„Pragnę poruszyć problem Nocnej i Świątecznej pomocy medycznej w Świnoujściu. O ile mnie pamięć nie myli ów działa od marca br. w Szpitalu na Mieszka I. W zeszłym tygodniu w sobotę byłam zmuszona udać się po poradę do opisywanego punktu z moją małą córką. Pomoc otrzymałam w miłej atmosferze; jednak wiarygodność przepisanego mi leku budziła moje zastrzeżenia od początku. Lekarz, żeby znaleźć odpowiedni lek i dawkowanie wertował w książce. Przepisał lek, ale o probiotyku dla takiego małego dziecka zapomniał wspomnieć.
Skuteczność leku była prawidłowa do 3 doby, po czym dziecko zaczęło gorączkować osiągając prawie 40 kreskę. Po zbadaniu powtórnie przez lekarza w ośrodku zdrowia okazało się, że zalecona dawka leku była o wiele za mała przez co organizm dziecka się uodpornił i pojawił się intensywny nawrót choroby.
I tu pytanie retoryczne raczej: Jaka to pomoc medyczna? Dziecko podwójnie narażone na walkę z chorobą, dodatkowe koszty zakupu leków... Po co NFZ ma utrzymywać taki punkt, nie lepiej przekazać te pieniądze na specjalistyczne badania, bo i tak w święta lepiej zawołać lekarza, co się zna na rzeczy, a nie tylko odwiedzić lekarza, który ma dyżur.”
Co to w ogóle za pierdoły? To, że codziennie każdy lekarz przyjmuje w Świnoujściu koło 60 pacjentów, z czego 60 z nich udaje mu się wyleczyć to nic? Trafi się raz przypadek, który (jak widać, po tym, że lekarz sprawdzał w książce) był specyficzny i ciężki zapewne, którego nie uda się wyleczyć od razu jak by to rodzice chcieli to trzeba opisywać w mediach? Żenada. Nic, nigdy nie napiszecie, ilu to pacjentów miesięcznie udaje się wyleczyć w Świnoujściu. Same tylko" pseudo" tragedie wyciągacie. Brawa dla super mamy! Skoro taka mądra to po co do lekarza chodzi.
Głupiaś ty, babo!
Mamusiu pocałuj doktora w pośladki mocna dawka, zapaść, śmierć. Poczuj się matką i ogarnij trochę medycyny po twojej mamie- takiej babcinej - miej kobieto jaja.
To sie nazywa zgroza i horror!
takie rzeczy zdarzają się często i w każdym z miast...lekarz zapewne nie chciał zadziałać silnym antybiotykiem bo jest to gorsze niż naturalna walka organizmu z chorobą...nie ma się o co gniewać
Jak można oczerniać lekarza, który zagląda do książki.I co z tego-widocznie, nie do końca był pewny dawki. Lepiej sprawdzić 3 razy niż udawać, ze się wie wszystko.Osobiście znam lekarza, który często to robi, a uwierzcie mi, ze jest dużym autorytetem w świecie medycznym.
hahaha Kobieto to dopiero początek twoich zmartwień z lekarzami - medycyna to nie matematyka więc się ogarnij i nie zawracaj. ...
jedyny minus antybiotykow to to ze sie od niech uodparniamy i za kazda wzieta dawka powinna byc minimalnie wieksza po powrocie choroby
Czytam i zastanawiam sie wlasciwie o co chodzi??
Dobrym lekarzem to jest np. neurochirurg Marek Harat z Bydgoszczy, a w swinoujskim szpitalu przecietniacy pracuja, nie oszukujmy sie, gdyby byli swietni to by w renomowanych klinikach badz szpitalach pracowali. Proste jak konstrukcja cepelina.
mama tego dziecka ma racje, ja corusz mam do cznienia z takimi sytułacjam. A podrugie moje dziecko nigdy nie było badane w rękawiczkach pszez lekarza jak na zdięciu to dopiero nowosc
przecież to logiczne ze lekarze nie będą sie starać w 100% pomóc, oni odbebniają swoje i dostają pensyjke, tak działa publiczna sluzba zdrowia - z naszych podatkow (grube pieniądze btw) - jakby była prywatna to nasza kasaa nie szłaby do panstwa tylko bezpośrednio do lekarza (i tylko w przypadkach leczeina a nie co miesiąc) który starałby sie jak najmocniej zeby ludzie chętnie sie u niego leczyli i zeby miał za co życ, lekarze konkurowaliby ze sobą leczeniem - który lepszy ten ma więcej pacjentów, proste.
po 1 - to, że lekarz sprawdza dane odnośnie leku świadczy tylko na jego korzyść, ważne że wiedział czego i gdzie szukać, jest tyle nowych leków że nie-pediatra może nie mieć pewności, prawda?; 2 - istnieje coś takiego jak telefon, wystarczyło zadzwonić i upewnić się, jaki lekarz ma dyżur, a jeśli inny niż pediatra po prostu zamówić wizytę prywatną, szczególnie jeśli choruje maluszek; 3 - lekarze inni niż pediatrzy nie mają w nawyku podawania probiotyków do antyboli, według mnie nie było to błędem, wystarczyło kupić odpowiedni lek w aptece i po sprawie; 4 - brakiem wyobraźni jest nie pokazanie się pediatrze po zbadaniu dziecka przez dyżurnego; 5 - a dlaczego pediatra z oddziału ma schodzić do dzieci?? Idąc tym tropem niech ginekolog schodzi do kobiet a chirurg do potłuczeń :/ Jest w pracy w szpitalu, czasy kiedy lekarze z oddz." załatwiali" również pacj. ambulatoryjnych odeszły już w zamierzchłą przeszłość
Szanowna Pani, proszę się nie dziwić, ze lekarz zapisał małą dawkę leku Pani dziecku. Tu nie ma dobrych lekarzy.
I bardzo dobrze, ze takie sprawy są nagłaśniane.Tym razem to była za mała dawka, innym moze być za dużą.Lepiej żeby rodzice (i pacjenci) byli uczuleni na takie sprawy.Zawsze przed wykupieniem leku w aptece, mogą poprosić farmaceutę o sprawdzenie dawki przepisanego leku.
Boze co za tragedia...i co teraz bedzie...moj boze!!
Moja ciocia poszła aby lekarz przepisał jej lek który stosowała od dawna i był skuteczny to cymbał uparł się, że przepisze inny i ciocia mało nie wykorkowała.. Może uparł się na ten swój lek bo miał profity od firmy produkującej lek..
Trzeba dołożyć szpitalowi to każda okazja jest dobra. List sfrustrowanej matki, dobry
Ta mama szuka taniej sensacji !! Może jutro się dowiemy, że dziecko nie zrobiło siusiu !! Po co publikujecie takie bzdury !!
Ja wolę żeby lekarz sprawdzał w swojej książce 10x niż wcale, bo przynajmniej widzę że się stara. Nie wszystko muszą pamiętać. Mojej córce też lekarz zapisał małą dawkę antybiotyku, czemu jestem mu bardzo wdzięczna, po co mamy faszerować bez potrzeby.
dawno nie pisaliście o pieskach i kotkach,
jeden lekarz powaza autorytet drugiego..często u Nas spotykane..prawie tak często jak z budowlańcami..ale najważniejs e, że dzidzia wraca do zdrowia:))
zgadam się z opinią, że nie ma tu dobrych specjalistów. Wiem coś o tym!
Sarenka, weź Ty się zastanów co za bzdury wypisujesz??Lekarzom trzeba pomagać? To lekarz ma wiedzieć i po sprawdzeniu jaka ma być dawka wypisać receptę! Po to się uczy tyle lat.Acha! Zajrzyj do słownika zanim coś napiszesz-dla Ciebie 10-!
Tak to jest z antybiotykami, nie zawsze się" trafi", a po zachowaniu tego lekarza, które pani opisuje, widać, że starał się wszystko zrobić jak najlepiej, to nic złego sprawdzać w książce przecież. Podejrzewam raczej, że to ten drugi lekarz do którego później pani trafiła, źle panią nastawił i nagadał na swojego kolegę, prawdopodobnie raczej bez racji, a w każdym razie nie jest to wcale pewne. Niestety, nie wszyscy potrafią zachować klasę i wzajemnie krytykują kolegów po fachu.