POGODA

Reklama


Wydarzenia

iswinoujscie.pl • Środa [14.09.2011, 10:40:55] • Świnoujście

Keep Walking

Keep Walking

Coś dziwnego jest w muzyce Andrzeja Smolika. Jakaś niezwykła przestrzeń. Albo może tęsknota za przestrzenią, której nie sposób dosięgnąć? W dodatku zupełnie brak jej arogancji.(fot. Igor Omulecki )

Wyspa to osobne miejsce. Sprawia, że myślisz całkiem inaczej niż ludzie po drugiej stronie wody. Z jednej strony morze, z drugiej delta wielkiej rzeki, z trzeciej granica zatrzaśnięta na głucho. Z czwartej – za wodą – widzisz ląd, ale nie ma mostu. Wydostać się można jedynie promem. Chyba że akurat jest sztorm albo strajk załogi, albo wszystko zamarzło. Podróż do Nowego Jorku, Limy czy choćby do Szczecina jest więc tak samo wielka. Świnoujście. Miasto na 44 wyspach. Stoisz na brzegu, słyszysz, jak buczki przeciwmgielne wysyłają wołanie w otchłań morza, i wiesz, że gdzieś tam jest zupełnie inaczej niż tutaj. Od kiedy pierwszy raz tak stanąłeś, zawsze na nowo wraca myśl, że „tam” znaczy „jakoś bardziej”… Dlatego wyspa to nie jest tylko miejsce na mapie. Wyspa to stan ducha.

– Człowiek nasiąka tym, co go otacza. Ale granice stawia sobie sam. To rodzaj słabości, bo z samej przynależności kulturowej nie wynika przecież, kim musisz być w muzyce lub życiu – mówi Andrzej Smolik. – Ja granic sobie nie stawiam.

Close your eyes. Be a child
Komentarz pod youtubowym klipem do „Close Your Eyes”: „Jestem dumna, że mamy Smolika. Można powiedzieć, że jest naszym dobrem narodowym”.
– Pięć minut od domu, za „ruskim stadionem”, zaczynał się las pełen saren, traszek i węży, które jako dzieci namiętnie łapaliśmy. 
A dalej, za lasem, było już morze. Statki buczące we mgle. Przywoziły do Świnoujścia wielki świat, Szwedów, chcących się zabawić w klubie Europa. No i były jeszcze wojska radzieckie. Lekka psychodelia: miejsce, z którego wyjechać nie możesz, ale świat ciągnie do niego jak pszczoła do miodu.
Bohaterami byli dla niego cinkciarze. Kolesie, którzy wymknęli się komunistycznym szablonom skazującym ludzi na to, żeby słabo wyglądać i pędzić szare życie. Oni mieli wszystko: najlepsze samochody i najpiękniejsze dziewczyny. Włoskie ubrania i tlenione włosy. 
Wyglądali jak faceci z Duran Duran.
– Nie mieliśmy do nich podejścia, ale byli dowodem, że istnieje inny świat poza tym smutem, jaki nas czeka, kiedy wyjdziemy z ogólniaka.
Marynarze i rybacy zza mórz też przywozili okruchy innego świata.

Kiedyś sąsiad przywiózł winylową płytę Electric Light Orchestra 
i całe podwórko schodziło się zobaczyć, jak rozkłada okładkę, a tam kartonowa wieża. Patrzyli, jak to się kręci, i to był megaodjazd.
– Z jednej strony łączyła nas jakaś niezwykła wyspiarska duchowość, z drugiej – tkwiliśmy w niewiedzy o tym, jak wygląda świat po drugiej stronie wody.
Zobaczył drugą stronę, kiedy Przedsiębiorstwo Połowów Dalekomorskich „Odra” (wówczas światowa potęga połowowa, armator 50 statków połowowych) oddelegowało jego ojca do Ameryki Południowej. Kontraktował dla Polski łowiska. Zanim ściągnął rodzinę, minęło kilkanaście miesięcy starań o paszport.
Zamieszkali w Limie. Dzielnica Miraflores. Marmury, portier u bram, wysokie sufity i oddech oceanu, nad którym zachodziło słońce. Nieraz mijał pewnie Maria Vargasa Llosę, ale pisarz wtedy nie śnił nawet 
o Noblu, a Smolik nie odkrył jeszcze namiętności do klawiatury.
– Wtedy interesowały mnie figurki z „Gwiezdnych wojen” i spidermany. Czułem się Indianą Jonesem, bo blisko było do Nazca 
i amazońskiej dżungli. Wcześniej myślałem, że taki świat może istnieć tylko w kinie.

T. Time
Just this time. Make it happen
(Komentarz pod klipem: „Súhlas... Počúvam ju už vyše roka a pol 
a stále ma neomrzela”.)
– Skąd się bierze moja muzyka? Pewnie dzieciństwo determinuje to, kim jestem, ale to, jak gram, to wpływ artystycznej eksplozji, jaka wybuchła w Świnoujściu na początku lat 90.
To było możliwe w mieście, które samo o sobie myślało, że jest najbogatsze w kraju, bo właśnie rozpoczęła się epoka przygranicznego handlu. Które było gotowe, bo przecież co roku wszyscy ważni polscy artyści zjeżdżali tu na Famę. Jarocin tracił tu znaczenie, skoro Świnoujście miało plażowy, kalifornijski sznyt – plaże pełne podchmielonych dandysów. Do tego Amerykanie z zespołu Flap House Vag, którzy osiedli tutaj, bo miasto miało „najlepszą w świecie energię do grania rocka”.
Budziło się marzenie, żeby być takim gościem. Żeby grać. Brać życie pełną gębą. To było marzenie Andrzeja i jego kolegów. Radomir Dobke, Ciacho, Arek Buczyński, Waldek Kasperkowiak. Zakładali zespoły. Andrzej grał w Upside Down oraz J. Pies (tak naprawdę Jebał Pies, ale dorośli nie byli gotowi na takie logo na plakatach).
– Wierzyliśmy w to, co robiliśmy. To było prawdziwe granie. Zero udawania. Wszystko stawialiśmy na jedną kartę: chcieliśmy być gwiazdami rocka. Ale po maturze poszedł na WSM (Wyższa Szkoła Morska). Żeby uciec od wojska.
– Morze dawało też szansę, żeby pojechać w świat. I zarobić kasę 
w dewizach. Dewizy były konieczne, żeby kupować instrumenty 
i płyty. Pomysł z WSM wydawał się niezły. Na studia muzyczne bym nie zdał. Nie znałem teorii, nie zagrałbym a vista z partytury, wtedy nie ćwiczyłem tej umiejętności.
Uczelnia miała srogi regulamin. Łamał go niemal co wieczór. Wymykał się z mundurowego akademika, żeby grać.

Keep Walking

www.malemen.pl(fot. Robert Wolański )

Pieniądze na sprzęt zdobywał, kręcąc filmy na weselach. Namówił go Sławek Ryfczyński, wówczas początkujący fotograf, dziś uznana marka w branży.
– On fotografował, ja kręciłem kamerą ojca, wielkim VHS-em. Zarabiałem 15 dolarów. Można było za to kupić dwie płyty. Inaczej w życiu nie byłoby mnie stać na kompakty. Na kilka tygodni przed absolutorium komisja rektorska sprawdziła, że nie stawił się na praktykę.
Nie mógł, bo pojechał z Upside Down do Jarocina.
Rada wydziału podjęła decyzję, żeby usunąć go z listy studentów.
– Mogłem pisać o przeniesienie na zaoczne. Ale ja przecież nie chciałem spędzić życia w porcie. Chciałem być gwiazdą rocka. Wierzę, 
że trzeba stawiać na jedną kartę. Bo jeśli całym sobą nie stanę za tym, w co wierzę, to kto mi uwierzy? Jeśli masz dobre intencje i dość wiary, wszystko się uda. Wyrzucili mnie w piątek. W poniedziałek zadzwonił Gaweł. Znaczy Gawliński. Ten od Wilków. Wtedy w Polsce Wilki były numerem jeden. Marek Chrzanowski, basista Wilków, zapamiętał Smolika po tym, jak go usłyszał jeden jedyny raz w jakimś szczecińskim klubie. Czy to był przypadek?
– Przyjedź – powiedział Gawliński – sprawdzimy, czy się nadajesz.
W następny piątek zagrał z Wilkami pierwszy koncert.


Home Made
(Komentarze: „Great song, Europe has some great music, doesn’t it?”.)
Na początku zatrzymał się u Chrzanowskiego. Grał w najbardziej znanym zespole w Polsce, a nie było z tego pieniędzy. W każdym razie nie tyle, żeby wynająć mieszkanie w centrum. Przeniósł się do Marysina. Było tanio, brzydko i daleko od miasta. Komponował od rana do nocy. Zanim Wilki zakończyły działalność, zdążył okrzepnąć. Zakotwiczyć w wielkim mieście.
Robert Gawliński zaprosił go do udziału w solowej płycie. Grał na klawiszach. Ale na drugiej Gawliński zaufał Smolikowi we wszystkim. Andrzej został producentem. To była rewolucja, bo producent czuwa nad całością projektu, wymyśla brzmienie, zaprasza ludzi. Nagrywali na taśmach w studiu Leszka Kamińskiego. Pomysły do tej płyty Andrzej przygotował na samplerze.
– To były czasy dużych zmian. U2 wydało elektroniczne płyty, pojawiał się trip hop, szło nowe, nikt w Polsce nie miał pojęcia, jak to robić, a ja odkryłem, że to jest muzyka, jaką chciałbym robić. Mój sprzęt z prostym sequencerem nie dawał szans. Potrzebny był sampler.
Dziś to wydaje się nieprawdopodobne (kosztuje 500 złotych), ale wtedy kosztował majątek. Kilka tysięcy dolarów. Andrzej namówił ojca. Pieniądze, które zarabiał na muzyce, nie pozwalały nawet o tym pomyśleć.
– To była pożyczka?
– Nie. Skąd. Ojciec zawsze mnie wspierał. Rozumiał, że to inwestycja w rozwój. Miałem w życiu zawsze luksus wsparcia rodziców. Nie noszę w sobie żadnych traum z dzieciństwa. Raczej ufność i wiarę, 
że wszystko się uda. I że zawsze się będzie udawało. Mam świetną rodzinę i świetnych przyjaciół. Tych samych na całe życie.
Kiedy rozpakował pudła, okazało się, że sampler to nie telefon. Jak tego używać? W Polsce tylko dwaj ludzie znali się wtedy na samplowaniu: Czesław Niemen i Grzegorz Ciechowski.
– Do Niemena zupełnie nie miałem podejścia, ale Grzegorz po prostu zaprosił mnie do chaty, usiedliśmy i mnie nauczył. Pokazał mi, o co chodzi. Używał tego sprzętu już na płycie „Obywatel GC”. Dał mi kilka pierwszych plików, bo miał już Atari z pierwszym programem Tune base, pewnie scracowanym, który zresztą też od niego dostałem. Kupiłem Atari. No i nauczyłem się programować.
– I pomyśleć, że tamten sampler potrafił zapamiętać jakieś 12 minut dźwięku…
Kolejny krok do własnej płyty. Musiał tylko uwierzyć, że potrafi pisać muzykę. W Upside Down każdy przynosił swoje kawałki, ale nikt nie nazywał tego komponowaniem. Więc kiedy producent solowej płyty Kasi Nosowskiej Piotr Banach zaproponował Andrzejowi skomponowanie dwóch kawałków – zamarł.
Łał! Przeraziło mnie to. Pierwszy raz miałem zapiąć coś od zera do samego końca. Postanowiłem nie kombinować, nie szukać, tylko zrobić z wokalem to, co we mnie grało, i zobaczyć, co będzie. Ze świadomością, że to już nie jest szkic, który można schować do szuflady. Przyniosłem i mówię Piotrowi: „To jest to. Na tyle mnie dzisiaj stać”.

WIĘCEJ W MAGAZYNIE MALEMEN
www.malemen.pl

Tekst: Grzegorz Kapla


komentarzy: 34, skomentuj, drukuj, udostępnij

Twoim Zdaniem

Dodaj Komentarz

Dodając komentarz akceptujesz
Regulamin oraz Politykę prywatności.

Zauważyłeś błąd lub komentarz niezgodny z regulaminem?
 
Oglądasz 1-25 z 34

Mount R • Środa [30.09.2020, 22:19:12] • [IP: 37.30.20.***]

Szukam nagrań- a konkretnie płyty, kasety" Clown"zespołu Upside Down. Wydana chyba przez Akademickie Radio Pomorze.. PS- o ile się nie mylę to tam Nosowska w chórkach piała...tel 788 553 038

Gość • Czwartek [15.09.2011, 20:16:13] • [IP: 93.94.188.***]

Andrzeju pozdrowienia z ul.armii ludowej 6 c :)

Gość • Czwartek [15.09.2011, 19:46:16] • [IP: 10.64.19.***]

Ten golf moze i byl czerwony.

Gość • Czwartek [15.09.2011, 13:57:45] • [IP: 83.13.154.***]

Andrzej to jest" gość" i tyle. Nigdy nie był cwaniakiem. Nie robi z siebie ważniaka. Po prostu swojak z podwórka.

Gość • Czwartek [15.09.2011, 09:33:50] • [IP: 80.245.178.**]

Też mnie śmieszy to zachwycanie i mitologizowanie przeszłości z ery sprzed 89 roku. Piękna była po prostu młodość i to za nią tęsknicie, a gdyby nie komuna to ta młodość byłaby jeszcze fajniejsza a Polska już dawno byłaby zupełnie innym krajem, bez tych zapóźnień, które cały czas musimy odrabiać.

Gość • Czwartek [15.09.2011, 08:04:11] • [IP: 62.87.136.***]

Czad !

Gość • Środa [14.09.2011, 23:56:55] • [IP: 188.146.167.**]

Zadzwonię do ciebie tylko żeby powiedzieć ci; Dzień dobry miłego dnia... :)

Gość • Środa [14.09.2011, 22:37:10] • [IP: 178.238.247.***]

Do 21:15...nie mail bialego...mial czerwonego gti...a wczesniej malucha...pozdro

jod-y-na-scie • Środa [14.09.2011, 21:47:27] • [IP: 95.129.226.***]

Panie Andrzeju ! Przy panskiej tworczosci chce sie zyc, a troski i smutki zycia codziennego zamieniaja sie w piekna podroz ogarniajaca nieogarniete i jeszcze nie dalekie okolice.

Gość • Środa [14.09.2011, 21:15:56] • [IP: 10.64.19.***]

Bialy VW II pamietam stluczke Smolikowoza.Lata 90te.

Gość • Środa [14.09.2011, 20:57:30] • [IP: 95.129.226.***]

I Muminki zamiast kościoła ;)

Gość • Środa [14.09.2011, 20:56:28] • [IP: 85.177.105.**]

jakie zaje...te czasy.ale was wzielo no nie moge ja pamietam kolejke za koszykiem do Hermesu...gumisie na sztuki u Regana ok pewex tez pamietam ale kogo bylo na to stac...Waniorek i Fan club no moze macie racje ze tam pachnialo zachodem ale blagam jak ktos moze pisac ze wtedy bylo super i ze szkoda ze to nie wroci!!pod kosciolem tlum bo dary od amerykanow rzucili...maslo slone i grejfruty na Boze Narodzenie...cinkciarze a zastanowcie sie dlaczego tak paradowali bez obaw w tamtych czasach komuna upadla to i oni znikneli tak jak caly ten papierowy dziwny swiat. ..i oby nigdy niewrocil!!

Gość • Środa [14.09.2011, 19:28:18] • [IP: 178.238.247.***]

A ja chodzilem tez na Traszki za ruski, cwiczylem u Wlodka, chodzilo sie do ruskiej bkantyny po ruskie cukierki, sklep fan club gdzie bylyo tyle plakatowi kaset, zbieranie kartonow po papierosach w pewexie i saturator na rogu przy kosciele i dziadek z pazlotkami typu kulki na gumkei pistoletami na kapiszony przy kosciele...oj te czasy oj te czasy...zaj...biste byly!

Gość • Środa [14.09.2011, 18:51:39] • [IP: 46.134.164.**]

To rzeczywiście były inne czasy. BimBom do którego rodzice zabraniali mi wchodzić, Waniorek gdzie można było dostać kolorowe portfele z okładek katalogów wysyłkowych, hotel Bałtyk przed którym pachniało jak w Pewexie na Żymierskiego a ławki na przeciw hotelu zajęte przez gości w złotych okularach - a gdy ich widziałeś nachodzila myśl czy warto sie uczyć ?"hamburgery duńskie" przy hermesie z kolegami z klasy, gdzieś tam amerykanie którzy przyjechali do świnoujścia - to wszystko było wtedy - a najgorsze że -to se ne wrati - szkoda !!

• Środa [14.09.2011, 18:07:08] • [IP: 31.63.235.***]

To były dobre czasy.

Gość • Środa [14.09.2011, 17:14:06] • [IP: 93.94.184.***]

Nawet tacy prymusi jak ja /nieskromnie/ jednak podświadomie im zazdrościliśmy, nie uczyli się, nie pracowali a bogato żyli.

Gość • Środa [14.09.2011, 16:28:47] • [IP: 92.42.114.***]

Fajny artykuł. Więcej takich. Nie zgodzę się jednak ze stwierdzeniem" Bohaterami byli dla niego cinkciarze. Kolesie, którzy wymknęli się komunistycznym". Ponieważ" dostojnicy"komunizmu jeżdżąc zagranicę musieli mieć prawdziwe pieniądze a nie makulaturę typu" dolary baltonowskie", tolerowali tzw cinkciarzy a ci w zamian musieli być tylko kapusiami :-). Ot PRL

Gość • Środa [14.09.2011, 15:52:19] • [IP: 77.115.82.***]

Oj tam, oj tam- kto to jest SMOLIK ?

MARIO • Środa [14.09.2011, 15:32:58] • [IP: 178.238.250.*]

Fajny artykulik. w samo sedno. tak było. fajne i ciekawe czasy. pozdrawiam Cię Andrzeju.

Gość • Środa [14.09.2011, 15:28:36] • [IP: 178.238.253.**]

Fajni Rodzice to i syn super. Cała rodzina OK.

Gość • Środa [14.09.2011, 15:15:44] • [IP: 83.11.137.**]

do IP: 217.196.58., . ... zamilcz, to jest artykuł dla ludzi nie dla TROGLODYTÓW.

Gość • Środa [14.09.2011, 15:12:45] • [IP: 83.11.137.**]

Andrzej dzięki, że jesteś.

Gość • Środa [14.09.2011, 15:05:27] • [IP: 192.168.101.***]

Brawo, też mam taki stan ducha- wyspiarski, że aż strach:)

Nowas • Środa [14.09.2011, 15:00:04] • [IP: 83.25.167.***]

Ja skomponowałem 2 kawałki dla SLAYER na grzebień, wysłałem im nawet instrument w kopercie z tabulaturą. Potem usłyszałem jeden na płycie, nazwali go Seasons in tha Abyss. Kasy z tego też nie mam, ale miło posłuchać już jako klasykę. A tak serio, zaj... się czyta ten artykuł :) pozdrowienia!

Gość • Środa [14.09.2011, 14:57:08] • [IP: 192.168.100.***]

Brawo Panie Grzegorzu! Szkoda było Pana dla tej brudnej polityki lokalnej. Lekkość pióra i fajne tematy, to jest PAna miejsce.

Oglądasz 1-25 z 34
■ Wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Napisz! kontakt@iswinoujscie.pl lub wyślij mms na numer 602 657 344 ■ Wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Napisz! kontakt@iswinoujscie.pl lub wyślij mms na numer 602 657 344 ■ Wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Napisz! kontakt@iswinoujscie.pl lub wyślij mms na numer 602 657 344 ■ Wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Napisz! kontakt@iswinoujscie.pl lub wyślij mms na numer 602 657 344 ■ Wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Napisz! kontakt@iswinoujscie.pl lub wyślij mms na numer 602 657 344 ■ Wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Napisz! kontakt@iswinoujscie.pl lub wyślij mms na numer 602 657 344 ■ Wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Napisz! kontakt@iswinoujscie.pl lub wyślij mms na numer 602 657 344
■ 11.00 - Przejście na Plac Słowiański – zamknięcie ul. Armii Krajowej 11.15 - Plac Słowiański Uroczystości pod pomnikiem „Bohaterom Walki o Niepodległość Rzeczypospolitej” z udziałem asysty honorowej, z udziałem władz administracyjnych i samorządowych, służb mundurowych, Orkiestry Wojskowej, pocztów sztandarowych, organizacji, związków, stowarzyszeń, szkół oraz mieszkańców i gości. 1) zajęcie miejsca przez asystę honorową, 2) uroczyste podniesienie Flagi Narodowej na maszt i odegranie Hymnu Państwowego, 3) Apel Pamięci, 4) wystąpienie okolicznościowe Prezydenta Miasta Świnoujście, 5) składanie wiązanek kwiatów przez delegacje pod pomnikiem, 6) koncert Orkiestry Wojskowej pieśni patriotycznych z okazji Święta Narodowego Trzeciego Maja, 7) wyprowadzenie pododdziału honorowego i pocztów sztandarowych, 8) zakończenie uroczystości. ■ Zapraszamy na uroczystość odsłonięcia tablicy pamiątkowej w Świnoujściu, upamiętniającej kapelanów Wojska Polskiego zamordowanych w zbrodni katyńskiej Wydarzenie odbędzie się 05 maja 2025r., o godz. 10:00 w kościele pw. bł. ks. kmdr por. Władysława Miegonia przy ul. Piłsudskiego 43 w Świnoujściu. Tablica poświęcona jest kapelanom różnych wyznań i religii zamordowanym w zbrodni katyńskiej. Na tablicy figurują nazwiska wszystkich dotychczas ustalonych z imienia i nazwiska kapelanów, którzy zostali zamordowani w zbrodni katyńskiej. Tablica jest pierwszą tablicą nad Bałtykiem i pierwszą umieszczoną w kościele należącym do dekanatu Marynarki Wojennej. Z inicjatywy Stowarzyszenia Pamięć Kapelanów Katyńskich takich tablic powstało już 41, nie tylko w Polsce ale również w Stanach Zjednoczonych oraz Londynie. Projekt tablicy wykonany przez pracowników IPN OBUWiM Szczecin, koszty wykonania tablicy ze środków IPN Szczecin. W uroczystości wezmą udział m.in. wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Mateusz Szpytma i dyrektor szczecińskiego Oddziału IPN Krzysztof Męciński ■