Dr Józef Pluciński • Poniedziałek [18.07.2011, 09:08:00] • Świnoujście
Latarnie morskie Świnoujścia
Poprzedniczka świnoujskiej latarni morskiej, wzniesiona w 1828 r., rycina Rosmäslera, 1837 r.(fot. Archiwum autora
)
Zgodnie z zapowiedzią sprzed tygodnia zmieniam na okres lata tematykę i zapoczątkowuje cykl tematów bardziej „urlopowych”, które zainteresują być może także naszych sezonowych gości a mieszkańcom miasta i miłośnikom jego historii przypomną ciekawe sprawy i zdarzenia z przeszłości. Na początek trochę o tej „najpiękniejszej” czyli o latarni morskiej.
„Spis świateł i sygnałów nawigacyjnych”, jedna z najważniejszych pomocy nawigacyjnych dla żeglarzy, przedstawia jej charakterystykę z właściwą sobie lakonicznością, w kilku rubrykach. „Położenie: Świnoujście, na E brzegu Świny; szerokość północna 54º 24’ ; długość wschodnia 14º 17’ ; charakterystyka świateł : przerywane, białe, czerwone; przerwa 1 sek., światło 4 sek., okres świecenia 5 sek.; wysokość światła nad wodą 68 m.; zasięg światła białego 25 mil morskich, czerwonego 9 mil „ W opisie znajdujemy też notatkę o treści: żółta, okrągła wieża, na dwupiętrowym, czerwonym budynku. A potem są jeszcze podane sektory, w jakich światło jest widoczne. I to wszystko, bo też więcej żeglarzowi nie potrzeba, by skorzystać z dobrodziejstwa, jakim był przez wieki najważniejszy morski drogowskaz – latarnia morska .
Ta najbliższa nam, świnoujska, wrosła na stałe w obraz miasta i nasz, mieszkańców krajobraz sentymentalny; stanowi też znaczący fragment historii Świnoujścia morskiego. Ale nie jest to pierwsza latarnia u ujścia Świny.
Na Warszowie, w pobliżu szkoły, rośnie potężny dąb szypułkowy o obwodzie 5,5 m., uznany za pomnik przyrody. Jego wiek, znawcy oceniają na około 500 lat. Zgodnie z legendą, nosi on nazwę „dębu latarników” i stanowi jedną z miejscowych atrakcji turystycznych. Według starego przekazu, pod tym właśnie drzewem odpoczywali niegdyś latarnicy utrzymujący światło sygnalizacyjne na wschodnim brzegu ujścia Świny, czyli w Chorzelinie nazywanym też Osternothafen, osadzie leżącej niegdyś na północ od Warszowa. Rolę pierwszej latarni pełniło ogromne ognisko, palone na nadbrzeżnej, wysokiej wydmie i widoczne z morza. Zadaniem latarnika było zapewnienie stałej gotowości stosu i utrzymywanie ognia nocą. W praktyce, oznaczało to moc pracy, by w ciągu dnia uzbierać lub narąbać dużą ilość suchych drew w okolicznych lasach. Tego na szczęście nie brakowało, bo wówczas, właściwie cała wyspa Wolin porośnięta była wielką puszczą, która była ulubionym terenem łowieckim książąt pomorskich. A wracając do latarników; ci po trudach całodziennej pracy, pod owymi pięknymi rozłożystymi dębami zażywali ponoć odpoczynku. Kto wie, może i tak było.
Model pierwowzoru latarni morskiej, jak przypuszczalnie istniała na wschodnim brzegu ujścia Świny.(fot. Archiwum autora
)
Po pewnym czasie ten bardzo prymitywny i trudny do utrzymania sposób oznakowania nawigacyjnego, został zastąpiony systemem nowszym. Niemiecki historyk Raumer, zajmujący się dziejami żeglugi bałtyckiej podaje, powołując się na wcześniejsze przekazy, że już w 1692 roku istniała latarnia, a właściwie stawa świetlna, umiejscowiona na wschodniej stronie ujścia Świny, na wzgórzu Tonnerberg. Jaką technikę oświetlenia stosowano, jaka był wielkość urządzenia i zasięg światła, zapiski nie podały.
Minęły lata. U ujścia Świny, decyzją panujących w pruskim państwie, zaczęto budować port, pogłębiać i wytyczać nowy tor wodny; zamknięto stare, wschodnie ujście. Zaroiło się na brzegu wschodnim od robotników, na zachodnim zaś, zwolna, na piaszczystych wydmach, powstawały niepozorne domy przyszłego miasta. Prace postępowały raz lepiej, raz gorzej, jako że budowie nie sprzyjały częste wojny i kaprysy przyrody. Ale życie ma swoje prawa, a jak mawiali Rzymianie „Navigare necesse est ...”. Pojmowano więc niezbędne działania, by trudny nawigacyjny szlak przez Świnę poprawić, jako że wśród kapitanów statków, cieszył się on zasłużenie kiepską opinią. Zorganizowano więc, już w połowie XVIII wieku służby pilotowe, a na podejściu do Świnoujścia i na torze wodnym do Szczecina ustawiono niezbędne pławy i stawy.
. Przypuszczalny wygląd „ Leuchtbude”, prowizorycznej latarni wzniesionej w 1805 r. u ujścia Świny.(fot. Archiwum autora
)
Jak wynika z przekazów niemieckich historyków, już wiosną 1805 roku, na wschodnim brzegu Świny zapalono prymitywna latarnię morską, określaną jako „Leuchtbude”. Była to konstrukcja drewniana, niezbyt wysoka ( 6 m. ), ale wyposażona już w lampę w której palono olej rzepakowy i w system luster, dający konieczną wiązkę światła. Pełniła ona swoją służbę blisko 23 lata, do 1828 roku.
Plan portu w Świnoujściu, 1828 r.(fot. Archiwum autora
)
W tym to roku, w jej miejsce, orientacyjnie na ówczesnym skraju wschodniego falochronu, ustawiono kolejną latarnię, już znacznie większą, wysokości około 13 metrów. Projektantem jej był znany berliński budowniczy Schinkel, kosztowała zaś około 8000 ówczesnych marek, a więc sporo. Jej charakterystyczna sylwetka zakończona szpiczasta stalową wieżyczką, przypadła bardzo do serca mieszkańcom Świnoujścia. Popularnie nazywano ją już to „Mysia wieżą”, już to „Czarną wdową”. Jej wyobrażenie sporządził przepięknie współczesny jej grafik Rosmäsler. Jej pełen wdzięku kształt pokazuje fot.1. Stała ona przed skrajem wschodniego falochronu aż do 1910 roku, kiedy to rozebrano ją w związku z przebudową i instalowaniem stanowisk artylerii.
Poprzedniczka świnoujskiej latarni, stawa świetlna ze wschodniego falochronu Ryc. Locja Bałtyku , XIX w.(fot. Archiwum autora
)
Dodać należy, że na wschodnim molo ustawiono jeszcze dodatkowo, stawę kierunkową, skoordynowana z inną stojącą na brzegu, nieco na wschód od podstawy mola. Pozwalało już to na bezpieczne i pewne wejście do świnoujskiego portu. W miarę jednak nasilenia żeglugi, wchodzenia do eksploatacji statków o coraz większym zanurzeniu, rosły także wymagania związane z oznakowaniem nawigacyjnym toru wodnego. Jednym z obiektów, który wpłynął na uzdatnienie i lepsze oznakowanie szlaku żeglownego i wejścia do portu w Świnoujściu była budowa latarni morskiej, tej która do dzisiaj stanowi symbol miasta i portu. O tym w odcinku następnym.
źródło: www.iswinoujscie.pl
Panie doktorze, albo raczej panie kolego Józefie !! Ja wszystko rozumiem, ale blisko rok temu obiecał Pan kolejny tomik informacji o Świnoujściu [miał się ukazać w październiku 2010]. I chociaż czytam wszystkie Pana artykuły na portalu, to i tak czekam na kolejne wydania książkowe [myślę, że nie tylko ja], które zbieram i rozsyłam moim przyjaciołom w całej Polsce. Czekam więc na kolejne tomiki!!
Dziękuję bardzo Panie Profesorze, za jak zwykle ciekawy artykuł. Czekam na następne ;-D Pozdrawiam
Jak zwykle ciekawie przedstawione dawne dzieje...uwielbiam to, czekam na dalsze historie, serdecznie pozdrawiam.
Jaka ciekawa rycinie. ..Jakie dziwne ożaglowanie na tej łodzi żaglowej, ni to gaflowe ni to rejowe a w głębi stateczek z wysokim kominem to wygląda na pogłębiarkę.Jaka ciekawa technika początku XIX wieku. ..widać jak wszystko przemija. ..pozostaje historia którą interesują się pasjonaci tego co przeminęło.Czy o nas tak będą mówić za 200 lat a następca Dr. J.P będzie pisał podobnie o falochronie Gazoportu ? ? ?
Bardzo ciekawa opowieść, nie tylko dla stałych mieszkańców miasta. Małe miasto a jaka ciekawa i przebogata jego historia. Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy.
Latarnia piękna, artykuł super, wiedza Pana ogromna, podziwiam i DZIĘKUJE.
20:18 zdziwił bys sie
Buczków nie słychać, bo przecież teraz nie ma mgieł. P.S. Jaka jest częstotliwość tonu z buczka mgłowego?
A buczki mgłowe na stawie na główce falochronu wschodniego (jeszcze nie dawno było słychać ich niski dzwięk). Czy boja gongowa (to historia) która była tak zbudowana że wewnątrz był pływający cylinder do którego przez dzwignie był przymocowany mechanizm dzwigniowy i bijaki na skutek falowania uderzały w dzwon to było wtedy kiedy jeszcze nie było powszechnego radaru.Bramki na Zalewie Szczecińskim zbudowane z cegieł. ..wytrzymałość fantastyczna zarówno spoiwa jak i cegieł wytrzymuje napór kry lodowej, żaden beton by nie wytrzymał przez tyle lat działań atmosferycznych.Jak ktoś będzie na Zalewie niech podpłynie do bramki i to zobaczy, podziwiam budowniczych tego za trwałość.
A ja chciałam napisać, że Pańskie artykuły są rewelacyjne, bardzo dużo skorzystałam pisząc swoją pracę mgr, bo mało kto zna się na naszym mieście tak jak Pan:)
gdzie było, to wzgórze na którym stała latarnia? zaorali je?
jest super, ale dwa znaki nawigacyjne ustawione w scisle okreslony sposob, wyznaczajacy kierunek to nabieznik (przepraszam ale nie mam polskich znakow w firmowym komputerze)
Bardzo ciekawy temat, dzięki Pańskiej wiedzy wielu z nas dowie się tego co trudno dostępne, proszę o możliwie dużo zdjęć by uzmysłowić sobie jak było naprawdę.pozdrawiam.
Do Czytelnika IP 138. Dziękuje za czujność i wskazanie błędu wynikłego z braku mojej staranności. Po poprawce, obecny podpis jest właściwy. Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam. J.P.
Dziękuję za sprostowanie Tylko że...to powinien zrobić ten co dal błędny podpis.Bo tak to się myli że poprawiony podpis jest błędny.
Błędny napis wzniesienia latarni pod ryciną. ...proszę sprostować