Dr Józef Pluciński • Poniedziałek [13.06.2011, 21:18:19] • Świnoujście
Z dziejów świnoujskiego rzemiosła (2)
Zbudowana od podstaw na przełomie XIX i XX wieku nadmorska dzielnica , była dziełem przede wszystkim świnoujskich rzemieślników.(fot. Archiwum autora
)
Kończąc odcinek poprzedni, wspomniałem o powołaniu w Świnoujściu w połowie XIX wieku szkoły dla młodzieży rzemieślniczej, odpowiednika naszych szkół zawodowych. Celowość zorganizowania szkoły rzemieślniczej, w całej rozciągłości okazała się już pod koniec XIX wieku, kiedy to Świnoujście przeżywać zaczęło wielki boom budowlany.
Na przełomie XIX i XX stulecia, do wybuchu I wojny światowej, powstała nowa nadmorska dzielnica kuracyjna a nadto wytyczono i zabudowano nowe ulice, wzniesiono w centrum miasta rzadkie jeszcze wówczas kilkukondygnacyjnych kamienice. W omawianym okresie powstały też, tak znaczące budowle jak kościół Marcina Lutra, budynek sądu, gimnazjum męskie i liceum żeńskie, koszary, dworce i kilka jeszcze obiektów użyteczności publicznej. Wtedy to zdecydowana większość tradycyjnych, pochodzących jeszcze z XVIII wieków domków w centrum miasta, zastąpiona została piętrowymi, murowanymi budynkami, które w początkach XX wieku wyposażano w ujęcia wody, urządzenia sanitarne a wreszcie oświetlenie elektryczne i gaz. Ten, trwający blisko 30 lat run budowlany, zaowocował rozkwitem rzemiosł budowlanych: murarzy, cieśli, dekarzy, malarzy a także hydraulików, instalatorów wodociągowych i elektrycznych. Spora konkurencja na tym rynku i bardzo dobry system szkolenia uczniów i czeladników w rzemiośle sprawił, że jakość ich pracy była naprawdę wysoka i w zasadzie wszelkie prace na wielkim placu budowy, jakim przez trzy dziesiątki lat było Świnoujście, realizowane były w zdecydowanej większości siłami miejscowych rzemieślników.
Stocznia Miejska na obecnym Basenie Północnym, jedno z głównych miejsc pracy na początku XX wieku. (fot. Archiwum autora
)
Nie bez znaczenia dla rozwoju przedsiębiorczości i rzemiosła świnoujskiego była rozbudowa obiektów wojskowych i portowych. W końcu XIX wieku wyjątkowo intensywnie rozbudowywano i modernizowano twierdzę morską po obu stronach Świny jak również nabrzeża portowe wraz z infrastrukturą. W pierwszych latach XX wieku zapoczątkowały działalność dwie małe stocznie budujące łodzie transportowe, kutry rybackie oraz jednostki sportowe na Półwyspie Zielin ( wówczas wysepka Grüne Flache). Dla potrzeb gospodarki morskiej pracowała również już od połowy XIX wieku wytwórnia impregnatu i szczeliwa okrętowego w pobliżu Kanału Piastowskiego, niezbędnych do budowy i remontu jednostek pływających z drewna. Na przełomie wieków powstał również kompleks tzw. Stoczni Miejskiej na terenie obecnego Basenu Północnego, zatrudniający znaczna liczbę doskonałych fachowców głównie branży metalurgicznej. W prace te włączyła się wówczas z dużym powodzeniem, powstała w 1896 roku firma prowadząca roboty budowlane i hydrotechniczne, osiadłego w Świnoujściu przybysza z Wielkopolski Juliusza Rogozińskiego.
Kamień nagrobny J. Rogozińskiego, na świnoujskim cmentarz. Firma działała do 1945 r.(fot. Bartek Wutke
)
W okresie międzywojennym w mieście, które przeżywało rozkwit jako bardzo modne kąpielisko mnożyły się też usługi na rzecz tysięcy gości, rosnącej stale liczby mieszkańców a w latach 30-ych, także coraz liczniejszego garnizonu niemieckiej marynarki wojennej. O tym jakie znaczenie dla funkcjonowania miasta miało rzemiosło i jakie branże najbardziej rozwinęły się daje wyobrażenie lektura książki adresowej Świnoujścia z 1938 roku. Wynika z niej, że działalność prowadziło wówczas 17 firm ogólnobudowlanych, 10 warsztatów wykonujących usługi w zakresie instalacji wodociągowych i sanitarnych, 5 instalatorów centralnego ogrzewania, 33 malarzy, 21 stolarzy, 14 ślusarzy i mechaników, 6 dekarzy, 6 szklarzy.
Rzemieślniczy warsztat samochodowy rodziny Hartwig, ok. 1936 r. (fot. Archiwum autora
)
Osobną kategorię powstałą dopiero po I wojnie światowej, ale szybko się rozwijającą, stanowili mechanicy samochodowi prowadzący 10 warsztatów naprawy i obsługi pojazdów mechanicznych, podobnie 7 warsztatów naprawy rowerów. W mieście liczącym wówczas około 24 tysięcy mieszkańców działały 34 piekarnie i 20 zakłady masarskie, nie licząc dużej rzeźni miejskiej przy obecnej ulicy Kołłątaja. Licznie reprezentowane były usługi, takie jak fryzjerzy ( 37 zakładów ), szewcy ( 45 warsztatów ), krawiectwo damskie ( 47 zakłady ) i męskie 37. Niektóre z zakładów tej branży, z racji jakości i zakresu czynionych usług oraz klienteli, którą obsługiwano, nosiły miano „salonów” i w pełni na to zasługiwały. Obecność w mieście dużego garnizonu a nadto mnogość hoteli i pensjonatów zdecydowało o powstaniu dużej pralni i farbiarni obsługującej tę klientelę nie tylko na całym obszarze powiatu, ale także w powiatach ościennych. Zakład ten mieścił się na ulicy Dąbrowskiego, tam gdzie w później znajdował się „Polimer”. Niezależnie od tego, w mieście działało 5 mniejszych pralni i kilka magli. Bardzo dobrze reprezentowane były rzemiosła artystyczne a wśród nich 3-ch rzeźbiarzy, 3 muzyków, 2 kapelmistrzów, 4 stroicieli fortepianów i 10 fotografów. O godne przejście w zaświaty dbały 3 warsztaty kamieniarskie, które usytuowały się w pobliżu cmentarza na Karsiborskiej oraz 7 wytwórni trumien , 4 wytwórnie wieńców i tyleż zawodowych grabarzy. Z rzadziej obecnie występujących rzemiosł, wymienić można 2 kliniki lalek, czyli warsztaty naprawy zabawek, 4 biura pisania na maszynie, 6 introligatorów, czy wytwórnię chorągwi i sztandarów. Zarejestrowane też było jedno biuro detektywistyczne. Łącznie, jak to wynika z treści wspomnianej książki adresowej na terenie miasta działało wówczas blisko 600 firm rzemieślniczych i niewielkich zakładów. Ich pracownicy i właściciele byli z całą pewnością najliczniejszą grupą wówczas zatrudnionych.
Wnętrze odlewni przy ulicy Nowokarsiborskiej, ok. 1932 r.(fot. Archiwum autora
)
Lata II wojny światowej, jak wynika ze wspomnień byłych mieszkańców, skutkowały ograniczeniem działalności wielu z istniejących zakładów. Co młodsi pracownicy otrzymali powołanie do wojska, spadło też zapotrzebowanie na usługi, szczególnie od roku 1943, kiedy to ograniczony został letni napływ urlopowiczów. Niektóre firmy, oczywiście świadczyły usługi dla wojska lub dla potrzeb gospodarki wojennej III Rzeszy i te w czasie wojny przeżywały swój rozkwit. W zakładach tych powołanych na front pracowników, zastępowano przydzielonymi przez urząd pracy ( Arbeitsamt ) robotnikami przymusowymi z Polski czy Rosji. Niektóre zakłady zatrudniały także dobrowolnych pracowników z Francji i Holandii, z tym, że ich status i położenie były zgoła odmienne niż Polaków czy Rosjan. W ostatnich miesiącach wojny, ze względu na niemal całkowity brak niezbędnych materiałów, w większości zamknięte zostały miejscowe warsztaty rzemieślnicze. Pracowały, choć nie wszystkie, piekarnie, masarnie, których produkcja była niezbędna dla funkcjonowania miasta. Wkroczenie w maju 1945 roku zwycięskich oddziałów rosyjskich, sytuacji tej znacząco nie zmieniło. O tym będę pisał już w odcinku następnym.
źródło: www.iswinoujscie.pl
PS. Z ciekawszych rzeczy znalezionych z Fortu Anioła to to torebeczki" warmeboitel" o wadze około 3/4 kg. z proszkiem brązowym -gdzie po dodaniu 2 łyżek wody lub 4 łyżek śniegu grzały przez około 4 godzin temp. około 45 stopni, miały one chronić okopach przed mrozem taką torebeczkę można było użyć 2 x. Ceratowe saszetki z pałatką wykonaną z impregnowanego papieru nadawały się jako peleryna przeciwdeszczowa.
Te dwa wpisy uzupelniajace artykul, to jest to co cieszy moje -i chyba nie tylko - serce. W przeciwienstwie do wszechobecnej krytyki sfrustrowanej czesci forumowiczow.
Jednym z ciekawszych obiektów turystycznych była przystań kajakowa, pomosty drewniane pod dachem na palach umiejscowione było to przy kanaliku (jak jest obecnie Marina).Obok była zatopiona barka Nordlicht której wystawała burta i sterówka.Na której przybiliśmy deskę robiąc trampolinę do skakania do wody.Ile wspaniałych chwil tu spędziliśmy buszując w Forcie Anioła gdzie z piętrowego okna przeciągneliśmy linę stalową przywiązaną do drzewa przez dolinkę do pobliskiego wzgórza i na bloczku urządziliśmy zjazd. Na szczycie fortu rosły wtedy drzewa a jakie wspaniałe były jeżyny, na dole były plansze samolotów i kupę fiolek z eterem i fiolek z kolorowymi płynami. To były odczynniki do chemicznego rozpoznania gazów bojowych.Obok fortu zasypany okop gdzie po częściowym odsypaniu można było znalezć pordzewiałe mauzery. ofenrohr z pociskami rakietowymi wiele hełmów i masek p-gaz w puszkach. To wspomnienia roku 46- 47.Szanowny Dr J.P.wywołał je pisząc opowiadania historyczne o mieście do którego przybyłem w 45 roku.
Największym zakładem pracy Swineminde Była HUTA BESSEMERA która znajdowała się na prawobrzeżu w miejscu gzie obecnie jest stacja paliw Orlenu (większym od stoczniw której budowano Minen Raumboty).Huta miała potężną halę gdzie znajdował się - piec żeliwiak oraz gruszka Bessemera w której uzyskiwano z żeliwa staliwo.Prawdopodobnie huta powstała na początku XX wieku i działała do 45 roku, setki form i wiele ton piasku formierskiego , zaczopowaną gruszkę gdzie celowo pozostawiono wkład który zastygł, podobnie zrobiono z żeliwiakiem w którym też pozostawiono zastygły wkład, zrobili to uciekający Niemcy aby urządzenia huty nie dostały się zwycięzcom. Po rozebraniu hali na cegiełki wysoki komin huty stał do lat 50-tych W hali stoczni na prawobrzeżu (znajdowała się tam gdzie obecnie terminal promów szwedzkich)znajdował się na pochylni nie dokończony minenraubot.Wszędzie buszowały brygady" trofiejne" Rosjan gdzie niemieccy robotnicy pod ich nadzorem demontowali urządzenia, Widziałem to w 45 roku.
Tapicerów nie było ? może w drugiej książce adresowej?
gdzie taki obskurny warsztat był?