Dr Józef Pluciński • Poniedziałek [04.07.2011, 11:40:55] • Świnoujście
Dole i niedole powojennego rzemieślnika (cz2)
Dawny Hotel Pruski w latach powojennych rosyjski Dom Floty. (fot. Archiwum autora
)
Pisząc o pierwszych powojennych latach w Świnoujściu, przypomnieć należy jedną sprawę. Życie w tym mieście, a także prowadzenie działalności rzemieślniczej, czy handlowej, nie było sprawą łatwą, nie tylko ze względu na brak materiałów i narzędzi.
Sklepy i warsztaty rzemieślnicze narażone też były początkowo na rabunki dokonywane, tak przez włóczących się rosyjskich maruderów, jak i naszych rodzimych rzezimieszków, w tym także umundurowanych. Przykładów ich działalności w dokumentacji archiwalnej z tamtych lat jest bardzo wiele.
Rozszabrowana po wojnie firma robót hydrotechnicznych J. Rogozińskiego w Świnoujściu.(fot. Archiwum autora
)
Niektórzy rzemieślnicy mieli szczególnego pecha. Pewnego jesiennego dnia 1946 r. do warsztatu szewskiego przy ulicy Grunwaldzkiej 88, prowadzonego przez polskiego szewca Czubę, wtargnęło 4-ch rosyjskich marynarzy, w towarzystwie 2-ch Niemców. Bez większych ceregieli, mimo protestów rzemieślnika, załadowali do stojącego pod lokalem samochodu kilka maszyn, zapas skóry, niektóre wyreperowane już buty, a także jego osobistych rzeczy no i odjechali. Samowoli dokonano w biały dzień, ale sprawców naturalnie nie odkryto. Ten sam rzemieślnik przeżył bardzo podobne zdarzenie miesiąc wcześniej. Wtedy to, rankiem zawitał u niego, dla odmiany patrol Polskiej Marynarki Wojennej. Prowadzący patrol oficer, powołując się na rozkaz anonimowego Admirała, zażądał wydania dla potrzeb kwatermistrzostwa MW maszyny cholewkarskiej. Mimo protestów rzemieślnika, ową maszynę zarekwirowano. Po interwencji starostwa u ówczesnego dowódcy, miejscowego garnizonu Marynarki Wojennej, komandora Włodzimierza Steyera, zarekwirowane mienie zostało zwrócone. Naturalnie, admirała, który jakoby wydał rozkaz zdobycia maszyny cholewkarskiej nie ustalono, bo go nigdy nie było.
Posterunek Morskie Milicji Obywatelskiej na obecnej ulicy Piłsudskiego. (fot. Archiwum autora
)
Podobny proceder uprawiali również milicjanci z Posterunku Morskiego Milicji Obywatelskiej, mającego siedzibę na obecnej ulicy Piłsudskiego, naprzeciw budynku sądu. Ich zadaniem była ochrona obiektów portowych, takich jak stocznia na Zielinie, tzw. Elektrownia Morska itd. Oni również dopuszczali się czasami rekwizycji urządzeń także u rzemieślników polskich, m.in. maszyn krawieckich z warsztatu krawca Mackiewicza na ul. Pomorskiej ( Boh. Września ). Stało się to nawet przedmiotem energicznej i owocnej interwencji Pełnomocnika Rządu RP u komendanta tego oddziału MO, sierżanta Rybaka.
W budynku po prawej stronie znajdował się warsztat zegarmistrzowski, o którym mowa poniżej. (fot. Archiwum autora
)
W związku z zajmowaniem lokali rzemieślniczych, dochodziło niejednokrotnie do ostrych spięć między władzami polskimi a dowództwem bazy Floty Bałtyckiej. Tak było np. w przypadku warsztatu zegarmistrzowskiego na Placu Wolności 6. Warsztat ten, jak i cały budynek zajął mianowicie sierżant rosyjski, który jakoby na polecenie dowództwa zamieszkał w nim z Niemką i prowadził warsztat obsługujący Rosjan. Jak się okazało działalność ograniczyła się do wywiezienia całego wyposażenia, a więc precyzyjnych tokarek i zapasów materiałów, które ów rosyjski zegarmistrz w stopniu sierżanta, spieniężył poza Świnoujściem. Ponieważ lokal stał nie użytkowany przez kilka tygodni, 25 czerwca 1946 r. przedstawiciele polskich władz administracyjnych dokonali w obecności milicjantów i polskiego zegarmistrza, inwalidy wojennego nazwiskiem Goszczyński otwarcia warsztatu. W lokalu stwierdzono tylko jakieś resztki garderoby i domowych sprzętów. Żadnych zegarków ani urządzeń naturalnie już tam nie było. Sprawa jednakowoż na tym się nie skończyła. W kilka dni potem ów rosyjski sierżant - zegarmistrz, pojawił się i w stanie wskazującym na rzetelne upicie, zrobił awanturę z pogróżkami zastępcy Pełnomocnika Rządu Romanowi Berentowi, a następnie wspomnianemu zegarmistrzowi Goszczyńskiemu, który to próbował w opuszczonym lokalu, zgodnie z oficjalnym przydziałem organizować zakład. Rosjanin grożąc bronią i odstrzeleniem drugiej nogi ( jedną utracił Goszczyński w obronie Warszawy w 1939 r. ), zażądał zwrotu zegarków, i wielkiej kwoty pieniędzy, które tam rzekomo się znajdowały. Napity sierżant wymachiwał bronią na Placu przed warsztatem w obecności wielu osób nieparlamentarnie wyrażając się o Polakach. Awantura skończyła się aresztowaniem Rosjanina przez oficera Urzędu Bezpieczeństwa, przejęciem go przez rosyjski patrol i kolejną interwencją w dowództwie rosyjskiego kontrwywiadu NKWD.
Rachunek majstra kominiarskiego Zygmunta Protasiuka z 1946 r.(fot. Archiwum autora
)
Grabieży nie uniknęła też prowadząca zakład bieliźniarski, pani Gądek, żona kierownika referatu Przemysłu w Starostwie. Do jej zakładu znajdującego się na obecnej ulicy Monte Cassino, niemal w samo południe weszło 3-ch Rosjan, którzy mimo protestów zabrali maszyny do szycia i jakieś zapasy materiałów, załadowali je do samochodu i odjechali. Mimo interwencji u władz rosyjskich, podania numeru samochodu, ani sprawcy ani zrabowane przedmioty nie znalazły się.
Ulica Hołdu Pruskiego w powojennych latach.(fot. Archiwum autora
)
Podobnych przykładów można jeszcze wiele przytoczyć. Nic też dziwnego, że powstawaniu nowych zakładów towarzyszyły też likwidacje niektórych wcześniej uruchomionych. Nie wszyscy pozostawali obojętni na akty rozboju i braku bezpieczeństwa życia i pracy. Ale występowało też inne zjawisko. Dla niektórych działalność rzemieślnicza była przykrywką dla uprawianego szabru czyli zawłaszczenia i nielegalnego wywozu przydzielonego im wraz z warsztatem wyposażenia technicznego. Zjawisko to było już widoczne w końcu 1946 r. na co zwracał uwagę ówczesny Starosta Powiatowy w raporcie ze stycznia 1947 r. : „W związku z brakiem surowców jak również brakiem zamówień, część rzemieślników, którzy zaczynają jeden po drugim opuszczać teren powiatu. Robią to po wyprzedaniu narzędzi i zapasów surowca. Wyjechało już paru krawców, szewców i innych rzemieślników ze Świnoujścia”. Na dobre jednak proces likwidacji zakładów połączony z nagłym wyjazdem, bez zgłoszenia u władz nasilił się w latach następnych i był wynikiem nadmiernego obciążenia opłatami i różnego rodzaju podatkami przez władze, w stopniu uniemożliwiającym spłatę. O tym pisałem w odcinku poprzednim.
źródło: www.iswinoujscie.pl
Do CEPA Z 08.08.59.Brak mi słów odnośnie twojej inteligencji.Do pana Q proszę o więcej.
Panie Q proszę o więcej.Tak fajnie się wspomina tamte czasy.
Najbardziej wzietym zegarmistrzem byl Pan Skiepko, podarował mojemu wujowi zegarek zrobiony wlasnorecznie w przezroczystej oprawie.Widzc bylo cale mechanizmy jak pracują.Wpatrywalem sie calymi godzinami jak ten zegarek chodzi.
Ta" swołocz " w trudnych warunkach zbudowała nabrzeża z larsenów (które były z drzewa), zbudowała nowe baseny portowe odbudowała miasto z gruzów stworzyła firmy dające ludziom pracę takie jak ; Odra, Stocznia, Świnoport, Polimer, Odlewnia, zbudowała osiedla.A ci" entelegentni" rozwalili to tworząc wspaniały bazar pod granicą gdzie można kupić tanie papierosy i tak potrzebne gipsowe krasnale (bazar ratujący ludzi przed bezrobociem)...Dzieciaki stukające w klawiaturę bawią się w ubliżanie jak w piaskownicy. Dziwię się że gospodarz portalu to drukuje
nawet tu chamstwo..ludzie opanujcie się..nie mam przyjemności czytać waszych obelg i ubliżan..Bardzo ciekawe-jak zawsze zresztą -wspomnienia.Pozdrawiam autora!!
Do: Gość • Piątek [08.07.2011, 23:41] • [IP: 95.129.225.***] - Odezwała się jakaś swołocz świnoujska. Dla takich jak ty, ofiaro aborcji, są fora na" pudelek donosi" i na onecie. Nie zaśmiecaj swoimi rzygowinami przynajmniej tego działu.
gen tej wschodniej swołoczy jest obecny w Świnoujściu do dnia dzisiejszego, czerwoni zawsze są górą w tym mieście. Niestety dziesiątki lat obecności i duże nasycenie służb władzy ludowej odmóżdżył mieszkańców Świnoujścia bardzo skutecznie, to widać przy każdych wyborach.
No tragedia prosze panstwa. Ten sezon wakacyjny wymiotl stad wielu aktywnych uczestnikow. ..Pewnie sobie gdzies wedkuja z dala od internetu. To i dobrze. A tak bardziej na temat to zastanawiam sie czy byly jakies inne przyczyny (poza bezmyslnym niszczeniem) rozbiorki hotelu Prusy jak widac na pierwszym zdjeciu? Byl przeciez w zupelnie dobrym stanie skoro Rosjanie sie tam rozlozyli? Pamietam tylk ten slup ogloszeniowy ktory sie ostal z tego obrazka. ..
Wypedzili prawowitych mieszkancow a kogo zciagneli? KGB, UB, przesiedlencow zza wschodniej granicy czyli repatryjantow.To jest dzisiejsze Swinoujscie.Sama kultura ze wschodu.
Wpis został usunięty ze względu na złamanie prawa lub regulaminu serwisu przez użytkownika/Admin
Na czwartym zdjęciu- w środkowym budynku była apteka, w której pracowała Pani Ryżewska zona dr Ryżewskiego.
Wpis został usunięty ze względu na złamanie prawa lub regulaminu serwisu przez użytkownika/Admin
12:43 - przecież, to jest bez sensu co napisałeś/aś. Co to za bełkot?
...I co się stało z tym działem, gdzie opowieści doktora Plucińskiego, wzbudzały fajne, mądre, rzeczowe komentarze.Wkradli się tutejsi oszołomi, którzy spaskudzili, ten ostatni, ten ostatni zakątek wolny od durnych komentarzy.Zaczęły pisać jakiejś Bżdzągwy itp.Zostawcie oszołomy ten dział, dla miłośników Świnoujścia.
bzdziagwa stracona=woda wypuszczana
Tutaj oświetlali lampami karbidowymi, a Japończycy się zastanawiali gdzie by tu wcisnąć układ scalony.
hehe jak patrze na te tance z gwiazdami na lodzie i inne factory czy lejdi gagi, to powiem tylko tyle że ta generacja młodzieży już jest stracona!!
Młodym trudno nawet sobie wyobrazić życie tamtych lat... gdzie zamiast pralki automatycznej była tarka balia i kocioł do gotowania bielizny, Mydło" Jeleń"stanowiło luksus a prało się w sodzie krystalicznej, proszków do prania wtedy nie było.były płatki mydlane. Dlatego świerzb i wszawica - spadek powojenny były powszechne.Z świerzbem walczyła w Świnoujściu Mgr.Mrozińska przy pomocy maści siarkowej, to była siarka rozdrobniona i zmieszana z dziegcien lianoliną lub olejem rzepakowym a z wszami to maść rtęciowa na wszy głowowe a na wszy odzieżowe to najlepsza był olej napędowy.Pralka typu Frania z wyżymaczką powstała w latach 50-tychi początkowo była luksusem, To na temat higieny tamtych lat.Kiedy wsie w większości i małe miasteczka nie posiadały elektryczności a świeciło się lampami karbidowymi lub naftowymi a powszechny był wóz drabiniasty, nasze zacofanie do Europy Zachodniej było większe jak obecnie.A chaty kryte słomą były symbolem Polski.Kowal, kołodziej, stelmach, garncarz to powszechni rzemieślnicy.
Podziwiam moich rodziców, którzy tu się osiedlili w takich ciężkich czasach. Mój tata, mój dziadek, jedni z pierwszych osiedleńców. Najpierw przyjechali służbowo a później sprowadzili rodziny.
Panie Pluciński, to jak to w końcu było: armia rosyjska i żołnierze rosyjscy, czy też armia radziecka? Nie wiedziałem, że wówczas już istniała niepodległa Rosja. Cały czas sądziłem, że to Związek Radziecki miał w Świnoujściu swoją bazę wojskową aż do 1991 r.
Poważny temat. ..głupie gówniarzy komentarze, nie dopasowane zdjęcia tematycznie minęło 65 lat. ..trudno w obecnych czasach wyobrazić sobie warunki tamtych czasów, życia na wyspie odciętej od kraju niepewnośći jutra, tymczasowości. Gdzie zdobycie kromki chleba z masłem na śniadanie czy kostki cukru, butów, lub mleka dla dziecka było problemem, gdzie płaszcz szyło się z wojskowego koca. Gdzie praktycznie rządził WOJENKOMAT - czyli wojenna komendantura , a argumentem była pepesza (że coś miałeś to za chwilę mogłeś tego nie mieć).Dziki Zachód.
Twój tatuś, to listonosz.
tata... haha
tata...
... a Tobie tata do nie wchodził w przechadzanych skarpetach ze stojącą pięciocentymetrową krewetką.
tata ci wode z wanny wypuszczal...na bank
☮ Power Flower ☮
nie tylko polska, cały świat. podatki są przeciwko wolnosci i uwłaczaja godności człowieka!
Polska, to kraj głąbów kapuścianych.
...i dalej tak samo, niszcza i gnębia prywatą inicjatywę w świetle prawa-wysokie czynsze za lokale, inne opłaty oczywiście wyższe za prąd, podatki od nieruchomości z tytułu prowadzenia dzianości gospodarczej, głupkowate przepisy, itd...
65 lat i nic się nie zmieniło, tylko teraz zamiast teraz łupać maszyny, to łupią teraz w haracz pod pretekstem opłat.
Widać ze nie bez powodu nazywano te tereny" ziemie wyzyskane" lub" dziki zachód"...