Dr Józef Pluciński • Poniedziałek [02.05.2011, 00:34:42] • Świnoujście
Rzecz o rozbiórce miasta. ( cz. 2 )
Czyn społeczny przy odgruzowaniu zbombardowanej remizy strażackiej. (fot. Archiwum autora
)
Jak podano to w jednej z informacji władz miasta z 1953 r., w Świnoujściu do organizowanych akcji rozbiórkowych, mających na celu pozyskanie cegły, przystąpiono już stosunkowo wcześnie, bo w końcu 1948 roku.
Działania te, podciągnąć można było pod prace porządkowe i uznać za uzasadnione, ponieważ objęto nimi faktycznie zniszczone w wyniku nalotów budynki, głównie w rejonie wybrzeża Władysława IV i ulicy Grunwaldzkiej, dzisiejszego osiedla Rybaki. W innych rejonach, jak wynika to z owego sprawozdaniu, nie zachodziła potrzeba prowadzenia istotniejszych prac porządkowych czy odgruzowania. Odzyskana cegła przewożona była na drugą stronę Świny, na budowę powstającego tam kombinatu rybackiego, przyszłej PPDiUR „Odra”. Ilość uzyskanej wówczas cegły nie została wówczas ustalona.
Sytuacja diametralnie uległa zmianie, gdy to 3 stycznia 1951 roku Prezydium Rządu podjęło uchwałę w sprawie akcji robót rozbiórkowych, której celem było uzyskanie cegły rozbiórkowej na pokrycie potrzeb Państwowego Planu Inwestycyjnego. Przypominam, że według tego planu, akcja rozbiórkowa miała dostarczyć w 1951 roku około 500 milionów sztuk cegły, z czego 75% pochodzić miało z województw graniczących z Niemcami, czyli z tzw. Ziem Odzyskanych. Wykonując zalecenia władz centralnych, Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Szczecinie zatwierdziło plany odzysku cegły dla poszczególnych powiatów, w tym także dla powiatu wolińskiego. Dla miasta Świnoujścia, ów plan w 1951 roku, ustalony został w wysokości 1 mln sztuk cegieł. Dla jego zrealizowania, powołana została grupa rozbiórkowa w składzie około 25 ludzi. Jej kierownik z upoważnienia Prezydium MRN zawierał umowy z pełnomocnikiem rządu na dostarczenie cegły z rozbiórek. Wykonanie planu, dzięki „ofiarności i świadomości politycznej brygady”, kształtowało się nad wyraz pomyślnie i już jesienią 1951 r. wyniosło ponad 200%. Planując rozbiórki i podpisując stosowne umowy na lata następne, plan naturalnie podniesiono. W1952 wynosił on już 2 mln sztuk a w roku następnym blisko 4 mln. Wraz z tym, rosła liczba zatrudnionych i znaczenie jej działalności.
Wybrzeże Władysława IV w latach powojennych. (fot. Archiwum autora
)
W styczniu 1954 roku uchwałą Miejskiej Rady Narodowej w Świnoujściu powołany został samodzielny twór, noszący nazwę Oddział Rozbiórkowy, którym kierował Stanisław Jędzicki. On to zawarł z Pełnomocnikiem Akcji Robót Rozbiórkowych w Warszawie umowę na pozyskanie i dostawę w 1954 r. ogromnej jak na Świnoujście liczby 10 000 000 sztuk cegieł. Stosownie do wielkości zadań, skromna liczebnie, dawna grupa rozbiórkowa przekształciła się w całkiem spore przedsiębiorstwo, zatrudniające ponad 80 osób z kierownikiem, księgowością i sekretarzem organizacji partyjnej. Ogromny jak na warunki Świnoujścia plan uzyskania i wytransportowania cegły rozbiórkowej, oznaczał dla miasta i jego zabudowy prawdziwy kataklizm.
Fragment ulicy Grunwaldzkiej. (fot. Archiwum autora
)
Zniszczone w wyniku wojny obiekty zostały rozebrane już wcześniej, naturalną więc koleją rzeczy, uwaga rozbieraczy zwrócona została na budynki opuszczone, mniej lub więcej uszkodzone, a nawet całe. I to one właśnie padały pod ciosami kilofów i młotów, umotywowanych politycznie i materialnie członków brygad rozbiórkowych. Decyzję o przeznaczeniu określonego budynku do rozbiórki, podejmować miała komisja z udziałem architekta miejskiego, przedstawiciela władz miejskich, jak też t.zw. czynnika społecznego, według określonych kryteriów. Była to jednakowoż całkowita fikcja, a do rozbiórki wyznaczano budynki absolutnie dowolnie. Zdarzało się i to nawet często, że rozebrano budynki przeznaczone wcześniej do remontu. Byle tylko wyrwać jak najwięcej cegły, wykonać plan, najlepiej przed terminem ! W wypadku jednego z budynków na ulicy Granicznej, doszło nawet do spotkania ekip remontowej z rozbiórkową. Nie był to zresztą wypadek odosobniony. Trudno się temu zresztą dziwić, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że także na 1955 rok ustalony został również plan na nielichym poziomie 6 mln sztuk cegieł. W efekcie, coraz więcej budynków padało pastwą ekip rozbiórkowych, wspomaganych czynem mieszkańców.
Obecna ulica Konstytucji 3 Maja przed rozbiórkami. (fot. Archiwum autora
)
Rozpętana przed 60 – ciu laty w Świnoujściu akcja rozbiórkowa, pozostawała w zgodzie ze zrodzoną wówczas w kręgach wojskowych koncepcją przekształcenia lewej strony miasta w strefę całkowicie zmilitaryzowaną, zajętą tylko przez wojskowe garnizony i urządzenia rosyjskiej i polskiej marynarki wojennej, oraz jednostek obrony wybrzeża. Jednym z aktywniejszych rzeczników tego pomysłu, był m.in. dowódca bazy polskiej Marynarki Wojennej, rdzenny Rosjanin komandor Fiodor Gusiew, dowodzący świnoujską bazą od 1951 roku. Koncepcja zakładała „wyprowadzenia” z zachodniej części miasta, wszystkich, nie związanych z funkcjami militarnymi instytucji, a przed wszystkim cywilnych mieszkańców. „Cywilne” Świnoujście, miało znaleźć się na stronie wschodniej na Warszowie, a nawet w Wolinie. Traktowanie miasta, jako źródło cegły wysyłanej „ na odbudowę Warszawy” czy wielkie budowy socjalizmu, sprzyjało tym planom, gdyż tworzyło puste przedpole dla ewentualnych walkach granicznych, podczas zakładanego uderzenia wroga z zachodu. Na szczęście, koncepcja ta na czas upadła, jako że kolidowała z planem zapewnienia mieszkań dla rosnącej na Warszowie bazy rybackiej, jednej z głównych budów Planu 6-letniego.
Męskie gimnazjum. Opustoszały i zdewastowany budynek dostarczył wielu tysięcy sztuk cegieł. (fot. Archiwum autora
)
Mimo to jednak zdążono poczynić wiele szkód. Jeśli zbilansujemy efekty rozbiórek, jakie prowadzono w pierwszym etapie, praktycznie do końca 1956 roku, ukazuje się przerażająca wręcz liczba 20 milionów sztuk cegły wyrwanych z miasta. Nie zachował się właściwie żaden rejestr rozebranych wówczas budynków. Ale było ich dużo. Z obiektów niemieszkalnych, wymienić można kościół na Warszowie, kościół na Matejki, dawną wielką szkołę ( Tirpitzschule), w pobliżu budynku sądu. Budynki mieszkalne jakie padły pod kilofami ekip rozbiórkowych to głównie domy na obrzeżach ówczesnej „polskiej strefy” a więc przy ulicy Narutowicza, Granicznej ale też Grunwaldzkiej, Konstytucji 3 Maja, Wybrzeżu Władysława IV. Zasięg rozbiórek i metody ich prowadzenia, nawet w ówczesnych warunkach politycznego „zamordyzmu”, budził społeczny niepokój i protesty. Były one przedmiotem kilku interpelacji radnych miejskich i powiatowych.
M.in. członek Prezydium Miejskiej Rady Leon Szczuraszek już w 1951 roku alarmował na sesji, że ekipa remontowa wyrywa okna i drzwi w uszkodzonych lub opuszczonych domach, poczym zostają one zakwalifikowane do rozbiórki przez ekipy ZBM.
Plac Wolności, lata powojenne. Tych budynków nie zniszczyły bomby. (fot. Archiwum autora
)
Wśród mieszkańców krążył wówczas nawet wierszyk, który przypomniał jeden z czytelników tej stronki : „Nad Świnoujściem burza szaleje, walą się domy wśród huku trzasku, to pan Jędzcki wraz z Kołodziejem, niosą zagładę naszemu miastu”. Wierszyk ten swego czasu opublikowany był na łamach miejscowej jednodniówki. Niezadowolenie z działalności rozbiórkowej dano wyraz podczas wiecu, jaki miał miejsce 21 października 1956 roku w budynku Liceum. Wśród wielu gorzkich wypowiedzi, skierowanych pod adresem ówczesnych władz, wyrażony też został protest przeciw dalszemu rozbiórkowemu dewastowaniu miasta. Wkrótce też, na listopadowej sesji Miejskiej Rady Narodowej nie pozostawiono suchej nitki na działalności ówczesnego burmistrza Stawskiego, za politykę rozbierania miasta. Jeden z radnych, Zdzisław Guzik, późniejszy inspektor szkolny tak mowił: „Sprawa rozbiórki na terenie miasta Świnoujścia wywoływała jedynie rozgoryczenie całego społeczeństwa. Rozbierało się budynki, w których można było zamieszkać, ale Prezydium uważało, że właśnie z takich budynków będzie więcej materiałów jak cegła, drewno, stal. ( … ) Stawiam pytanie czy rozbierane były tylko domy zagrzybione ? Tylko w zeszłym roku rozebrano więcej niż 70 domów nadających się do użytku przy małym remoncie”.
Październik 1956 roku, w pewnym tylko stopniu zamknął obłędną politykę rozbierania miasta celem uzyskania cegieł. Chociaż nie całkiem. Ale o tym już w następnym odcinku.
źródło: www.iswinoujscie.pl
Piekne dzieki dla p. Plucinskiego za kolejny kawalek rzetelnej pracy o naszym miescie. Mozna tylko westchnac ze tyle dobra sie zmarnowalo ale tez i czasy byly inne. Jeszcze raz dziekuje.
Piękne było kiedyś nasze miasto.Szkoda że przez taką politykę rozbierania budynkó, mało zostało zabytków.Szkoda...
Ja również dziękuję panu Plucińskiemu, za kolejny ciekawy odcinek...
wielkie dzieki za kolejny fascynujacy odcinek dotyczacy historii naszego miasta.Zastanawiam sie tylko jak obecnie wyglada osoba odpowiedzianlna za dostarczenie 10 mln cegiel pozdrowienia dla pana stasia jedzickiego iq pewnie 20.zdrugiej strony zasluzyl sie chlop na kartach naszego grodu i to jak
Tamte czasy przypominają obecne. Też niszczy się gospodarkę polską w imię zmian politycznych. Podobno prywatne ma być lepsze. Najlepszym przykładem jest" matka ODRA"
te gimnazjum... ehhh, kościół... ile tego było, jakie piękne by dziś było miasto... a tak samowola architektoniczna, żadnego ładu i składu...
Czyli politycznie nic się nie zmieniło.
kościół na Matejki?? - gdzie? bo chyba nie chodzi o Waldschloss
cegła poszła do wa-wy na odbudowę domów które potem oddano poprzednim właścicielom ? Normalnie dramat - masakra jakaś ! dzięki za świetny artykuł czy można gdzieś zobaczyć więcej Pana zdjęć ?
114, na gorce w okolicy sciezki -skrotu z Matejki w Szopena.
Jak zwykle fantastyczny artykuł, dziękuję pięknie Panu Plucińskiemu. Na zdjęciu ostatnim ilustrujący artykuł widać budynek w którym była kawiarnia z drzwiami obrotowymi, ja pamietam wnętrze tej kawiarni.
ZDJĘCIA NIE KŁAMIĄ.Popatrzcie na te ruderki XIX wieczne (ani to zabytki historyczne) budowane wtedy kiedy jeszcze nie było ELEKTRYCZNOŚCI z instalacją natynkową w niektórych budynkach rury wodociągowe były jeszcze ołowiane (zatrucia ołowiem).Sufity z belek obite deskami i otynkowane przestrzeń wypełniona trzciną, strych izolowany trocinami a spotykało się izolację z suszonego nawozu końskiego ! Wanna kąpielowa to był luksus.(kiedy stały opuszczone 2-3 lata z wybitymi szybami i uszkodzonym dachem, łatwiej by było odbudować jak remontować) CZY BYŚCIE CHCIELI ABY TAK WYGLĄDAŁO ŚWINOUJŚCIE.Zawilgocone przez uszkodzony dach i wybite szyby, gdzie gniło i śmierdziało ! W wielu wypadkach o luksusie burzonych budynków to MIT.Dyskusja się zaczęła kiedy napływ ludności spowodował trudności lokalowe..Fakt że część nowszych budynków, które poszły na cegłę można by uratować ale z perspektywy czasu to wyburzenie było racjonalne.Budowane wielka płyta to był luksus gdzie centralne ogrzewanie łazienka, marzenie wielu do dziś
Nareszcie głos rozsądku - Fakt. Dlaczego wszystko co pruskie i niemieckie było piękne, a co polskie to be? Rzecz gustu, ale wolę sto razy nowe polskie osiedla, nawet te betonowe wieżowce, bo są jasne, weselsze niż pruskie gmaszyska z czerwonej cegły, przypominające pruski dryl i koszary a nie domy mieszkalne. Co innego odnowiona secesja w dzielnicy uzdrowiskowej, która powinna być pielęgnowana.
sorry ale przejrzalem plany sprzed wojny, nie ma kosciola na Matejki...a na pewno nie przy Szopena
1/ Te ruderki na zdjeciach o ktorych pisze" FAKTY" podejrzewam nie odbiegaly za bardzo wygladem od domow w owczesnej Polsce w ktorej jednak nie rujnowano, prawda? To ze mialy taka a nie inna konstrukcje to chyba dlatego ze tak sie wtedy budowalo w miastach tej wielkosci CHYBA ZE owczesna Polska" Centralna" wybiegala ze swoimi standartami znacznie do przodu?? Co mi sie nie wydaje to prawda. Mieszkalem w jednej z takich opisanych" ruder" jak opisuje" FAKT" gdzie drewno bylo gesto uzywane i nie bylo w tym nic zlego poza tym iz sam dom" oberwal" chyba od tych" burzycieli" jako ze brakowalo mu doslownie polowy, po ktorej zostaly tylko fragmenty wystajace z ziemi na adnym obrzernym placu gdzie sie w koncu zainstalowala budka z lodami... I jako ze wiek i styl domow w S-ciu byl mniej wiecej podobny tak ze`cala dzielnica nadmorska jest rowniez takiej samej (lub bardzo zblizonej) konstrukci.
114 posiadasz kiepskie plany. Ten kościółek stał bardzie przy Matejki nie opodal zakonnic. Do dziś jest tam kawałek podłogi. Zaraz wyżej jest studzienka.
2/ Ta" odnowiona secesja w dzielnicy uzdrowiskowej, która powinna być pielęgnowana" - koniec cytatu, o ktorej to baka IP: 178.36.171.*** jest dlatego taka ladna bo byla" za plotem" i nie podlegala polskim planom rozbiorkowym. To co miastu sie oberwalo i co pewnie boli do dzisiaj to takie wlasnie gmachy ktore IP: 178.36.171.*** z jakichs slepych przyczyn nienawidzi i woli betonowe klatki dla krolikow nic cokolwiek co by sie kojarzylo z przeszloscia S-cia ktore nie zawsze bylo polskie - nie wazne jak znamienite i solidne by to bylo. Po za tym podejrzewam taka czerwona dobrze wypalona i wysezonowana (bo stara) cegla byla znacznie bardziej lakomym kaskiem niz te ruderki (w/g FAKT) zlozone z konskiego lajna, trzciny, drewna, olowiu i pelne grzybow? Wedlug tej klasyfikacji nalezaloby wyburzyc cale stare miasta w Krakowie i na przyklad w Pradze - Warszawa juz byla zalatwiona...
Taaaak. Warszawę" załatwili"... A jednak Prahy i Krakowa nie zdążyli już" załatwić"... Ale podobno drugim miastem po Warszawie, jakie zdążyli tak dokumentnie w Polsce" załatwić" był Przemyśl... Przemku, przemyśl to jeszcze raz...
przestancie w koncu gadac co by bylo gdyby...? tak było ponad 60 lat temu, a teraz mozemy tylko wspominac i ogladac fotki. krytykowanie władzy terazniejszej na tej podstawie tez nie ma sensu!
Do-> Przemka rozumujesz tylko częściowo słusznie - że budynki czy w Polsce czy w Niemczech budowane w tym czasie były podobne, Budynki z czerwonej cegły licowanej były rzadkością w Świnemunde to był6y koszary sąd (stoją do dziś) gimnazjum z którego pozostało zdjęcie.Budynki w Polsce centralnej nie stały jako pustki uszkodzone, narażone na warunki atmosferyczne przez 2-3 lata.Kiedy między stropy dostała się wilgoć były nie do uratowania ! ! Nie były złożone z końskiego łajna tylko w niektórych to była izolacja strychu.Tu wychodzi Twoja tendencyjność...Czy chciałbyś aby Świnoujście było takie jak na tych ZDJĘCIAC.Dzielnica nadmorska była budowana w innym czasie i to była dzielnica luksusowych domów wczasowych.Jeśli chodzi o część wschodnią tej dzielnicy to była więcej zgruzowana (dlatego nie ogrodzona przez Rosjan) z powodu że w pobliżu znajdowały się stanowiska Flak i bunkry.Oglądnij sobie Dietrichówkę na Warszowie to budynek z tamtych czasów.Nie piszę to do Ciebie tylko dla czytelników których oszukujesz
W 1953 roku miałem 12 lat pomagałem ojcu przy czyszczeniu cegieł robiło się to za pomocą małych toporków. Pracowaliśmy przy obecnej ul.Konstytucji dawniej Żymierskiego.Za każdą wyczyszczoną cegłę i ustawioną w kozły po 200 sztuk płacono 50 gr. na tamte czasy można było zarobić niezłe pieniądze.
a po co by mieli rozbierać Warszawę na cegłę, skoro cegła szła na jej odbudowę? Bezsens
no rzeczywiscie ten kosciolek jest zaznaczony dopiero na wojskowym planie z 1940, czylimusieli go wybudowac w latach 20 lub 30
A obok tego kościoła był podziemny zbiornik wodny. ..ciekawe czy jest i czy o nim wiedzą. A może został zasypany
Zastanawiające są słowa pierwszego prezydenta Szczecina Zaręby, który wspomina w swoich pamiętnikach, że w 1945 roku Świnoujście było w niezłym stanie. Oczywiście w porównaniu do Szczecina.