Marek Pędziwiatr - fortepian, wokal, Radek Dobke – kontrabas, Filip Wojtowicz - perkusja mają już za sobą wiele udanych występów. Ten poniedziałkowy był jednak szczególny. Przygotowaniom towarzyszyła obawa o frekwencję. Nie wszyscy otrząsnęli się jeszcze po Wielkim Poście...

Już jednak na dobre 20 minut przed imprezą stało się jasne, że publiczność nie zawiedzie. Dziesiątki ludzi czekało przed wejściem do kameralnej salki przy Markiewicza. Profesjonalne nagłośnienie, oświetlenie oraz instrumenty zapewnił właściciel „Fana” Grzegorz Walczyński. O resztę postarali się muzycy zespołu, który od z górą pięciu lat pracuje na własną markę. Koncert w poniedziałek wielkanocny potwierdził profesjonalizm i muzyczną swobodę grupy.

Występ w „Fanie” rozpoczął się chwilą muzycznych wspomnień. „Guana” to była pierwsza w życiu kompozycja Marka Pędziwiatra. Od niej też muzycy zaczęli poniedziałkowe granie.

W czasie wielkanocnego koncertu grupa zaprezentowała nie tylko kompozycje swojego lidera. Chet Baker na pewno z przyjemnością posłuchałby jak muzycy ze Świnoujścia interpretują jeden z jego „Klasyków” - utwór pt. „Just friends”.

To była prawdziwa „muzyczna uczta” - przyznał Dariusz Ryżczak. Szef Jazz Clubu „Centrala był jednym ze słuchaczy koncertu. Brawa biła także Joanna Manista – nauczyciel muzyki. Ale oprócz koneserów na widowni znalazło się mnóstwo osób, które dopiero odkrywają walory muzyki synkopowanej czyli jazzu. Nie zabrakło nawet malutkich dzieci. Najmłodszy słuchacz (nota bene – obcokrajowiec!) miał 2 i pół miesiąca i koncertu wysłuchał na rękach mamy. Zasłuchane twarze bardzo młodych ludzi mówiły same za siebie.

Nieco starsi bawili się na schodach prowadzących do sali koncertowej. Ale nawet dorośli, którzy nie chcieli wciskać się do środka, przytupywali rytmicznie przed wejściem.

Poniedziałkowy koncert był szczególny nie tylko ze względu na świąteczny czas. Marek Pędziwiatr zaprosił do wspólnego występu specjalnych gości. Na scenie pojawiła się znana już w kraju świnoujścianka – Karolina Szczepanik. Tym razem dała się poznać także jako utalentowana wokalistka jazzowa. Standard „Fly me to the moon” zabrzmiał w jej wykonaniu po prostu fantastycznie!

Występ Karoliny zmienił charakter imprezy. O mało co nie zamieniła się w jazzowe jam session. Pojawiły się nawet żartobliwe w akcenty muzyczne, np. występ zdolnego trębacza bez trąbki – Krystiana.

Koncert spodobał się starszym i młodszym. Wśród słuchaczy nie zabrakło przyjaciół , a także najbliższych rodzin wykonawców. Skryta w końcu sali stała mama Marka – pani Ewa Kręczyńska – Pędziwiatr.

- Przyznaję, że początkowo sceptycznie śledziłam muzyczne pasje syna. Teraz mam powody do dumy... - wyznała po koncercie.

źródło: www.iswinoujscie.pl