl wymieniany i nazywany jako chorzelin.trudno w paru slowach opisac czasy powojennej swietnosci wczasowej lat60-70 tych.ciepele noce, spacery, ogniska itrodak
Szanowny Panie Józefie - dziękuję za artykuły - jednak nie rozumiem, dlaczego wersja do druku jest okrojona w stosunku do wersji podstawowej artykułu - i to znacznie - z reguły w tej wersji do druku brakuje kilku fotografii i sporej części tekstu. Natomiast drukowanie wprost z tekstu powoduje, że drukują się reklamy i nie zawsze mądre wpisy internautów. Pozdrawiam serdecznie. S.K.
Sianoko0sy na wyspie Mielin vis a vis jacht klubu też pamiętam, jak z sianem wracało się na pontonach na Kazimierzowo. To były czasy, Jak Odra suszyła sieci rybackie na łąkach Kazimierzowa. Prawda to był nasz mały raj. Pozdrawiam wszystki ch tu piszących. Do Rodaka i Fakta, kiedy przyjechaliście do Swinoujścia.
Polankiewicze jak już coś, a w tamtym miejscu nie było żadnych lejów po bombach bo tam nie spadły..
Ciekawostka!!Proszę wpisać w AutoMapie Chorzelin lub Klicz.Te miejscowości znajdują się nadal w Świnoujściu.Pozdrawiam
chodzi mi o te obrotnice przy ulicy grunwaldzkiej
jestem dawnym miszkancem kazmierzowa i pamietam wspaniale lata jakie tam spedzilem a szczegolnie j.k 4 wiatry, starego bosmana siankosy na wspie mielin to byl maly raj
pierwsza lokacja baltony byla w miejscu gdzie byla puzniej szkola ZDZ kolo torow do odry, nastepna byla juz z duzym sklepem, tylko za bony marynarskie i duze magazyny, byla niedaleko wejscia do odry nie do stoczni, miala tez sklepy w miedzyzdrojach, kolo stacji na warszowie jeden kolo pl. wolnosci i kolo pola namiotowego oczewiscie przy promach do szwecji.obrotnice pamietam jak obracala 120 ton lokomotywy, tak niedawno a jednoczesnie bardzo dawno bo zaczela sie ponad100 lat wczesniej a skonczyla w naszych czasach, era lokomotyw.kawalek dalej byla przystan promowa do szwecji, jak pamietam byl to gustaw wassa albo wassa niepamietam.sklad makulatury tez pamietam, pare razy bylem tam z makulatura, nie widzialem tych rejonow od 25 lat.na trzecim zdjeciu(wyobraznia osiedla)dosc wiernie odtworzono osiedle i okolice, choc w1964 pamietam i jak porownam z mapka to wtedy juz nie bylo albo tylko zgliszcza, mieszkalem tam, pozniej na warszowie, ciekawe w miare zdrowe czasy dla dzieci, dziekuje piszacym, i za podroz w przeszlosc.rodak
O tak! Obrotnice pamiętam :-) Boże, jak ten krajobraz tam się teraz zmienił. Pamiętam też Baltonę stojącą nieopodal wejścia do stoczni i stary skład makulatury przy ulicy Fińskiej. :-) W latach dziewięćdziesiątych nie wiadomo czemu można było tam znaleźć zupełnie nowe zeszyty Herliza. Wystarczyło przynieść trochę gazet i podmienić na te zeszyty - ważne było tylko, by zgadzała się ilość kilogramów :-)
panie plucinski a moze cos o starej stacji kolejowej.infrastrukturze onej (obrotnica na ktorej sie bawilismy) wszystko byó nietkniete przez bomby(chyba polangiewicze wszystko rozebrali?)pełno za to lei było obok torow i w lasach
117, offshore -czyli zlecenia w raju podatkowym.Wymagania a wiec i koszty wykonawcy olbrzymie. Inwestor skandynawski ma duzy zysk, bo praca u nas taniutka.A jakosc porownywalna z zachodnia (oczywiscie pomijam koszty jej uzyskania, ale to inwestora nie interesuje) Zysk stoczni-jeszcze istnieje ale nie wiadomo jak dlugo to sie uda. Jedno posuniecie w Brukseli i offshore zniknie. I co wtedy ?Remonty statkow i okretow na wysokim poziomie (spolki tego czesto nie sa w stanie zapewnic) wlasna dobrze wyszkolona, doswiadczona kadra, remonty na statkach w porcie i na morzu sa przyszloscia stoczni remontowej.
Panie Józefie, jako były mieszkaniec Warszowa czytam z zainteresowaniem i sentymentem wszystkie pańskie artykuły. Od lat czytam także wszystkie, dostępne w internecie, polskie i niemieckie materiały na temat Świnoujscia/Swinemünde i Warszowa. Pańskie artykuły to powrót do przeżyć młodych lat i wyjaśnienie wielu" tajemnic", które nas, młodych chłopców, fascynowały. Mieszkałem vis a vis starej szkoły (podstawowej), stary cmentarz istniał jeszcze łącznie z pomnikiem poległych w WW I a po kościele zostały tylko fundamenty. Pobliskie lasy były pełne pordzewiałej amunicji i od czasu do czasu coś wybuchło. .. O fascynującej historii tego miasta nie mieliśmy wówczas pojęcia. Dziękuje serdecznie za ciekawe, rzetelne i pełne szacunku dla historii tego miasta, regionu i jego ludzi artykuły. P.S. Czekam na książkę. ..
Do Czytelnika IP 180 z 18.56 - proszę przesłać mi swój adres mailowy na mój: ajax13@uznam.net.pl wyślę Panu dokładne namiary obu obiektów. Przy okazji mam prośbę do FAKTA - bardzo proszę o kontakt, chcę prosić Pana o pomoc w sprawie kilku szczegółów dot. Kazimierzowa. Brdę wdzięczny za spotkanie. Wszystkich zaś wspaniałych czytelników pozdrawiam serdecznie. J.P.
Panie Józefie mam pytanie nie związane z dzisiejszym pańskim artykułem.Mianowicie chodzi mi o lokalizacje dwóch kawiarenek CAFE BRENDEL i CAFE WALDCHAUS. Zbieram pocztówki i ostatnio doszły do mojej kolekcji dwie pocztowki z wyżej wymienionymi kafejkami.Z góry dziękuje za pomoc w lokalizacji.Pozdrawiam
Kaiserliche Marine
Akurat offshore to przyszłość i jedyna realna szansa na utrzymanie się na rynku, choć początki bywają trudne. MSR przecież już 10-lat temu budowała konstrukcje offshore i nieźle na tym wychodziła. Dzisiaj z offshore cienko, a jak się da żyć z samych statków - widać. Zresztą - szkoda, że MSR nie idzie remonty statków z sektora offshore - doki mają takie, że idealnie nadają się do zaopatrzeniowców/holowników offshore, a Morze Północne, gdzie pracują dziesiątki takich statków, jest o rzut beretem.
146, pewnie ze przynosila by zyski przy rozsadnym zarzadzaniu i madrej polityce kadrowej MSR. Ale niestety pozbyto sie wielu fachowcow, zmniejszono zakresy remontow, ot tak aby tylko przetrwac. Ale to nie bedzie sukcesem tylko porazka.Szkoda tej stoczni i pozycji na swiatowym rynku remontow statkow, jaka przez lata wypracowaly setki pracownikow ciezkiej, produkcyjnej, fachowej pracy. Offshore to pomylka.Zbyt tanio sie sprzedajemy !.
Początkiem zagłady Kazimierzowa był projekt SYNKROLIFTU. ..to miał być podnośnik HYDRAULICZNY który miał podnosić KULIKI tz. Ptaszki typu Drop i super kutry(miał być plac wylany żelbetem i szyny położone na nim, w celu ustabilizowania gruntu aby wytrzymał ciężar statków, wywiercono otwory- głębokość około 20 m wprowadzono zbrojenia i wlano beton, tak powstały dziesiątki pali. To były lata 53 -57 koszt tego projektu nie jest znany-zburzono domy. ..Wysiedlono mieszkańców. ..to był początek zagłady Kazimierzowa.Projekt UPADŁ bo ODRA przeszła na parowce typu ŁEBA. Pozostało w ziemi dziesiątki pali nikomu nie przydatnych. To mało znany epizod historii Kto to dziś pamięta. przeminęło z wiatrem. ..Może przynudzam bo kogo dziś to ciekawi. ..Nie ma ODRY a MSR na rozwałce. ..To dziwne bo remontówka przynosiła by zyski przy dobrym zarządzaniu.
Z tekstu wynika, że to czego hitlerowcy nie zniszczyli dokonali Polacy (jak zwykle mądrzy po szkodzie). Dziękuję Panie doktorze za, jak zwykle, ciekawy artykuł. Pozdrawiam! - TK
Dziękuję Panie Józefie za porcję nowych informacji, pamiętam ulicę z domkami. które są na fotografii. Czekam na książkę.
Piękne osiedle. ...
Czy mi się wydaje, czy tekst o Chorzelinie był prezentowany całkiem niedawno? Powtórki jak w TV? ;))