„Pragnę poruszyć problem Nocnej i Świątecznej pomocy medycznej w Świnoujściu. O ile mnie pamięć nie myli ów działa od marca br. w Szpitalu na Mieszka I. W zeszłym tygodniu w sobotę byłam zmuszona udać się po poradę do opisywanego punktu z moją małą córką. Pomoc otrzymałam w miłej atmosferze; jednak wiarygodność przepisanego mi leku budziła moje zastrzeżenia od początku. Lekarz, żeby znaleźć odpowiedni lek i dawkowanie wertował w książce. Przepisał lek, ale o probiotyku dla takiego małego dziecka zapomniał wspomnieć.
Skuteczność leku była prawidłowa do 3 doby, po czym dziecko zaczęło gorączkować osiągając prawie 40 kreskę. Po zbadaniu powtórnie przez lekarza w ośrodku zdrowia okazało się, że zalecona dawka leku była o wiele za mała przez co organizm dziecka się uodpornił i pojawił się intensywny nawrót choroby.
I tu pytanie retoryczne raczej: Jaka to pomoc medyczna? Dziecko podwójnie narażone na walkę z chorobą, dodatkowe koszty zakupu leków... Po co NFZ ma utrzymywać taki punkt, nie lepiej przekazać te pieniądze na specjalistyczne badania, bo i tak w święta lepiej zawołać lekarza, co się zna na rzeczy, a nie tylko odwiedzić lekarza, który ma dyżur.”
cud że zyjemy :) I nasze dzieci też
trudny zawód lekarz
To co wy tutaj wypisujecie to jest jakaś paranoja. Tak się składa że mój synek tez miał wizytę w tym szpitalu i wyobraźcie sobie ze lekarz przepisał mu za małą dawkę leku i jeszcze nie odpowiedni do wieku, a zaznaczam ze moje dziecko ma roczek. To co może napiszecie ze mamusia powinna wiedzieć jaki lek jej dziecko ma dostać. Zastanówcie się trochę nad słowami a osoby które nie mają dzieci niech się n9ie wypowiadają, a odnośnie wizyt domowych nie każdego jest stać na wezwanie lekarza za którego trzeba zapłacić co najmniej 100 zł, a za co my płacimy te ZUSY co?
dlaczego nie piszecie o lekarzach którzy uratowali dzieciom życie tylko widzicie wszystko co złe bo jakaś nawiedzona mamusia wymyśliła bzdurną chistorię, bo pewnie nie była zadowolona że lekarz nie przepisał KOŃSKIEJ DAWKI bo pewnie mamusia już tak wyjałowiła dziecku żołądek że nic nie pomaga, a takich mamuś są setki -bezmyślnych
Pani zasługuje na tytuł Nieodpowiedzialnej Matki 2011. Jak można po nocnej, nagłej wizycie u lekarza, nie iść w dzień do swojego pediatry/lekarza rodzinnego??!! Głupota ludzka nie zna granic...
Ginekolog Szczecin, Pediatra szczecin, stomatolog Szczecin only!!
mamo od listu sama potrafisz ustalac medykamenty po jakie licho chodzisz do lekarza sama wypisuj recepty ustalaj dawki i sama lecz niebedziesz narzekac a zyskasz rozglos
sory całe życie człowiek płaci tym s...m ale jak coś potrzebuje to nawet wyleczyć nie potrafią
No to teraz kolej na komentarze mam, ktorym lekarze dzieci wyleczyli a moze i uratowali zycie. Ale, ale pewnie takich mam i lekarzy w Swinoujsciu nie ma :-))
Cieszcie się, że za małą dawkę bo mógł przepisać za dużą i mogło dojść do tragedii, a choroba zawsze wróci niezależnie od tej dawki leku.
Dojechałam o 1 w nocy?? To nie lepiej było prywatnie zawołać lekarza? Pomógłby bez jazdy do Szczecina zapewne...
Najlepiej od małego pakować dziecku antybiotyki aby później nie posiadało systemu immunologicznego. Idealne podejście" mamusi".
Gdy ja poszłam ze swoim maluchem na dyżur do szpitala to lekarz stwierdził, że nie jest w stanie mi pomóc i powiedział żebym jechała z małym do Szczecina a była wtedy godzina 22 zanim dojechałam do Szczecina to było po 1 w nocy i jak się tam okazało nic groźnego małemu nie było. I pytam się po jaką cholerę utrzymywać ten szpital i płacić pensje tym lekarzom za co??Paranoja
rozumiem - dziecko- oczko w głowie ale żeby truć wszystkim?
Dawkę leku dopasowuje się do wagi pacjenta
a skad matka wie jaka porcja leku jest odpowiednia?kazdy organizm inaczej reaguje na ustrojstwo ktore wprowadza sie do organizmu, nie ma pisanej normy, jakby czlowiek byl klonem innego to spoko, ale jeden jest gruby a inny samicai sie roznia niesamowicie
Rutyna zjada naszych lekarzy...Dla nich (niestety w wiekszości) jesteśmy jak klient w sklepie..Przyszedł, obsłużyć jak najaszybciej i zapomnieć...Ma dwoje dzieci w wieku szkolnym i przetestowałam różnych lekarzy, więc wiem co piszę..
Musiałam skorzystać z pomocy na dyżurze nocnym i czułam się intruzem, przerywając lekarzowi i pielęgniarce sen najpierw od pielęgniarki usłyszałam, iż następnego dnia; po urazie głowy; powinnam zgłosić się do lekarza pierwszej pomocy. Następnie pojawił się lekarz i rozwiał moje obawy... a mogłoby być tak od razu. PO CO WIĘC TE DYŻURY??
ja bylam w niedziele przyjela mnie w punkcie" opieki światecznej" pani doktor, ktora chciala mojemu maluchowi (6mcy)na wysypke powirusowa przepisac wapno ktore sie nie wyplukuje z nerek tak malego dziecka gdy zwrocilam jej uwage stwerdzila cyt..."na szczescie nie jestem pediatra:(...) DRAMAT!! Gdzie szukac pomocy??najlepiej czekac na smierc bo lekarze dyplomy chyba kupili :(((
Jeszcze się taki nie narodził (nawet Chrystus) , który by wszystkim tym ludziom dogodził. Oni szukają tylko dziury w całym aby komuś dowalić, powiesić albo ukrzyżować. Marność tych ludzi widzę i to dziw, że ktoś w ogóle ich chce leczyć
Dwa razy miałam do czynienia z pediatrą naszego szpitala, Panem z Wąsikiem. Mam nadzieję że nigdy więcej bo texty do noworodka który nie oddycha samodzielnie tylko leży pod aparaturą typu" jak nie będziesz oddychał to cie mamusia odda do domu dziecka" w obecności załamanej matki to bynajmniej strzał prosto w serce...
Żenada.
Te wypociny to jakas prowokacje ma byc czy co??
A wiecie, że lekarz może odmówić zbadania pacjenta jeśli zachodzi obawa, że może mu zaszkodzić? Może źle wyjaśniłam ale chodzi właśnie o sytuację, kiedy np. ginekolog ma dyżur a przyjdzie do niego mama z małym niemowlakiem. Jeszcze kilka takich" listów" a zbulwersowana mama pozbędzie się problemu, nie będzie miał kto zbadać jej dziecka
Wiadomo, że w nocy pomógł doraznie.Za dnia wyszukujemy lekarza i idziemy do niego.proste, Kochana mamusiu??