Chodzi o działki położone, jak wyjaśnia nasz Czytelnik, nieopodal granicy w Garz.
- Nagminnie ludzie poruszają się tam samochodami i przez to niszczą wały – tłumaczy mieszkaniec. – Straż miejska nic z tym nie robi. Działkowcy są bezradni a nawet zarząd nic nie może z tym zrobić.
Okazuje się, że co jakiś czas niemieccy pracownicy naprawiają wały. Niestety nasi kierowcy go niszczą.
- W tamtym roku zimą wał był tak rozjechany, że działki położone najbliżej były pozalewane – mówi Czytelnik. – A stan wody podnosi się co jakiś czas i znów robi się niebezpiecznie.
to nie jest wal powodziowy tylko wal usypany dla bylego wopu straz graniczna zeby ponim jezdzic autem poprostu na potrzeby patrolu granicznegfo i zawsze po nim jezdzily samochody
Przecie w polsce wszystko mozna.
Zarząd nic z tym nie może zrobić ponieważ to nie ich. Znak tam stoi ale kierowcy i tak poruszają się tam. Straż miejsca przyjedzie raz na miesiąc wlepi 1 mandat i zadowolona
Tak to jest jak każdy chce dojechać pod samą furtkę na działce. A" Zarządy" działek to wszystko widzą i nic.
No najlepiej na kierowców zrzucić winę na stan wału... jeżdżą czy nie i tak będzie kicha i tak...
No wreszcie ktoś o tym powiedział. Ludzie sami robią sobie krzywde, a potem jak ich zalewa, to pretensje do wszystkich mają, tylko oczywiscie nie do siebie. A od czego są zarządy dzialek?
Pewnie postawienie tablicy niewiele kosztuje, a będziejuż można skaleczyć kierowcę jakimś mandatem.
:) to raczej nie jest wał przeciwpowodziowy tylko patrolowe po którym kiedyś WOP chodził Wały o których mowa są nad zalewem
To kto może coś z tym zrobić jak straż miejska nic nie robi z tym ??
Może lepiej bo ubiją ten wał. Będzie lepiej zagęszczony.