Dr Józef Pluciński • Poniedziałek [11.04.2011, 06:02:55] • Świnoujście
Obrzeża handlu, czyli Pewex i Baltona
Bon dolarowy Banku PeKaO(fot. internet
)
Pisząc o życiu gospodarczym Świnoujścia w powojennych dziesięcioleciach, a w szczególności o jego instytucjach handlowych, nie można pominąć placówek, jak je wówczas cudacznie określano - eksportu wewnętrznego. Chodzi o sklepy prowadzone przez bank PeKaO ( późniejszy Pewex ) oraz sklepy Przedsiębiorstwa Handlu Zagranicznego Baltona.
W mieście, które przez dziesięciolecia było ściśle powiązane z rybołówstwem, żeglugą morską i turystyką zagraniczną, posiadanie zagranicznych środków płatniczych i korzystanie z nich, było niemal codziennością. Tu jednak przypomnieć należy, szczególnie młodszym czytelnikom, że nie było to wówczas tak proste i oczywiste.
Od zakończenia wojny aż do 1956 r. nabywanie i sprzedaż dewiz, precjozów i złota, było zabronione. Za łamanie zakazu groziły bardzo wysokie kary, nawet więzienie. W latach następnych rygory wprawdzie zelżały, ale był to proceder w dalszym ciągu uznawany za nielegalny i ścigany prawem. Nie zlikwidowało to jednak „czarnego rynku”, na którym dolar wart był średnio pięć razy więcej niż wynikało to z oficjalnie ogłaszanych kursów. Cena ta była dla większości Polaków zawrotna. Pensja, nawet nieźle zarabiających osób wystarczała na kupno zaledwie 20-30 dolarów. W owych latach państwo zorganizowało system drenażu zasobów dewizowych swych obywateli, poprzez tzw. eksport wewnętrzny. Od 1952 r. poprzez Bank Pekao SA, osobom, które z jakichś powodów otrzymywać miały przekazy pieniężne z krajów tzw. II obszaru płatniczego (USA i Europa Zachodnia), zamiast należnych im pieniędzy, dolarów, franków czy funtów, wydawano specjalne bony emitowane przez bank Polska Kasa Opieki. Były one środkiem płatniczym honorowanym w specjalnych sklepach, w których znajdowały się towary niedostępne w powszechnym handlu. W okresie późniejszym, przekształcono je w sklepy Przedsiębiorstwa Eksportu Wewnętrznego PEWEX. Racja istnienia sklepów Pewex, podobnie jak Pekao, wynikała z niewymienialności złotego oraz braku wolnego rynku a celem przedsiębiorstwa był skup przez państwo walut wymienialnych od obywateli. Waluty wysyłane w ramach „eksportu wewnętrznego” zamieniano tu na lekarstwa, ubrania – m.in. słynne ortalionowe płaszcze i koszule non iron, żywność, używki, opał, a więc na towary niedostępne lub trudno dostępne w normalnych sklepach. Bank zaopatrywał też prywatne zakłady rzemieślnicze w narzędzia, maszyny i surowce, tak zagraniczne jak i krajowe.
Bon płatniczy PHZ Baltona.(fot. wikipedia.pl
)
Drugą sieć sklepów przeznaczoną dla marynarzy i rybaków organizowało Przedsiębiorstwo Handlu Zagranicznego Baltona. Emitowało ono nieco inną wersję bonów dolarowych honorowanych w baltonowskiej sieci sklepów. Asortyment towarów był w zasadzie podobny. W obu tych sieciach można było za walutę bądź za bony, kupić najbardziej poszukiwane, importowane towary. W sieci PEWEX sprzedawane też były np. samochody, w normalnej sprzedaży dostępne jedynie na przydział lub po długim okresie oczekiwania. Był to również sposób sprzedawania za waluty wymienialne towarów produkcji krajowej. W okresie, kiedy większość towarów spożywczych można było kupić jedynie na kartki, posiadacze walut wymienialnych lub bonów dolarowych mogli reglamentowane towary, kupić w sklepach PEWEX lub Baltony. Przy tym oferowane towary krajowe zazwyczaj były wyższej jakości, niż te przeznaczane do otwartej sprzedaży. Dotyczyło to wielu artykułów, od alkoholu, szynki w puszkach, proszków do prania, aż po sprzęt RTV i samochody. Nawet mieszkania sprzedawane były za dolary lub bony, klientom Pewexu. Mieszkania takie o podwyższonym nieco standardzie, znajdowały się z reguły w atrakcyjnych miejscowościach. Pewną liczbę takich lokali oferowała chyba także miejscowa Spółdzielnia Mieszkaniowa „Słowianin”. Dolar i bon dolarowy były jak widać, drugą walutą PRL, tyle że osiągalną dla ograniczonej liczby jej obywateli. I tak pozostawało w zasadzie do końca funkcjonowania socjalistycznych stosunków gospodarczych.
Wnętrze sklepu Pewex. Poza zagranicznymi alkoholami widoczne są też artykuły produkcji krajowe: torcik Wedla i szynka Krakusa. (fot. wikipedia.pl
)
W naszym mieście pierwsze placówki eksportu wewnętrznego powstały stosunkowo wcześnie, bo w latach 60-ych. Na początku był to skromny sklepik Banku Pekao w lokalu przy obecnej ulicy Marszałka Piłsudskiego, w pobliżu baru Neptun, tam gdzie obecnie znajduje się sklep rybny. Już chyba w latach 70-ych, sklep ten został przeniesiony do obszernego lokalu przy ulicy Konstytucji 3 Maja, w miejsce, gdzie obecnie znajduje się sklep meblowy. W tym samym chyba czasie, uruchomiona została także jeszcze jedna placówka Pewex przy ulicy Armii Krajowej, orientacyjnie, w miejscu w którym obecnie znajduje się niby parking z dziwacznym namiotem handlowym. Wielu osobom, które w tamtych latach z pewnym onieśmieleniem z dolarowymi drobiazgami lub uciułanymi koronami zaglądało do sklepu Pewex, by np. bez ograniczeń kartkowych jakiś jarzębiak czy starkę kupić, bo święta za pasem, utrwalił się swoisty klimat tego miejsca. Pachniało tam dobrą kawą i kosmetykami a stojące za kontuarem damy z politowaniem niemal spoglądały na takiego drobnego ciułacza, prezentując przy okazji wylakierowane paznokietki i obficie wytapetowane buźki. A gdy jeszcze trafiał się przyjezdny ze śródlądzia, pytający naiwnie czy za złotówki może znajdujące się tam cudeńka kupić, traktowały to jako osobistą wręcz zniewagę.
Zabawki „resoraki” przedmiot pragnień dzieci z tamtych lat, osiągalne tylko za dewizy. (fot. Archiwum autora
)
Jeszcze dynamicznej rozwijała się w Świnoujściu sieć sklepów „Baltony”. Początkowo była to skromna budka na Warszowie, usytuowana w okolicy obecnej bazy rybackiej „Certa”. Tłoczno tam było szczególnie w dniach po powrocie rybaków z kilkumiesięcznych rejsów. W towarzystwie członków rodziny zakupywane tam były dobre alkohole, kosmetyki a dla dzieciaków gumy do żucia „donaldy”, samochodziki „resoraki”, słodycze i inne nieosiągalne dla przeciętnego Kowalskiego dobra. Na uznamskiej stronie znajdował się również sklepik „Baltony” przy ulicy Bohaterów Września, jakoś tak vis a vis obecnego „Pasażu Żeglarska”. Ciasno tam było, bo podobnie jak na Warszowie, frekwencja wysoka. To zachęciło ówczesne władze firmy i już w latach 80-ych, nie przewidując zmian gospodarczo politycznych, podjęto się sporych inwestycji. Na Warszowie powstał cały kompleks baltonowski, na który złożyły się pomieszczenia magazynowe, biura, garaże a także sklep, a raczej salon usytuowany w przeszklonym budynku. Toż to była Europa ! Po stronie uznamskiej podjęta także została inwestycja Baltony, a mianowicie budowa nowego, dużego sklepu przy ulicy Toruńskiej.
W tym budynku znajdował się jeden z salonów sprzedaży Baltony. (fot. Adam Strukowicz
)
Po jego otwarciu, ten mały w środku miasta, naturalnie został zlikwidowany. W kilka miesięcy potem okazało się, że w obu wypadkach inwestycja była nietrafiona. Stwierdzenie to odnosi się również do inwestycji zrealizowanej przez Pewex, t.j. budowy nowego sklepu na ulicy Konstytucji 3 Maja. Reformy gospodarcze przełomu lat 1989/90 sprawiły, że sens istnienia tych placówek został całkowicie podważony. Dokonane wówczas reformy gospodarcze sprawiły, że na rynku polskim, bez pośrednictwa obu tych firm, pokazały się towary zagraniczne i krajowe, które wcześniej były w wyłącznej dyspozycji i dystrybucji Pewex lub Baltony. Już wkrótce, pierwszy lepszy sklepik, oferował bogatszy wybór alkoholi, kosmetyków i wszelakich dóbr, niż niegdyś owe przybytki luksusu. Tak już pozostało i mało kto nawet pamięta, gdzie się one niegdyś znajdowały. Ponieważ osobiście nie należałem do częstych ich bywalców, nie jest wykluczone, że pominąłem w opisie któryś sklep. Jeśli tak, wdzięczny będę za uzupełnienie.
Tu zaś znajdował się okazały sklep Pewex. (fot. Adam Strukowicz
)
Sklepy Pewex i Baltony obrastały swoistą subkulturą tzw. cinkciarzy (od ang. change money) oferujących nielegalną wówczas sprzedaż lub kupno walut wymienialnych i bonów dewizowych po kursie czarnorynkowym, czyli ekonomicznie uzasadnionym. Zajęcie to dla wielu, najczęściej młodych ludzi, było nie tylko źródłem utrzymania ale też sposobem na życie. Temat ten jako zjawisko społeczne, wart jest naświetlenia, ale nie kryję, wymaga dość starannego przygotowania.
źródło: www.iswinoujscie.pl
Na warszowie były dwa sklepy Baltony! :) Drugi mieścił się w budynku (chyba już nie istniejącym) obok obecnego Shop'n'Go :) Pamiętam kiedy ojciec kupił mi tam pierwszy magnetofon... ehh :)
Na Warszowie był jeszcze jeden sklep BALTONY w latach 90-tych, mieścił się w budynku przy ul. Barlickiego 6, tzw. „Ditrichówka” www.iswinoujscie.pl/artykuly/17082/
Najbardziej pracowity i krotochwilny cinkciarz na rewirze, PABLO-MARUDA
u mnie w bloku nie bylo czuc tak tych czasow wszystko w domach bylo nikomu nic nie brakowalo tylko ze to blok oficerow MW
miedzy sklepem"prawo-lewo" a parkingiem i namiotem z ksiazkami byla Baltona a nie pewex
Ja to na Swierczewskiego sie wychowalem pamieta sie te fajne czasy :D
chodziło si na szwedy zbierać unikatowe puszki po napojach i nie tylko.
Pamietam ajk sie latalo do Pewexu kolo Kina i pytalo czy nie maja jakis pustych pudelek, ktore potem zdobily nie jeden kredens. Z tamtych czasow pamietam tez ludzi zbierajacych niedopalki z ulic by robic potem skrety. Wysylalo sie tez prosby za granice by to czy katalog czy naklejki dostac. Czesto sie wtedy adresami wymienialo. Z cynkciarzy to pamietam Benka jak w okolicy Swierczeskiego dzialal. Ostatnio widziany jak sprzatal trawniki przy szpitalu.
Dla ścisłości wypadałoby pisać o ulicach: Bohaterów Stalingradu, Czerwonej Armii czy Żymierskiego. Nieważne, jak się one dzisiaj nazywają, ale jakie były faktycznie ich ówczesne nazwy. Tak się pisze w opracowaniach historycznych, najwyżej dodając aktualne nazewnictwo.
w tym sklepie zawsze piekli smaczne kurczaki w twojej wsi byl obowniczy
Cynkciarze to zaradni ludzie a faktycznie motłoch zawsze im zazdrościł.
Tylko dla ścisłości powiem, że w obecnym sklepie rybnym przy ul. Piłsudskiego (na przeciwko poczty) nigdy nie było Pewexu. Tam zawsze był sklep obuwniczy. Natomiast Pewex był obok banku PKO, który wówczas mieścił się w dzisiejszych pomieszczeniach sklepu Rosman.
Cinkciarze ! Młodzi chłopcy prekursorami wolnego rynku byli, do dnia dzisiejszego zawiść u ludzi bez polotu wzbudzają. ...
A ja, kolego Dyrektorze, czekam na kolejne pozycje w wydaniu książkowym [kolejny tomik obiecywał Pan na październik 2010 !! Serdecznie pozdrawiam - Ewa
pierwszym sklepem PEWEX który zapamiętałam był w latach ok.75 sklep usytuowany w budynku obok kościoła przy Placu Wolnosci. Jest tam teraz parking widać tylko resztki fundamentów po budynku.Na zakończenie postawówki tato kupił mi tam oryginalne Wranglery za całe 12 dolarów był to wówczs majątek.
po czym poznac hama po spodniach MONTANA
a pamietacie jak sie wlamali do tego pewexu w galeriowcu, przez podloge weszli to byly czasy!!
To wszystko fajne było jak się z morza po ciężkiej pracy powróciło.Rybacy dzisiaj maja biedę a chłopcy i dziewczynki z Hotelowej na rentach inwalidzkich i szanowani obywatele tego miasta.Oto osiągnięcia minionych 30 lat naszego miasta.Pozdrawiam autora za dobry temat.
W roku chyba 1987 był również Pewex obok dzisiejszej Sonaty, po lewej stronie (obecnie chyba sklep z butami). Ja kupowałam Marsy i Snikersy, jak łatwo dostępne dzisiaj, niemalże przy każdej kasie. Ale ich smak był o niebo lepszy. Kosztowały jakieś 30-35 centów.
Pamiętam jak wracałam z ojcem rybakiem z Baltony z Warszowa i jadłam czekoladę jak kanapkę. Smakowała cudnie, pamiętam ten zapach i kolory. Te zakratowane okna i towary po sam sufit. Były też lalki" Flerki" - takie podróbki Barbie. Przez lata chodziłam w pluszowej bluzie z królikiem. To dopiero wspomnienia...
Dziękuję Panu za kolejną podróż w czasie:):) Pamiętam tłok w baltonie, nie chodziłam do przedszkola, więc siłą rzeczy chodziłam tam z rodzicami po powrocie taty z morza. Do dzisiaj pamiętam smak pysznej chałwy i Glukozamid-u chyba jakoś tak to się nazywało.Pyszne, słodko -kwaśne żółte granulki w brązowo-żółtym kartoniku. I bardzo chciałam, aby tato kupił butelkę z jakąś wódką, w której tańczyła baletnica, nakręcało się kluczyk, grała muzyczka, a baletnica kręciła się w kółko.Totalny kicz, ale wtedy byłam tym zafascynowana. Tato nigdy tego nie kupił:(:( Z ostatnim Pana zdaniem zgadzam się w zupełności, gdyż wielu niegdysiejszych cinkciarzy obecnie jest szanowanymi i wpływowymi osobami w Świnoujściu. Rozmawiać sobie o nich możemy przy imieninowym stole, ale już oficjalny artykuł ? Oj, oj oj
... a spodnie US TOP mam do dziasiaj...
ehh jak to wszystko potrafiło cieszyć... i co by nie mówić to pięknie że możemy mieć takie unikalne wspomnienia :))
Sklep PEWEXU był również na trepowie od strony ul. Wybrzeże Władysława IV tam gdzie obecnie jest Kleksik
Baltona na warszowie, nawet dziś w ciemno pamiętam gdzie stały klocki lego i resoraki, to se ne wrati :)