POGODA

Reklama


Wydarzenia

Dr Józef Pluciński • Poniedziałek [28.03.2011, 07:22:21] • Świnoujście

Handel czasu przyśpieszenia

Handel czasu przyśpieszenia

Zapowiedź zmian w handlu – arbuzy w handlu !(fot. Andrzej Ryfczyński )

Po 1956 roku, w konsekwencji przemian politycznych w kraju, następowały też reformowane jego życia gospodarczego. W praktyce oznaczało to odejście, przynajmniej na czas jakiś, od wszechogarniającego centralizmu, polegającego na tym, że opracowane na szczeblu centralnym rozdzielniki i instrukcje niemal regulowały dostawę pietruszki do sklepów w odległym powiecie.

Zelżała okresowo, zdecydowanie wroga postawa państw wobec sektora prywatnego, co umożliwiło swoistą reanimację prywatnych placówek handlowych i rzemieślniczych.

W wypadku Świnoujścia, zachodzące w kraju ożywcze dla życia społecznego i gospodarczego procesy, nałożyły się w następnych latach na rządowe decyzje w sprawie aktywizacji gospodarczej miasta, podjęte w latach 1958 – 59, oraz zdjęcie ograniczeń strefy nadgranicznej.

W Świnoujściu w ciągu kilku lat przywrócone zostały funkcje nadmorskiego uzdrowiska, ważnego portu i ośrodka rybołówstwa. W ślad za tym, bardzo szybko rosła liczba ludności i budownictwo mieszkaniowe. Osiedlający się wówczas ludzie, szczególnie ci młodzi a wykształceni, poza wiedzą przywiozło swe aspiracje i wyobrażenia o godziwym życiu oraz chęć jego tworzenia. Pracą i pasją chcieli otworzyć miasto na wymarzony szeroki świat. Ten zaś do Świnoujścia zawitał wraz z tysiącami spragnionych słońca i letniej przygody przybyszami z wielkich miast. W mieście zaczęło się wszystko zmieniać; wygląd jego ulic, domów, sposób życia i bycia mieszkańców.

Do tych nowych zjawisk, nijak nie przystawała cała tzw. infrastruktura społeczna, w tym także dawna sieć handlowa i gastronomiczna oraz dawne zaopatrzenie. W latach 1959 – 70, w myśl zaleceń rządowych, w znacznym stopniu zmodernizowana została baza handlowa i gastronomiczna. Istniejące przedsiębiorstwa handlowe PSS, MHD i inne istniejące twory organizacyjne, zgodnie z duchem realizowanej wówczas reformy gospodarczej, uzyskały względną samodzielność, zezwalającą na zaopatrywanie się bez nakazów i rozdzielników, nawet bezpośrednio u producenta. To wpłynęło na wzbogacenie oferty handlowej, poprzez zakładanie sklepów patronackich czy zakładowych. Zmieniał się także wygląd i wyposażenie sklepów, do których nawet wkroczyli plastycy. Pojawiły się reklamy, w tym także pierwsze neony. Mrugały one jeszcze, gasły, ale dawały wrażenie wielkiego świata.

Handel czasu przyśpieszenia

Sklep patronacki „Wawel” i ówczesna nowość neonowa reklama, 1969 r.(fot. Andrzej Ryfczyński )

Po latach szarości i niewyobrażalnych pustek w sklepach tak spożywczych, jak i przemysłowych, handel początków lat gierkowskiego dobrobytu, był jak kraina obfitości. W patronackim „Wawelu” przy Armii Krajowej czy „Goplanie” lub „22 Lipca”, prawie zawsze nabyć można było czekoladowe cukierki lub czekoladę, która to wówczas naprawdę inaczej smakowała, a przy odrobinie szczęścia to także trafić można było czekoladowy torcik wedlowski, czy inne smakołyki. Doskonałą podaż słodyczy oferował też „Rarytas” na Placu Wolności. Od czasu do czasu pojawiały się na ulicznych straganach egzotyczne wówczas arbuzy, a przed każdymi świętami radio i prasa zapowiadała płynące z dalekich krain cytrusy. Gdy wreszcie je „ rzucono na rynek”, ustawiły się do nich malownicze, a długie kolejki. Ale to już była inna jakość. Z czasem przy odrobinie szczęścia i cierpliwości kupić można było rower składak z Rometu, lub , w sklepie ZURT bywały już często radioodbiorniki, czasami magnetofony szpulowe a nawet kasetowe czy radiomagnetofony np. Jowita, Jolka. Kłopot jeszcze był z telewizorami, które to początkowo czarno-białe, drogie były a trudnodostępne. Potem pojawiły się straszliwie ciężkie i ogromne gabarytowo, rosyjskie, kolorowe telewizory „Rubin”. Kolory były czasami niezbyt piękne i lubiły się zapalić, ale był to powiew nowoczesności.

Handel czasu przyśpieszenia

Reklama sklepu Zakładu Usług Radiowo – Telewizyjnych, i „Puchatka” 1967 r. (fot. Andrzej Ryfczyński )

Możliwymi do kupienia stały się nawet meble, w tym osławione meblościanki i na różne sposoby składane tapczany, które zgodnie z ówczesną modą zastępować zaczęły wygodne ale niemodne łóżka.

Jak wynikało z opinii wielu przyjezdnych, Świnoujście w latach 70-ych ubiegłego wieku, należało do stosunkowo dobrze, jak na tamte warunki zaopatrzonych miejscowości. Zabiegały o to m.in. miejscowe władze, używając argumentu otwarcia miasta na turystyczny ruch krajowy i zagraniczny, oraz tego, że z sieci polskich sklepów korzystało stale około 4000 tysięcy obywateli ZSRR, żołnierzy bazy morskiej i ich rodzin.
Pewną nowością, która się nam już w początkach lat 70-ych objawiła, były też pierwsze sklepy samoobsługowe, tzw. SAM-y, wcześniej znane większości tylko z opowieści bywalców wielkiego świata. Pierwsze uruchomił WSS „Społem” przy ulicy Chopina. Następnym był bodajże „Merkury” na Grunwaldzkiej, „Stodoła” na Monte Cassino, „Kormoran” i „Wrzos”.

Handel czasu przyśpieszenia

Samoobsługowy sklep WSS na rogu ulic Chopina i Marszałka Piłsudskiego, ok. 1970. (fot. Andrzej Ryfczyński )

Zabawne nieco były te pierwsze sklepy samoobsługowe. Większość ich pracowników, niezbyt widać przekonanych o uczciwości klientów, zajęta była głównie patrzeniem kupującym na ręce. Nowością też były tzw. sklepy preselekcyjne, głównie odzieżowe i obuwnicze, w których kupujący miał możliwość swobodnego dostępu do towaru, pooglądania go, a nawet przymierzenia i płacił przy wyjściu. To była wówczas niezwykła nowość ! Nowością jakościową był także sklep piekarniczy WSS „Społem”, określony szumnie nazwą „Dom Chleba” przy obecnej ulicy Bohaterów Września. Być może jakość sprzedawanego pieczywa decydowała o tym, że niemal każdego ranka pod sklepem stały długaśne kolejki.

Pojawiły się w tamtych latach także sklepy firm jak „Jubiler” i „Fotooptyki” ( róg Placu Wolności i Bema ), ZURT, Motozbyt, Centrali Harcerskiej ( Monte Cassino ), Pewex i Baltona. O tych dwóch ostatnich napiszę odrębny materiał.

Gdzie jakie sklepy były, to wręcz trudno opisać. Cechą ówczesnego handlu były bowiem permanentne zmiany lokali handlowych i ich tzw. przebranżawianie. Oznaczało to, że jeśli człowiek się przyzwyczaił do tego, że na Placu Słowiańskim był sklep rowerowy, to po jego zamknięciu i remoncie był tam np. sklep z koszulami albo spożywczy. I tak w kółko. Wyjątek stanowiły może tzw. stodoły - duże halowe sklepy spożywcze, budowane w połowie lat 70-ych.Sklepy te, już nowszej szacie, odnajdujemy jeszcze w kilku punktach miasta.

Ruszył też ku zadowoleniu świnoujskich gospodyń rynek czyli t.zw. zieleniak, zlokalizowany na placu w pobliżu Przychodni Rejonowej, przy ulicy Dąbrowskiego, dzisiaj zabudowanym pawilonami handlowymi. Rolnicy z Przytoru i Karsiboru, a także działkowicze, mogli tam dwa razy w tygodniu za drobną opłatą, wyłożyć świeże produkty na ustawionych przez władze komunalne ławach. Produkty transportowane były wówczas najczęściej jeszcze konnymi furkami, które po odstaniu w kolejce razem z samochodami, przeprawiały się promami ładującymi pojazdy z boku, co i koniom i furmanom a często również współpasażerom przysparzało sporo kłopotów. Ale jak się to pięknie się na ryneczku zieleniło!

Handel czasu przyśpieszenia

Na świnoujskim zieleniaku.(fot. Andrzej Ryfczyński )

Istotnym wreszcie dla handlu w tamtych latach, był powrót prywatnej inicjatywy, początkowo, po 1956 roku szybki, kilkadziesiąt punktów, potem coraz wątlejszy. Była to głównie drobna galanteria, części samochodowe, kosmetyki, zabawki, ciuszki, kwiaciarnie. Symbolem tego handlu był pan Henryk Waniorek. Określić go można było jednym zdaniem – rasowy handlowiec ! Przybył ze Szczecina, gdzie pełnił dość poważną funkcję w tamtejszej dyrekcji MHD i założył w Świnoujściu niewielki sklepik z pamiątkami, drobną galanterią, słodyczami. Jako prywatny przedsiębiorca mógł zaopatrywać się tylko od prywatnych wytwórców i to chyba zdecydowało o atrakcyjności jego sklepu. Spinki, krawaty, ozdoby plastikowe, modne dodatki, damskie fatałaszki, jakich w uspołecznionych sklepach nie było, wytwarzane gdzieś tam w kraju, trafiały do sklepiku pana Waniorka. Dzieciaki znajdowały tam jakieś cudacznie pakowane cukierki, naklejki, ozdóbki a dorośli swoisty raj tandety, która jednakowoż wtedy, nie tandetą a modną nowością była. Do tego dochodziła obsługa, uprzejma i kompetentna. Pierwszy sklepik pana Waniorka był na rogu Placu Wolności i ul. Marynarzy, później tam, gdzie dziś stoi sklep „Pepko”, a następnie już w latach 70-ych, na ulicy Bohaterów Września. Ze Świnoujścia na powrót do Szczecina, wywędrował pan Waniorek, gdy w nowych warunkach ustrojowych propozycja handlowa, jaką dawał jego sklep, straciła na atrakcyjności. O ile wiem już nie żyje.

Handel czasu przyśpieszenia

Pan Henryk Waniorek przed swoim sklepikiem. (fot. Archiwum autora )

Załamanie gospodarki w końcu lat 70-ych odbiło się również na stanie świnoujskiego handlu. Najpierw zaczęły się problemy z podstawowymi artykułami spożywczymi, z tłuszczami, cukrem, na który już w 1976 r. wprowadzono kartki. Bardzo zdecydowanie zarysowały się nie pierwsze już w PRL kłopoty z mięsem. W handlu już stale brakowało tańszych asortymentów mięsa i jego przetworów co doprowadziło do zorganizowania w 1976 r. specjalnego sklepu mięsnego nazwanego „komercyjnym”. W sklepie usytuowanym na rogu ulic Piastowskiej i obecnej Monte Cassino, nabywać można było bez większych ograniczeń mięso i jego wyroby, ale już za znacznie wyższą cenę. W sklepach, w których obowiązywały normalne ceny, towar jak zwykle bardzo szybko zanikał i świeciły gołe haki. Zwolna owe komercyjne ceny dotyczyć zaczęły masła, cukru a w mięsnym sklepie komercyjnym towar zaczął znikać równie szybko. Gwałtownie malała wartość złotówki a z rynku znikały towary, tak spożywcze jak i przemysłowe. Nic dziwnego, że mimo paskudnego traktowania przez NRD-wskich celników i sprzedawców, chadzało się też na zakupy do zachodnich sąsiadów, u których mimo wszystko, jeszcze coś można było nabyć za skąpo wydzielane nam marki. W miarę, jak coraz gorsze było zaopatrzenie w normalnych placówkach handlowych, rosła liczba klientela sklepów dewizowych Pewex i Baltona, co z racji specyfiki Świnoujścia było zrozumiałe.

Należy też wspomnieć o sklepach Wojskowej Centrali Handlowej oraz Konsumach, niedostępnych dla ogółu obywateli. Nawet w okresie załamania gospodarki i pustek w zwykłych sklepach, sprzedawały one bez specjalnych ograniczeń owe niedostępne artykuły, tyle że dla określonych grup zawodowych: wojsko, milicja, pracowników SB, do tego często po cenach niższych od obowiązujących w ogólnodostępnym handlu.
Nasz „handlowy” cykl zamkniemy za tydzień przypomnieniem sytuacji w okresie stanu wojennego. Sądzę, że bez tego, nasze widzenie tamtych lat byłoby niepełne.

źródło: www.iswinoujscie.pl


komentarzy: 145, skomentuj, drukuj, udostępnij

Twoim Zdaniem

Dodaj Komentarz

Dodając komentarz akceptujesz
Regulamin oraz Politykę prywatności.

Zauważyłeś błąd lub komentarz niezgodny z regulaminem?
 
Oglądasz 76-100 z 145

Ogre • Środa [30.03.2011, 16:02:46] • [IP: 31.63.216.**]

Pamiętam na Placu Wolności sklep z dywanami, był tam specyficzny zapach, a w kącie na prawo jak się wchodziło do sklepu siedziała taka pani i dziergała-łatała rajstopki taką maszynką, co przypominała maszynkę do tatuaży.

Gość • Środa [30.03.2011, 14:21:20] • [IP: 92.42.116.***]

A Rarytas miał jakis czas temu swój rekonesans, ale na krótko szkoda bo mi sie młode lata przypomiały jak kupowałem tam butelke wina gdy do panienki smarowałem zelówki..;-)

Gość • Środa [30.03.2011, 14:12:57] • [IP: 92.42.116.***]

Kranik u pana Felka, czasem pożyczy na piwko...;-)fajny facet!szacunek...

Gość • Środa [30.03.2011, 14:11:02] • [IP: 92.42.116.***]

A kto pamięta Homara??

Gość • Środa [30.03.2011, 14:08:14] • [IP: 92.42.116.***]

A ja pamiętam swoje pierwsze piwko w Kurnej Chacie;-))

Gość • Środa [30.03.2011, 13:28:30] • [IP: 80.245.186.***]

Pozdrowienia dla Pana Józefa. Pamietacie" Kurną Chatę" tam podawali zupę gulaszpwą - do dziś czuję ten smak nigdy potem!

Gość • Środa [30.03.2011, 13:20:28] • [IP: 93.94.184.**]

Za to teraz : do lekarzy nie można się dostać - GRODEK, benzyna po 5, 00, cukier jeszcze droższy

Gość • Środa [30.03.2011, 11:45:38] • [IP: 88.156.235.***]

Kranik jest super w porządku i ten miły pan którego pozdrawiam. Prowadzi ten sklep chyba ze 40 lat i można tam kupić rzeczy których nie ma nikt inny w mieście. Szkoda, że coraz mniej takich sklepów a coraz więcej wszechobecnej komercji i kolorowej tandety z Chin.

Gość • Środa [30.03.2011, 10:41:25] • [IP: 31.63.226.***]

Stragan Krychy i Stasiu przy trzy sześć

Ѭ • Środa [30.03.2011, 10:38:15] • [IP: 31.63.226.***]

Targowisko koło dużego kościoła, gdzie teraz stoją samochody na handel.

Gość • Środa [30.03.2011, 10:28:35] • [IP: 46.134.32.***]

Istnieją jeszcze takie zabytkowe lokale i sklepy. Co prawda nie w Świnoujściu ale są. Sam pracowałem w czasie kryzysu w aptece. I pamiętam te tłumy po leki zaraz po dostawie. O 4-5 rano stała już kolejka 30-50 osób. O 8 rano wjazd do środka i kolejka do 20:00. I ciekawe zjawisko pamiętam. Kobiety w ciąży były przegniane z kolejki przez. .. inne kobiety. Mężczyźni wręcz przeciwnie. Jak wprowadzono pierwsze foliówki i wapno smakowe:) Na targu koło przychodni sam się zaopatrywałem. Pamiętam świetną Panią ze stosami wspaniałej zieleniny. Artykuł tradycyjnie fantastyczny, ale po co ja to piszę? Wszyscy o tym wiedzą. Pozdrawiam autora.

Gość • Środa [30.03.2011, 10:26:17] • [IP: 62.89.110.***]

A pamiętacie zakupy w NRD ? Rybki akwariowe w termosach, sześć warst gaci na sobie i las na trasie do Ahlbecku zawalony starymi butami ?

Gość • Środa [30.03.2011, 10:14:20] • [IP: 212.191.132.***]

Oj, syfoniarnie to było coś. Z żółtym lub z czerwonym :-). A o Puchatku to nikt nie wspomni? Pamietam NRD-owską maszynę do szycia PIKO, kosztowała majątek i była nieosiągalna prawie, ale kiedyś zobaczyłam ją właśnie w Puchatku. Nigdy jej nie dostałam, może dlatego nic nie potrafię uszyć do dzisiaj :-).

Gość • Środa [30.03.2011, 10:02:05] • [IP: 88.156.233.***]

ja pamiętam pyszne lody z budy na Zielonym Rynku..Nie pamiętam nazwy tego przybytku(spaliła się?)..ale aisy serwowali pierwsza klasa!

Gość • Środa [30.03.2011, 09:55:38] • [IP: 217.97.193.***]

09:19] • [IP: 31.63.226.***]: ha, jak dziś pametam ten smak hot-doga z Mic Mac (bo tak sie chyba właśnie nazywał ten lokal na rogu wyspiańskiego) :) A sklepy w ruskiej bazie miały taki swój specyficzny zapach... :)

1187 • Środa [30.03.2011, 09:19:50] • [IP: 31.63.226.***]

Przyczepy z hod-dogami w latach '90 albo Big Mac na rogu Matejki z Wyspiańskiego, gdzie zjeżdżała się Świnoujska śmietanka cynksiarzy - teraz tam jest piwiarnia. Zakupy w ruskich koszarach na W.Polskiego co się mówiło, że nidzie się w magazin.

Gość • Środa [30.03.2011, 08:53:56] • [IP: 178.238.240.**]

Hod-dogi mozna było kupić i spożyć w lokalu przy Konstytucji 3 maja 17" Galeriowiec".

Gość • Środa [30.03.2011, 02:03:57] • [IP: 82.145.89.**]

A jak ktoś się chce cofnąć w czasie do epoki PRL to jest w mieście jedno takie miejsce, gdzie po wejściu usłyszymy bzyczenie lodówki ze skośną szybą, stoły nakryte kraciastą ceratą z wazonikami ze sztucznymi kwiatkami i sprzedawczyni w białym fartuchu. Jest to karpatka na ulicy grunwaldzkiej obok Logosu. Normalnie klimat nie z tej epoki. Nie wiem jak na dzisiaj ale jeszcze rok temu było tam ciekawie.

Gość • Środa [30.03.2011, 01:53:47] • [IP: 82.145.89.**]

Ja pamiętam swojego pierwszego hot-doga zjedzonego w barze w bloku na Konstytucji 3 Maja 22, teraz jest tam chyba kebab, wchodzi się tam po schodkach. Pyszne parówki które miały w składzie mięso a nie soję, opiekane bułki i keczup chyba włocławek mniamm.

Gość • Środa [30.03.2011, 01:34:59] • [IP: 146.126.61.***]

A ja mieszkalem nad lodziarnia na Swieczeskiego. Miala ona duzego kaczora Donalda na szybie, obok byl chyba wazywniak a dalej frytki i pieczarki sprzedawali.

Gość • Środa [30.03.2011, 01:24:34] • [IP: 94.116.32.**]

najlepszy jest wieczny KRANI na Żymierskiego który trwa do dziś, kto pamieta ten sklep ŻELAZNY jak tam pachniało gwożdziami i ocynkowanymi wiadrami, ten sklep wciąż istnieje wraz z jego sprzedawcami warto zobaczeć jeszcze dziś ten zabytek!!

Gość • Środa [30.03.2011, 00:16:37] • [IP: 90.137.85.**]

ja pamiętam była super a zwłaszca ten sos był debeściak, potem się przeniosła koło śruby.to prawda nikt już takiej nie potrafi a szkoda.żeby znać ten przepis na sos to robił bym sobie sam, był świetny.

Gość • Wtorek [29.03.2011, 23:34:45] • [IP: 178.238.247.***]

A pamiętacie pizze koło Waniorka, na grubym cieście z najlepszym sosem, smak pamiętam do dziś, takiej nasze pizzerie nie potrafią zrobic a szkoda.

Gość • Wtorek [29.03.2011, 20:44:46] • [IP: 88.156.235.***]

Tamte sklepy co by tu nie mówić miały swój klimat który pamiętam z dzieciństwa. W tamtych czasach praktycznie było się w każdym jaki istniał w mieście nawet na Warszowie gdzie kupowaliśmy kalesony na zimę. Nawet mięsny na Toruńskiej gdzie potem zrobiono meblowy. Niezły też był sklep 'Bartek' na Toruńskiej który powstał gdzieś pod koniec lat 80-tych i sprzedawano tam różne towary jak telewizory i rowery, bardzo tanie bo wybrakowane ale szło używać.

Gość • Wtorek [29.03.2011, 20:43:47] • [IP: 195.117.222.*]

A pamiętacie" syfoniarnie" "Nawet na słodko można było sobie nabić syfon)najbardziej znana była ta przy" dużym"Kościele Chrystusa Króla, pozostał tylko plac.Rozlewnię piwa i oranżady na Lutyckiej, sklep, a pózniej piwiarnie na chrobrego pana Karpińskiego i piwiarniosklep ze słodyczami na przeciwko.Cyba były ze cztery cukiernie prywatne i ta państwowa na przeciwko aresztu Garnizonowego u śp.pamięci Onderka dawna Świerczewskiego teraz jest tam sklep z ciuchami chyba pani Gierszewskiej która miała sklep prawie na przeciwko.Można wiele wymieniać i wspominać i myślę, że może to być temat na osobny rozdział o tzw."prywatnej inicjatywy"która była konkurencją i uzupełnieniem dla państwowych sklepów i zakładów rzemieślniczych.Wielu z tych ludzi panie Pluciński żyje do dzisiaj i jest naprawdę kopalnią wiedzy na temat dawnego Świnoujścia łącznie z tym że na pewno mają dużo pamiątek z tamtego okresu.Może warto spróbować??

Oglądasz 76-100 z 145
■ Wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Napisz! kontakt@iswinoujscie.pl lub wyślij mms na numer 602 657 344 ■ Wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Napisz! kontakt@iswinoujscie.pl lub wyślij mms na numer 602 657 344 ■ Wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Napisz! kontakt@iswinoujscie.pl lub wyślij mms na numer 602 657 344 ■ Wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Napisz! kontakt@iswinoujscie.pl lub wyślij mms na numer 602 657 344 ■ Wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Napisz! kontakt@iswinoujscie.pl lub wyślij mms na numer 602 657 344 ■ Wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Napisz! kontakt@iswinoujscie.pl lub wyślij mms na numer 602 657 344 ■ Wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Napisz! kontakt@iswinoujscie.pl lub wyślij mms na numer 602 657 344
■ Miejska Biblioteka Publiczna im. Stefana Flukowskiego w Świnoujściu ma przyjemność zaprosić w dniu 27 listopada (środa) o godz. 17:00 – do Biblioteki Głównej (ul. Piłsudskiego 15) na spotkanie z popularnym i lubianym aktorem Robertem Gonerą. Wstęp wolny! ■ "UZDROWISKO ŚWINOUJŚCIE" S.A. uprzejmie informuje wszystkich swoich emerytów o zgłaszanie się do Zarządu Spółki przy ul. Nowowiejskiego 2 w Świnoujściu w celu pobrania świadczenia Świątecznego. Kontakt telefoniczny: 91 321 44 47 ■ Miejska Biblioteka Publiczna im. Stefana Flukowskiego w Świnoujściu ma przyjemność zaprosić w dniu 15 listopada (piątek) o godz. 17:00 - na spotkanie z aktorką Marią Pakulnis połączone z prezentacją książki pt.:"Moja nitka". Prowadzenie red. Marcin Michrowski. Wstęp wolny! ■