www.slonecznie.pl • Poniedziałek [09.01.2012, 07:39:40] • Świat
RPA – na krańcu Afryki
fot. Remigiusz Kola
Z czym zazwyczaj kojarzy nam się Afryka? Z upałem, ciepłą wodą, pustynią, sawanną, słoniami, lwami, żyrafami. Raczej nie kojarzy nam się z bujną, różnorodną roślinnością, z pingwinami, wielorybami, zimnym morzem i śniegiem. A jednak wszystko to, czego możemy się spodziewać myśląc o Afryce, jak i to o czym byśmy raczej nie pomyśleli, znajdziemy w Republice Południowej Afryki.
Przyczyną tak wielkiej różnorodności RPA jest jej położenie geograficzne, na dolnym krańcu Afryki, oraz olbrzymi teren (4 razy większy od Polski), przez który przebiega kilka stref klimatycznych. Na północnym zachodzie od strony Namibii i Botswany, rozciąga się pustynia Kalahari. Na wysoko położonych rejonach w środkowo północnej części kraju, gdzie leży największe miasto RPA Johannesburg, zimą czasami pada śnieg. Zachodnie wybrzeże od strony oceanu atlantyckiego, przez prąd morski znad Antarktydy jest znacznie chłodniejsze, niż wschodnie wybrzeże leżące nad Oceanem Indyjskim omywane przez ciepły Prąd Mozambicki.
fot. Remigiusz Kola
Te suche, geograficzne fakty są niezwykle istotne, aby zrozumieć dlaczego przyroda Republiki Południowej Afryki jest tak wyjątkowa i różnorodna.
fot. Remigiusz Kola
Dzięki tym dwóm prądom morskim w okolicach Kapsztadu, w Boulders Beach, możemy oglądać zwierzęta wydawałoby się, nie pasujące do obrazu Afryki – pingwiny, a na Duiker Island kolonie kilkudziesięciu tysięcy fok.
Około 150 km od Kapsztadu, na wyspie w pobliżu miejscowości Gansbaai, znajduje się inna, duża kolonia fok, jednak turystów przyciągają tu nie foki. Wody między wyspą Dyer Island a lądem zwane są „aleją rekinów”. To tu, aby się najeść do syta, dziesiątkami przypływają okryte złą sławą, dorastające do 8m, żarłacze białe, zwane ludojadami. I to właśnie tu jest najsłynniejsze miejsce na świecie do nurkowania w klatkach z rekinami. Także tylko tu występujące żarłacze białe potrafią skakać wysoko ponad wodę w pogoni za fokami, co dodatkowo podnosi adrenalinę podczas takiego nurkowania.
Dla spragnionych nie mniejszych emocji, jednak o znacznie mniejszym stopniu ryzyka, proponuję wizytę w położonym 100 km od Kapsztadu miasteczku Hermanus. Od czerwca do grudnia przypływa tu kilkaset wielorybów biskajskich, wychowywać młode. Za jednym razem zdarza się obserwować nawet około setki tych zwierząt, z których największe mają 18 m i ważą 90 ton! Część łodzi wycieczkowych ma zgodę na podpłynięcie na 50m do wieloryba, jednak w wielu przypadkach, ciekawskie zwierzęta podpływają wraz z młodymi pod same burty statków i można je oglądać z odległości kilku metrów. Jest to najlepsze miejsce na świecie do obserwacji tych wielkich ssaków.
fot. Remigiusz Kola
Samo miasto Kapsztad, jest jednym z najładniejszych i najbardziej kosmopolitycznych miast Afryki. Nie ustępuje w niczym innym najsłynniejszym miastom świata, a położony jest w, po prostu zjawiskowej okolicy. Turyści powinni odwiedzić nie tak dawno wybudowaną dzielnicę V&A Waterfront, która choć nie należy do najtańszych, to na pewno jest jedną z najładniejszych części miasta. W okolicy Kapsztadu są kilometry przepięknych plaż, jednak wielbicieli błogiego lenistwa zniechęci fakt, że po pierwsze woda jest dość chłodna (od 16 do 21st), a po drugie w wielu miejscach trzeba uważać na rekiny (i mowa tu o wspomnianych wcześniej żarłaczach białych). Fani kitesurfingu powinni skierować swoje kroki na plażę Table View Beach z przepiękną panoramą na Górę Stołową, lub na Big Bay. Jednak proszę pamiętać, że Kapsztad to nie jest miejsce dla początkujących kitesurferów.
Przebywając w okolicy Kapsztadu, po prostu trzeba odwiedzić choćby Górę Stołową, jak i Przylądek Dobrej Nadziei. Z Góry Stołowej, na którą można dostać się kolejką linową (kilkanaście minut), jak i na piechotę (kilka godzin) rozciąga się piękny widok na Kapsztad i okolicę, choć moim zdaniem zdecydowanie ładniejszy widok jest z Kapsztadu na Górę Stołową (szczególnie z Table View Beach). Co nie zmienia faktu, że warto to miejsce odwiedzić.
fot. Remigiusz Kola
Przylądek Dobrej Nadziei znany jest, jako najbardziej wysunięty na południe punkt Afryki, a także miejsce, gdzie spotykają się dwa oceany – Atlantycki i Indyjski. Z Cape Point dobrze widać bezkres oceanu, bez żadnego lądu, bo dalej na południe jest już tylko Antarktyda. Wielu twierdzi, że tu dokładnie widać różnicę w kolorach oceanu po prawej i po lewej stronie. Jednak Przylądek Dobrej Nadziei, nie ważne jak zjawiskowy, nie jest najbardziej wysuniętym na południe kawałkiem Afryki. Jest nim położony 180km dalej Przylądek Igielny. Cape Point nie jest także punktem gdzie spotykają się dwa oceany. Ponieważ prądy morskie to ogromne ruchome masy wody, miejsce ich mieszania się także jest ruchome, a dzieje się to gdzieś pomiędzy Przylądkiem Dobrej Nadziei a Przylądkiem Igielnym.
Okolice Kapsztadu to także raj dla koneserów wina. Dzięki łagodnemu klimatowi przez cały rok, produkuje się tu cieszące się coraz lepszą renomą wino w kilkuset winnicach. Wiele z nich prowadzi na miejscu punkty degustacji, gdzie zaraz po spróbowaniu można za naprawdę niewielkie pieniądze kupić świetny trunek.
Czymże była by południowa Afryka bez safari. Większość osób przyjeżdża tu by zobaczyć wielką piątkę (słoń, nosorożec, bawół, lew, lampart). Parków Narodowych jak i prywatnych jest w RPA całe mnóstwo, jednak największy i najciekawszy jest Park Krugera. Park jest położony na ogromnym terenie ok. 350 x 50 km, posiada ok. 2000 km dróg i co może być szokujące dla osób, które były na Safari np. w Kenii 1/3 z tych dróg to drogi asfaltowe a reszta szutrowe. Infrastruktura Parku Krugera jest naprawdę świetna. Wjeżdża się przez jedną z 9 bram i poruszać się po nim można tylko od świtu do zmroku. Do zachodu słońca trzeba opuścić park, bądź zakwaterować się w jednym z kilku obozów. Niektóre z nich to całkiem niezłe hotelowe wioski z domkami, sklepami i stacjami benzynowymi. Jednak są położone w samym środku buszu, o czym można się przekonać wsłuchując się w dźwięki po zmroku, czy też obserwując nosorożce podchodzące do wodopoju tuż za ogrodzeniem elektrycznym campu. Nocleg w takim miejscu jest niezapomnianym przeżyciem.
Po parku można się poruszać samemu, wynajętym samochodem. Ze względu na świetną sieć dróg, nie musi to być auto terenowe, a wystarczy zwykły samochód osobowy. Kategorycznie zabronione jest podczas całego pobytu w parku opuszczanie pojazdu, a zatrzymać się można wyłącznie we wspomnianych obozowiskach, oraz w strefach piknikowych z toaletami. Należy o tym pamiętać i dobrze planować trasy przejazdu, ponieważ odległości między campami są liczone w dziesiątkach kilometrów, a po parku zazwyczaj nie da się jeździć szybciej niż 30km/h ze względu na wylegujących się na drodze mieszkańców parku. Pamiętajmy, że przekraczając granicę parku my jesteśmy intruzami, a nie zwierzęta, które tu mieszkają. Zwierzęta są od urodzenia przyzwyczajone do samochodów, które biorą za niegroźne, duże, warczące zwierzę i podchodzą bardzo blisko do aut. Lwy nawet potrafiąc się przytulić wieczorem do auta w poszukiwaniu ciepła silnika. Jednak do ludzi nie są przyzwyczajone i nie dajcie się zwieść dobrej infrastrukturze i wygodzie podróżowania po Parku Krugera, to nie zoo ze zwierzątkami, a człowiek poza samochodem jest tu dokładnie w takim samym niebezpieczeństwie jak będąc samotnie na sawannach Serengeti. Jeżdżąc samemu po parku, trzeba wykazać się zwykłym zdrowym rozsądkiem i być gotowym na nieprzewidziane scenariusze, jak np. kilkukilometrowa ucieczka na wstecznym biegu przed rozjuszonym słoniem.
Dobrym pomysłem jest jazda z przewodnikiem o wschodzie lub po zachodzie słońca. Przewodnicy znają zwyczaje zwierząt i wiedzą gdzie można je spotkać. Takie przejażdżki można zarezerwować w obozowiskach na terenie parku. Samemu także najlepiej obserwować zwierzęta zaraz po wschodzie słońca, lub ok. godziny przed zachodem słońca. Wtedy najczęściej zwierzęta przemieszczają się po parku do wodopoju czy też polują. W ciągu dnia najczęściej skrywają się przed palącym słońcem i bardzo ciężko je wypatrzeć pośród gęstej roślinności, co także dość znacznie odróżnia safari w RPA od safari w np. Kenii. Często widziane, przechodzące przez drogę stado słoni, jest kompletnie niewidoczne kilka metrów dalej od drogi. Park Krugera jest moim zdaniem obowiązkowym, kilkudniowym, punktem postojowym na mapie atrakcji podczas wizyty w RPA.
fot. Remigiusz Kola
To tylko kilka z niezliczonych atrakcji, jakie można zobaczyć w Republice Południowej Afryki. RPA jest zbyt duże i zbyt różnorodne, aby zwiedzić większość ciekawych miejsc podczas jednej wizyty, a przy tym graniczy z równie ciekawymi krajami, jak Namibia (wielkie pustynie, plemiona Himba), Botswaną (Delta Okawango), Zimbabwe (Wodospady Wiktorii), małymi Swaziland, Lesoto i Mozambikiem, z którymi można połączyć ten wyjazd. Pobyt w tym kraju, to jak branie udziału na żywo w programach, które zazwyczaj oglądamy zza telewizora na National Geographic. Zdecydowanie jest to miejsce, które warto, choćby raz w życiu odwiedzić.
Zapraszamy na wyjazd do RPA – sprawdź dostępne oferty
slonecznie.pl/search/?adest%5B%5D=2598%3A&from=2012-01-08&to=2013-06-30&adays=0%3A99&std=0&food=0&price=0&adults=2&child%5B0%5D=0&child%5B1%5D=0&child%5B2%5D=0&h=&type=F&spane=air
Biuro Podróży Słonecznie.pl
CH "Uznam", Grunwaldzka 21
72-600 Świnoujście , Poland
tel. (91) 321 70 43 / (91) 321 70 44
fax (91) 321 70 45
www.slonecznie.pl, biuro@slonecznie.pl
pierwszy raz tam byłem w polowie lat 80-tych i przebywałe ponad 3 miesiące. Co można było zobaczyć i zwiedzić robiło niepowtarzalne wrażenie. Poźniej byłem jeszcze w kilku innych dużych portach tego kraju i zawsze wracam pamięcią do tego co tam widziałem. Oglądając różne filmy związane z tymi miejscami wracam pamięcią to tego nie niezapomnianego miejsca. Naprawdę, kraj ten i rejon świata zawsze robił na mnie duże wrażenie.
... no raczej zadowoleni by nie byli ㋡
...nie wiem czy by chcieli żebyś przyjechał :)
Do Murzynów nigdy nie pojadę !