Rzecznik Prezydenta Miasta • Czwartek [21.07.2011, 17:48:22] • Świnoujście
Nawet wspinaczka mu nie straszna! Świnoujski strażnik miejski na szczycie Mont Blanc!

fot. Urząd Miasta Świnoujście
Trzy dni zajęło świnoujskiemu strażnikowi Michałowi Rogalskiemu i jego kolegom wejście na szczyt najwyższej góry Europy. Już planuje następną wyprawę.
Michał wszedł na alpejski Mont Blanc razem z trzema kolegami ze Szczecina Adamem Truchanowiczem, Radosławem Chmielem i Piotr Em „Szogunem” Sipowiczem. Zadanie było dla niego tym trudniejsze, że nigdy wcześniej nie wspinał się po górach. Wyprawie całej czwórki patronował prezydent Świnoujścia Janusz Żmurkiewicz.
- Mieliśmy kurtki z napisem „Świnoujście” i szalik I-ligowego klubu piłkarskiego MKS Flota– opowiada pan Michał. – W ten sposób promowaliśmy nasz kurort.
Pierwotnie był plan, że szalik zostawią na szczycie na pamiątkę dla tych, którzy wejdą tam po nich. Niestety, gdy dotarli już do celu, na szczycie panowały bardzo trudne warunki. Przede wszystkim wiał bardzo mocny wiatr. Do tego prognozy zapowiadały pogorszenie pogody. Z tego powodu na szczycie byli tylko 10 minut. Musieli szybko ruszać w drogę powrotną, żeby zdążyć zejść jeszcze przy w miarę dobrych warunkach. Dlatego też zrezygnowali z pozostawienia szalika na szczycie. Zamiast tego oddadzą go (razem ze zdjęciem potwierdzających, że szalik był na szczycie Mont Blanc)na aukcję podczas kolejnego Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Mają nadzieję, że znajdzie się kibic, który go wylicytuje.

fot. Urząd Miasta Świnoujście
- I w ten sposób przysłuży się nawet lepiej, niż gdybyśmy zostawili go tam na szczycie – dodaje pan Michał.
28 czerwca krótko przed godziną 17. cała czwórka wyruszyła samochodem ze Szczecina. Ruszyli w kierunku francuskiego Chamonix, jednej z najbardziej znanych miejscowości leżących u podnóża Mont Blanc. Na miejsce dotarli koło południa następnego dnia. Samochód zostawili u zaprzyjaźnionego ratownika górskiego Maxima Lopez. Szybko przepakowali rzeczy i jeszcze tego samego dnia ruszyli w kierunku szczytu dachu Europy.
- Nie było na co czekać – uśmiecha się świnoujski strażnik miejski. - Prognozy zapowiadały, że dobra pogoda będzie 2-3 dni, potem nastąpi jej załamanie. Mieliśmy określony czas. Musieliśmy zdążyć.
Wyruszyli w dwóch ekipach. Chodziło o to, że w razie czego, przynajmniej jednej z nich udało się dotrzeć do celu.
- Pracowaliśmy na grupę, a nie indywidualnie każdy na siebie – podkreśla Michał Rogalski.
Po drodze nocowali w schroniskach, a raz w namiocie koło schroniska. Pili głównie wodę z roztopionego śniegu. Tak, którą wzięli ze sobą w butelkach skończyła się już pierwszego dnia drogi.
- Wiedzieliśmy, że nie wystarczy na długo – tłumaczy pan Michał. – Ale w takiej wyprawie liczy się każdy niesiony na plecach kilogram. Dlatego staraliśmy się bagaże ograniczyć do minimum.

fot. Urząd Miasta Świnoujście
Jeszcze przed wyruszeniem w kierunku Alp, byli i tacy, którzy na wieść o wyprawie czwórki śmiałków, machali ręką. Twierdzili, że wejście na szczyt Mont Blanc to nic takiego, wręcz łatwizna.
- Tak mogą mówić tylko ci, którzy nigdy tam nie byli. Mało, którzy nigdy nie wspinali się na żaden górski szczyt – mówi pan Michał. – Ciekawe co by powiedzieli, gdyby przyszło im wspinać się 600 metrów w górę po pionowej ścianie, za sobą mając tylko wielką przepaść. Albo iść przez wielki kuluar, czyli potężne osuwisko, w które co chwile spadają kamienie i trzeba bardzo uważać, żeby nie dostać czymś takim w głowę i nie zginąć. Krótko przed nami jednemu ze śmiałków to się nie udało. Ciężko rannego zabrał śmigłowiec. Już gdy zeszliśmy ze szczytu okazało się, że nie przeżył.
Michał Rogalski mówi, że trudno jest opowiedzieć jakąś jedną wyjątkową historię. Wszystkie 3 dni drogi to jedna niekończąca się historia.
- To była cały czas walka – twierdzi świnoujski strażnik. – Nie fizyczna, bo siły były. Ale z własną psychiką, żeby się nie poddać i nie zrezygnować.
W końcu dotarli na wymarzony szczyt. I niespodzianka. Zamiast radości, satysfakcji, odczuli potężne zmęczenie.
- Właściwie to byliśmy rozczarowani – śmieje się na wspomnienie pan Michał. – To już? Zadawaliśmy sobie pytanie. To jest ten szczyt?
Dopiero w połowie drogi powrotnej zaczęło do nich docierać, czego dokonali.
- Odwracaliśmy głowę w kierunku szczytu i wtedy uświadamialiśmy sobie, gdzie byliśmy – opowiada pan Michał. – Im byliśmy niżej szczytu, tym bardziej to do nas docierało.
To była pierwsza tak poważna wyprawa całej czwórki. Już planują kolejną. Tym razem na Kilimandżaro w Afryce. Razem z nimi ma pojechać Karolina z Sopotu. Poznali ją podczas wspinaczki na Mont Blanc.
- Potem spędziliśmy razem trochę czasu już w na dole u podnóża Mont Blanc – podkreśla Michał Rogalski. – Właśnie tam wpadliśmy na pomysł z Kilimandżaro. Mam nadzieję, że nam się uda.
Info: BIK
18:59 te pieśni wyśpiewują drobno-mieszczańskie świnoujskie gęsi które na widok napompowanego kolesia z dobrymi znajomościami sikają by załapać sie na krzysia potem spokojnie obrosnąć w tłuszcz.
Brawo! Pięknie oglądać takie widoki. Polaczkowym (bo nie Polakom) skrytomówcom, którym wszystko przeszkadza, mówimy stanowcze NIE!
co on robi w straży miejskiej ?
Za Flotę to można strażnika i całą straż miejską polubić.
wstydzil by sie szalik floty nosic spolecznak jeden
mnie bardziej interesuje ile potrzebowal rolek papieru toaletowego i jakiej ten papier byl jakosci to musza mieszkancy swinoujscia wiedziec
uważam iż zdobycie tego szczytu to jest to nie lada wyczyn-gratulqacje natomiast inna sprawa jest fakt iż mieszkamy w miejscowosci żyjącej z turystyki wiec w sezonie straż miejska powinna miec pełną mobilizację (żadnych urlopów) i dbanie o porzadek w miescie, miasto rozkopane nawet miejscowi nie wiedza jak sie poruszac nie mówiąc o turystach czy niemcach pełno wypadków cyganów z piłami śpiących pijaków srających meneli a straznik miejski zdobywa szczyt żenada a najbardziej ciekawe jest to dlaczego na tym portalu tak jest chwalony ten pan ?
Gość • Czwartek [21.07.2011, 18:59] • [IP: 80.54.123.**] Podzielam twoją opinię, musi jakiś przydupas.
Dobre dopiero co go przyjęli do pracy a już se urlopik wziął a może go tam wysłali aby sprawdził czy tam można się gdzieś z fotoradarem za górką zaczaić
Flota najwyżej w Europie!! Brawo Flota, Michał i el Presidento. Jeszcze tylko na boisku chłopaki pana Michała skopiują i mamy ekipę na Euro 2012. Swoją drogą to chyba najbardziej umięśniony zdobywca Mt. Blanc tego lata. A lato jeszcze się nie skończyło i czas powiadomić Pudziana...
bardzo się cieszymy i wierzymy, że następna wyprawa się uda. Powodzenia.
a co pozł tam sprawdzić czy da się gdzieś blokadę na koło założyć??
Ż E N A D A !! młoda kita się lansuje po świecie a stary Włodziu po mieście się buja i ściga złoczyńców. Ten pożal się boże strażnik wiejski jeszcze nie popracował więc jakim cudem tyle wolnego ma, żeby po non stop gdzieś się wozić?? ciekawe czy dostaje za to normalną wypłatę??
PO CO TEN URZĄD MIASTA go przyjął czy zdobywać góry czy osrane miasto przez psy, mandatami upominać. gów...o mnie obchodzą jego wyczyny on ma naszego miasta pilnować aby nie było bałaganu jak przy cygańskim rynku przy granicy. Za nasze podatki pracuje WIELKI MI WYCZYNIOWIEC ZA DYCHĘ.GDZIE PREZYDENT.
Gratulacje! A jak Pan wróci, to proszę zrobić porządek z żulami śpiącymi na ławkach, robiącymi pod siebie! Który to z panów na ostatnim zdjęciu, ten z 50-tką?
Ale mniejsza o to. Gratulacje i powodzenia w dalszych podbojach :)
Slyszalem ze sprztaczka ze szkoly nr 4 skoczyla na bungee ;O
To obok Janusza Dzięcioła chyba najsłynniejszy strażnik miejski na świecie.Cały czas zastanawiam się dlaczego wciąż tak o nim głośno.Pojawił się nagle znikąd i nie ustają wśród narodu pieśni wychwalające jego bohaterskie i godne podziwu czyny.Dziwne i chyba mocno przesadzone...
trzeba go było w wydziale promocji zatrudnić. SM w sezonie pełna mobilizacja aLE NA ULICACH NIE W GÓRACH
18:45 - jeszcze powiedz nam, że na piechotę tam zawędrował. Tobołek na plecy i hej w drogę.
FLOTA !
trzeba było chudego ze sobą zabrać, może by się zgubił...
Żałosne, nudne a nawet wkur...ące.Przyjął sie do SM to mundur na siebie i w miasto na piechote w patrol, Cyganie z piłami panoszą sie na Bałtyckiej-Wojska, pieski srające, ogólny bałagan w miescie.Co mnie obchodzi jakas jego wyprawa!!Do pracy!!
Co Wy ludzie tacy złośliwi, zazdroscicie?Wszedł tam sam, nikt go nie zawiózł samochodem ani nie doleciał samolotem, tylko na własnych nogach pokonał taką górę. Należą mu się wielkie brawa i gratulacje. Pewnie niektórzy tutaj piszący naweet na naszej latarni morskiej nie byli więc niech lepiej milczą. Każdy dysponuje sam swoim wolnym czasem, jeden pije pod sklepem piwo, inny zdobywa Mont Blanc, a jeszcze inny wszystkich i wszystko krytykuje. Nieładnie świnoujscianie, nieładnie. Nieznam tego goscia, ale go podziwiam i życzę powodzenia w następnej wyprawie.
Bałagan na miescie a ten po górach sie szlaja, jaja!!