Dr Józef Pluciński • Poniedziałek [28.03.2011, 07:22:21] • Świnoujście
Handel czasu przyśpieszenia
Zapowiedź zmian w handlu – arbuzy w handlu !(fot. Andrzej Ryfczyński
)
Po 1956 roku, w konsekwencji przemian politycznych w kraju, następowały też reformowane jego życia gospodarczego. W praktyce oznaczało to odejście, przynajmniej na czas jakiś, od wszechogarniającego centralizmu, polegającego na tym, że opracowane na szczeblu centralnym rozdzielniki i instrukcje niemal regulowały dostawę pietruszki do sklepów w odległym powiecie.
Zelżała okresowo, zdecydowanie wroga postawa państw wobec sektora prywatnego, co umożliwiło swoistą reanimację prywatnych placówek handlowych i rzemieślniczych.
W wypadku Świnoujścia, zachodzące w kraju ożywcze dla życia społecznego i gospodarczego procesy, nałożyły się w następnych latach na rządowe decyzje w sprawie aktywizacji gospodarczej miasta, podjęte w latach 1958 – 59, oraz zdjęcie ograniczeń strefy nadgranicznej.
W Świnoujściu w ciągu kilku lat przywrócone zostały funkcje nadmorskiego uzdrowiska, ważnego portu i ośrodka rybołówstwa. W ślad za tym, bardzo szybko rosła liczba ludności i budownictwo mieszkaniowe. Osiedlający się wówczas ludzie, szczególnie ci młodzi a wykształceni, poza wiedzą przywiozło swe aspiracje i wyobrażenia o godziwym życiu oraz chęć jego tworzenia. Pracą i pasją chcieli otworzyć miasto na wymarzony szeroki świat. Ten zaś do Świnoujścia zawitał wraz z tysiącami spragnionych słońca i letniej przygody przybyszami z wielkich miast. W mieście zaczęło się wszystko zmieniać; wygląd jego ulic, domów, sposób życia i bycia mieszkańców.
Do tych nowych zjawisk, nijak nie przystawała cała tzw. infrastruktura społeczna, w tym także dawna sieć handlowa i gastronomiczna oraz dawne zaopatrzenie. W latach 1959 – 70, w myśl zaleceń rządowych, w znacznym stopniu zmodernizowana została baza handlowa i gastronomiczna. Istniejące przedsiębiorstwa handlowe PSS, MHD i inne istniejące twory organizacyjne, zgodnie z duchem realizowanej wówczas reformy gospodarczej, uzyskały względną samodzielność, zezwalającą na zaopatrywanie się bez nakazów i rozdzielników, nawet bezpośrednio u producenta. To wpłynęło na wzbogacenie oferty handlowej, poprzez zakładanie sklepów patronackich czy zakładowych. Zmieniał się także wygląd i wyposażenie sklepów, do których nawet wkroczyli plastycy. Pojawiły się reklamy, w tym także pierwsze neony. Mrugały one jeszcze, gasły, ale dawały wrażenie wielkiego świata.
Sklep patronacki „Wawel” i ówczesna nowość neonowa reklama, 1969 r.(fot. Andrzej Ryfczyński
)
Po latach szarości i niewyobrażalnych pustek w sklepach tak spożywczych, jak i przemysłowych, handel początków lat gierkowskiego dobrobytu, był jak kraina obfitości. W patronackim „Wawelu” przy Armii Krajowej czy „Goplanie” lub „22 Lipca”, prawie zawsze nabyć można było czekoladowe cukierki lub czekoladę, która to wówczas naprawdę inaczej smakowała, a przy odrobinie szczęścia to także trafić można było czekoladowy torcik wedlowski, czy inne smakołyki. Doskonałą podaż słodyczy oferował też „Rarytas” na Placu Wolności. Od czasu do czasu pojawiały się na ulicznych straganach egzotyczne wówczas arbuzy, a przed każdymi świętami radio i prasa zapowiadała płynące z dalekich krain cytrusy. Gdy wreszcie je „ rzucono na rynek”, ustawiły się do nich malownicze, a długie kolejki. Ale to już była inna jakość. Z czasem przy odrobinie szczęścia i cierpliwości kupić można było rower składak z Rometu, lub , w sklepie ZURT bywały już często radioodbiorniki, czasami magnetofony szpulowe a nawet kasetowe czy radiomagnetofony np. Jowita, Jolka. Kłopot jeszcze był z telewizorami, które to początkowo czarno-białe, drogie były a trudnodostępne. Potem pojawiły się straszliwie ciężkie i ogromne gabarytowo, rosyjskie, kolorowe telewizory „Rubin”. Kolory były czasami niezbyt piękne i lubiły się zapalić, ale był to powiew nowoczesności.
Reklama sklepu Zakładu Usług Radiowo – Telewizyjnych, i „Puchatka” 1967 r. (fot. Andrzej Ryfczyński
)
Możliwymi do kupienia stały się nawet meble, w tym osławione meblościanki i na różne sposoby składane tapczany, które zgodnie z ówczesną modą zastępować zaczęły wygodne ale niemodne łóżka.
Jak wynikało z opinii wielu przyjezdnych, Świnoujście w latach 70-ych ubiegłego wieku, należało do stosunkowo dobrze, jak na tamte warunki zaopatrzonych miejscowości. Zabiegały o to m.in. miejscowe władze, używając argumentu otwarcia miasta na turystyczny ruch krajowy i zagraniczny, oraz tego, że z sieci polskich sklepów korzystało stale około 4000 tysięcy obywateli ZSRR, żołnierzy bazy morskiej i ich rodzin.
Pewną nowością, która się nam już w początkach lat 70-ych objawiła, były też pierwsze sklepy samoobsługowe, tzw. SAM-y, wcześniej znane większości tylko z opowieści bywalców wielkiego świata. Pierwsze uruchomił WSS „Społem” przy ulicy Chopina. Następnym był bodajże „Merkury” na Grunwaldzkiej, „Stodoła” na Monte Cassino, „Kormoran” i „Wrzos”.
Samoobsługowy sklep WSS na rogu ulic Chopina i Marszałka Piłsudskiego, ok. 1970. (fot. Andrzej Ryfczyński
)
Zabawne nieco były te pierwsze sklepy samoobsługowe. Większość ich pracowników, niezbyt widać przekonanych o uczciwości klientów, zajęta była głównie patrzeniem kupującym na ręce. Nowością też były tzw. sklepy preselekcyjne, głównie odzieżowe i obuwnicze, w których kupujący miał możliwość swobodnego dostępu do towaru, pooglądania go, a nawet przymierzenia i płacił przy wyjściu. To była wówczas niezwykła nowość ! Nowością jakościową był także sklep piekarniczy WSS „Społem”, określony szumnie nazwą „Dom Chleba” przy obecnej ulicy Bohaterów Września. Być może jakość sprzedawanego pieczywa decydowała o tym, że niemal każdego ranka pod sklepem stały długaśne kolejki.
Pojawiły się w tamtych latach także sklepy firm jak „Jubiler” i „Fotooptyki” ( róg Placu Wolności i Bema ), ZURT, Motozbyt, Centrali Harcerskiej ( Monte Cassino ), Pewex i Baltona. O tych dwóch ostatnich napiszę odrębny materiał.
Gdzie jakie sklepy były, to wręcz trudno opisać. Cechą ówczesnego handlu były bowiem permanentne zmiany lokali handlowych i ich tzw. przebranżawianie. Oznaczało to, że jeśli człowiek się przyzwyczaił do tego, że na Placu Słowiańskim był sklep rowerowy, to po jego zamknięciu i remoncie był tam np. sklep z koszulami albo spożywczy. I tak w kółko. Wyjątek stanowiły może tzw. stodoły - duże halowe sklepy spożywcze, budowane w połowie lat 70-ych.Sklepy te, już nowszej szacie, odnajdujemy jeszcze w kilku punktach miasta.
Ruszył też ku zadowoleniu świnoujskich gospodyń rynek czyli t.zw. zieleniak, zlokalizowany na placu w pobliżu Przychodni Rejonowej, przy ulicy Dąbrowskiego, dzisiaj zabudowanym pawilonami handlowymi. Rolnicy z Przytoru i Karsiboru, a także działkowicze, mogli tam dwa razy w tygodniu za drobną opłatą, wyłożyć świeże produkty na ustawionych przez władze komunalne ławach. Produkty transportowane były wówczas najczęściej jeszcze konnymi furkami, które po odstaniu w kolejce razem z samochodami, przeprawiały się promami ładującymi pojazdy z boku, co i koniom i furmanom a często również współpasażerom przysparzało sporo kłopotów. Ale jak się to pięknie się na ryneczku zieleniło!
Na świnoujskim zieleniaku.(fot. Andrzej Ryfczyński
)
Istotnym wreszcie dla handlu w tamtych latach, był powrót prywatnej inicjatywy, początkowo, po 1956 roku szybki, kilkadziesiąt punktów, potem coraz wątlejszy. Była to głównie drobna galanteria, części samochodowe, kosmetyki, zabawki, ciuszki, kwiaciarnie. Symbolem tego handlu był pan Henryk Waniorek. Określić go można było jednym zdaniem – rasowy handlowiec ! Przybył ze Szczecina, gdzie pełnił dość poważną funkcję w tamtejszej dyrekcji MHD i założył w Świnoujściu niewielki sklepik z pamiątkami, drobną galanterią, słodyczami. Jako prywatny przedsiębiorca mógł zaopatrywać się tylko od prywatnych wytwórców i to chyba zdecydowało o atrakcyjności jego sklepu. Spinki, krawaty, ozdoby plastikowe, modne dodatki, damskie fatałaszki, jakich w uspołecznionych sklepach nie było, wytwarzane gdzieś tam w kraju, trafiały do sklepiku pana Waniorka. Dzieciaki znajdowały tam jakieś cudacznie pakowane cukierki, naklejki, ozdóbki a dorośli swoisty raj tandety, która jednakowoż wtedy, nie tandetą a modną nowością była. Do tego dochodziła obsługa, uprzejma i kompetentna. Pierwszy sklepik pana Waniorka był na rogu Placu Wolności i ul. Marynarzy, później tam, gdzie dziś stoi sklep „Pepko”, a następnie już w latach 70-ych, na ulicy Bohaterów Września. Ze Świnoujścia na powrót do Szczecina, wywędrował pan Waniorek, gdy w nowych warunkach ustrojowych propozycja handlowa, jaką dawał jego sklep, straciła na atrakcyjności. O ile wiem już nie żyje.
Pan Henryk Waniorek przed swoim sklepikiem. (fot. Archiwum autora
)
Załamanie gospodarki w końcu lat 70-ych odbiło się również na stanie świnoujskiego handlu. Najpierw zaczęły się problemy z podstawowymi artykułami spożywczymi, z tłuszczami, cukrem, na który już w 1976 r. wprowadzono kartki. Bardzo zdecydowanie zarysowały się nie pierwsze już w PRL kłopoty z mięsem. W handlu już stale brakowało tańszych asortymentów mięsa i jego przetworów co doprowadziło do zorganizowania w 1976 r. specjalnego sklepu mięsnego nazwanego „komercyjnym”. W sklepie usytuowanym na rogu ulic Piastowskiej i obecnej Monte Cassino, nabywać można było bez większych ograniczeń mięso i jego wyroby, ale już za znacznie wyższą cenę. W sklepach, w których obowiązywały normalne ceny, towar jak zwykle bardzo szybko zanikał i świeciły gołe haki. Zwolna owe komercyjne ceny dotyczyć zaczęły masła, cukru a w mięsnym sklepie komercyjnym towar zaczął znikać równie szybko. Gwałtownie malała wartość złotówki a z rynku znikały towary, tak spożywcze jak i przemysłowe. Nic dziwnego, że mimo paskudnego traktowania przez NRD-wskich celników i sprzedawców, chadzało się też na zakupy do zachodnich sąsiadów, u których mimo wszystko, jeszcze coś można było nabyć za skąpo wydzielane nam marki. W miarę, jak coraz gorsze było zaopatrzenie w normalnych placówkach handlowych, rosła liczba klientela sklepów dewizowych Pewex i Baltona, co z racji specyfiki Świnoujścia było zrozumiałe.
Należy też wspomnieć o sklepach Wojskowej Centrali Handlowej oraz Konsumach, niedostępnych dla ogółu obywateli. Nawet w okresie załamania gospodarki i pustek w zwykłych sklepach, sprzedawały one bez specjalnych ograniczeń owe niedostępne artykuły, tyle że dla określonych grup zawodowych: wojsko, milicja, pracowników SB, do tego często po cenach niższych od obowiązujących w ogólnodostępnym handlu.
Nasz „handlowy” cykl zamkniemy za tydzień przypomnieniem sytuacji w okresie stanu wojennego. Sądzę, że bez tego, nasze widzenie tamtych lat byłoby niepełne.
źródło: www.iswinoujscie.pl
Czy ktos pamieta taki maly sklepik na grunwaldzkiej mowilo sie ide do ciotki, to byly czasy lizaki kolorowaly jezyk
No wlasnie, Targowisko na Dabrowskiego.Pamietam, mama kupowala zelenine i cos wiecej a ja ogladalam zwierzaki(konie, kozy, swinie kury..)I to co uwielbialam, rozne tandetne piersconki dla malych dziewczyn (6-9Lat), zawsze stali z lewej strony jak sie wchodzilo.A pamietacie:Sklep Malgosia na Grunwaldzkiej (pozniejszy Merkury) no i Rarytas-oj moje sklepy z dziecinstwa jak mieszkalam na Marynarzy...
Co ona chce od tego azesrtu? Wg mnie wyglada super.P.S. Skoro Gosiewski mogl otworzyc dworzec we Wloszczowej, to pewnie i wladze Olsztyna moga cos podzialac w sprawie kursow pociagow
Waniorek mial ciuchy i mial pielegniary do wyra.
Hallo 184...a ciotka byla tak szczupla ze trach bylo o buziaka prosic a co dopiero o jabola...hahaha.Ale szacunek byl.Do domu, to byla komenda, ibylo bez dyskusji.
Jak mama przynosiła" Misia" albo" Świerszczyka" z kiosku pod Penelopą, gdzie był też zieleniak i spozywczy i poczta z drewnianymi budami telefonicznymi, i kolejke w Hermesie po koszyk i wielkie młynki do kawy, i Pelikana na przeciwko Muzeum i Sportowy kawałek dalej.
I jeszcze z takich pamiątek to motorki na promenadzie w miejscu dzisiejszej" podświetlanej fontanny". Obok smażalnia i frytki które się soliło solniczką zrobioną ze słoika.
A robiliscie zakupy u" inwalidow", an Swierczewskiego ?. Zawsze swieze pieczywo, nabial i mila obsluga.
ja pamiętam ale składnicę harcerską:))
A pamietacie wojny zachodniaki-szczeciniaki? A centrale harcerska, gdzie to sie polowalo na porzadna saperke?
gazownia była okej - zawsze tam * gazem
Mieszkałem niedaleko obrotnicy ale pamiętam tylko dziurę w ziemi, ciekawe czy ktoś dysponuje zdjęciami okolicy z tego okresu ?
A kto pamięta Motozbyt na warszowie polowanie na opony, akumulatory które byly wpisywane do dowodu rejstracyjnego znalazlem ostatnio taki dowod a w nim wpis opony rozmiar sprzedano dnia
a kto pzmieta obrotnice na grunwaldzkiej...?mozna bylo pokrecic korba..i pojezdzic w kolko..
Rusek daj gwiazdkę.
Pamiętam ruską cementownie na 11-go listopada.Stał taki duży silos i ruscy pod niego podjeżdżali Ułazami i innymi wypasami.
Oczywiście, ze pamiętamy sklep u Ciotki.Biegało się tam po oranżadę w szklanej butelce zamykanej na taki metalowy zatrzasko kapsel, kolorowe cukiereczki w szklanych rurkach. Pierwszy róg u Stasia, dalej Ciotka, potem kiosk u Lecha. Na przeciwko masarni kiosk u Krzyka.Kto to pamięta?
11:46] • [IP: 80.245.191.***] wiele osób by chciało
Natomiast z tyłu tej Cepelii ze zdjęcia była budka z zapiekankami-pamiętam jak dziś-ser i farsz z pieczarek.Nawet nie myślę dzisiaj co oni mogli tam dodawać;).Kibel na Pl.Wolności tzw, metro z nieśmiertelnym" Mankiem", który miał swoje miejsce w kinie Rybak.Nie lichy był z niego kinoman, za friko miał wjazd.Poranki w tymże kinie w niedzielę, gdzie się chodziło mówiąc rodzicom, że w kościele się było;).Potem tez tam był Pub ze śmigłem lotniczym na suficie.Na początku jak ktoś tak zakręcił, że stawało w jednym położeniu na równi z kreskami namalowanymi na suficie-miał drinka.Na początku-potem było za dużo fachur;)
Fajny też był statek z bali za Armii Ludowej 2(obecnie Witosa) w miejscu gimnazjum obecnego, rynek wiejski w miejscu Komfortu na przeciwko przychodni..i stróż na budowie co go nazywaliśmy Garłacz bo miał bulwę na nosie,. ...wojny na korzenie traw między osiedlami, wyścigi w kapsle-całe peletony Wyścigu pokoju z robionymi na zamówienie" koszulkami" do kapsla-małe od piwa, od słoików ale te twardsze nie blaszaki ;) i najlepsze od ketchupów takie pośrednie-wszystkie murki nasze.zabawy w czołgi z piasku i cegły w które się rzucało kamieniami, dziewczyny miały zakopywane sekrety z kwitków i szkiełka alba historyjki z Donalda.I bitwy na podwórkach jak ktoś kto miał starego pływają cego wyniósł na dwór dla szpanu puszkę egzotyczną z nieosiągalnym napojem albo batona czy pomarańcza.afera gotowa.Zakaz w szkole jedzenia bo pachnie i albo masz dla wszystkich albo jeść nie wolno.Gdzie te czasy gdzie wszystko miało swoja cenę i nie spadało z nieba?
W lasku za obecnym, kościołem na Toruńskiej zabawy na brzózkach na które się wdrapywaliśmy i łapiąc za szczyt zjeżdżało się jak na bungy;) Pamiętam wrak starego samochodu wojskowego, który stał na piaskach przy działkach na Szkolnej od lasu-był bazą dla zabaw w" strzelaka";).Pamiętam kolorową wodę gazowaną ze szklanek na łańcuchach jak w Misiu ;) na rogu Konstytucji i Walki Młodych(Kościuszki)sklep spożywczy na rogu-obecnie meblowy, cały"nowoczesny kompleks" pod Penelopą z kioskiem i spożywczym)groszki mleczne...)nawet przez chwilę tam pub był...;), Jakoś się żyło-wszyscy się znali nikt z nożami nie latał.Obowiązywał jakiś kodeks-swojak, solo, leży, do krwi, Szajsu było mniej, mniejszy pociąg do kapusty.Na śmietniki się chodziło na szwedy-szukać skarbów-puszek, butelek, pornusów;) na główkę poskakać ze starej przystani za polferriesami, na proch się chodziło na Warszów, na bunkry bawić się w odkrywców-w tym też na ten za muzeum.Potem Elektownię, Cicibór, Gino Latino, wyjazdowe Piekiełko do M-jów, Baltony, Pewexy-tosenewrati
Sklep na Pl.Wolności na parterze tam gdzie teraz dziura i kawałek pasażu to Jedynka bodajże, dalej w prawo miał Panecki swój zakład fryzjerski-jedna ręką strzygł a drugą popijał piwko;).Pamietam też Bim-Bom z pierogami na M.Cassino, Amiralen vis a vis obecnego Świata Win, gdzie krzyżowały się drogi nocnych wędrowców nad ranem;), Homara i piwiarnię na Grunwaldzkiej tego gościa co miał smażalnię na Pl.Kościelnym przy parkingu, Pamietam jak nie było obecnego gimnazjum(dawnej 10), tylko ruiny jakieś, jak nie było nic od" siódemki"do Homara-gdzie teraz C.Uznam i osiedle(stawał tam cyrk)Pamiętam jak nie było leningradów i sklepu Stokrotki tylko bagna w których grzęzły buty a na ruskim stadionie(którego też już nie ma) stały baraki.Dalej tylko las i bajora gdzie chodziło sie na dafnie (jak ktoś miał akwarium-albo traszki) i bawić się w strzelaka...Takie początki ASG ;), Pamiętam rury na skrzyżowaniu obecnej Matejki i 11 listopada a potem w tamtym miejscu piwiarnię
A pamiętacie Pana w sklepie u Niemczyka u którego można było napełniać wkłady do długopisów, był tam też zegarmistrz.
Pamiętamy to, ponieważ były to czasy dzieciństwa, beztroskiego.Czy ktoś by chciał -mając dziś 40-50 lat żyć tak jak wtedy/.Chyba nie.Pozdrawiam
tak, był zielony skwerek, mureczek i charakterystyczny okrąglak Gryfii
A gdzie jest Gryfia, to pamiętam, że tam był taki skwarek, móreczek do okoła, a teraz stoi tam ten obskurny pseudo pasaż
08:13] • [IP: 93.94.184.**]: mi też się wydaje że to ewidentnie ul. Boh. Stalingradu, w latach 80-tych był tam papierniczy do którego ustawiały się malownicze kolejki gdy akurat papier toaletowy był w sprzedaży :)) piękne czasy..
a kto pamięta sklep tak zwanej Ciotki na Grunwaldzkiej ??
to zdjęcie gdzie jest sklep firmowy Wawel to jest przy zbiegu obecnych ulic Piłsudskiego i Piastowskiej obecnie stoi tam Bank a ta budka to Cepelia dokładnie to pamiętam na przeciwko była Gryfia no i zresztą jest do dzisiaj tylko w okrojonym stanie tak że proszę nie opisywać tego sklepu że był przy ulicy Armii krajowej...!!
a pamiętacie FAN KLUB na Świerczewskiego?
Ja" obierałem " korki, czasem się nie udawało... :-)
Kapiszony i korki, to kup[owałem u takiego jegomościa, który rozkładał się koło Kamy na Chopina jak były pochodu pierwszomajowe.
Pamiętam też" pana z wagą" - stał chyba przed" Cepelią" przy 'Wedlu" - miał wagę lekarską, można było sie zważyć a przy okazji kupić piłkę na gumie wypełnioną trocinami, korki do" korkowca", że o kapiszonanch nie wspomnę :-). (Młodsi i calkiem młodzi użytkownicy forum chyba nie wiedzą o czym mowa, ale pokolnie" młode inaczej" jak najbardziej powinno kojarzyć :-) No i pani z watą cukrową przed" Jedynką", z takim specjalnym, przeszklonym wózkiem... Lata świetlne minęły... :-)
Ulica Mieszka miala nazwe Sklodowskiej.Grodzka byla Kolejowa.Zmienili nazwy w latach siedemdziesiatych jak przylaczyli Miedzyzdroje do Swinoujscia.
Pawilony koło Hermesu to Smaczek, Gdaczek i Kurczaczek oraz Gruszka z ciuszkami.
Pamiętam jak budowali ówczesne muzeum.
pamietam jak w Wenecji na ul. Grunwaldzkiej jadlam ptszne flaki.Mialam wtedy 6 lat.A zupe pomidorowa ;ktora jadlam w restauracji'gdzie na pl. Wolnosci stoi teraz kiosk ruchu, warzywniak i kurczak pamietam do dzis.To byly czasy.
a pamietacie te pyszne twarogi pani Markowskiej z Karsiborza ktore sprzedawala na rynku kolo przychodni?
Syfony były tez nabijane w kiosku na rogu Chelmskiej i Gdanskiej...
Tam gdzie teraz jest bank PKO BP na rogu Piłsudskiego i Piastowskiej, przed kioskiem" Cepelii " do której wchodziło się po schodkach i można było kupić piękną wełnianą chustkę w kratę czerwono-zielono-białą, stał kiosk w którym kupowało się lody o boskim smaku waniliowym.
jak nie jak tak, warzywniak mamy i babci biznesmenów z Marynarzy, tosty z serem, potem Gruszka sklep ze szmatami, było minęło- tyle.
oczywiście że pamiętam barak-strzelnicę przy hansa :), ale ja dorzucę do wspólnych wspomnień jeszcze mały kompleks parterowych pawilonów koło hermesu (w miejscu gdzie teraz jest niby-parking) - ciekawe czy to ktoś jeszcze pamięta :))
Syfoniarnia tez byla na Swierczewskiego w bramie. A kto strzelnice pamieta przy Hansa?
a koło dużego kościoła na rogu syfoniarnie prowadził pan Mundek, nabijał do szklany ch syfonów z żółtym i czerwonym w upalne dni z okienka biło chłodem i ten zapach
Szczerze dziękujemy Panie dr za wspaniałe, cenne opowieści, które pozwalają nam przenieść się w piękny świat wspomnień i jak widać po komentarzach, skupiają miłych i inteligentnych czytelników, identyfikujących się z historią naszego miasta. To prawdziwa enklawa kultury na tym portalu.
A kto pamięta oranżadęod Reterskiego?, mieli swoją wytwórnię na Wyspiańskiego w podwórku/na samym zakręcie/przed żłobkiem.Rozwozili wozem konnym do sklepików, a butelki miały zamknięcie sprężynowe.
Wtedy były modne chyba MAGLE, dziś już podejrzewam, że nie ma takich usług - przynajmniej nie rzuciło mi się w oczy.
Opowieści Pana Józefa są świetne a zdjęcia wprost rewelacyjne. Więcej zdjęć i więcej takich tekstów :)
Tak było" Tam- Tam" na Mieszka I, Mieszko na dzisiejszej Marynarki Wojennej.
Lokal piwny" Mieszko"był na Posejdonie i Rosjanie przychodzili tam na piwo z suszoną rybą.A ta kawiarnia na pewno nazywała się" Tam Tam"tylko może ta nazwa ulicy była inna bo teraz ta przy szpitalu na pewno jest Mieszka I a jak nazywała się kiedyś może ktoś mi podpowie!pozdrawiam wszystkich byłych stałych bywalców tych wspomnianych prze zemnie przybytków rozkoszy tak" podniebienia i ciała"
Drodzy Czytelnicy, dziękuję bardzo za wyjątkową liczbę uwag, mądrych i bogatych w informacje. Materiał ten pozwolę sobie wykorzystać, opracowując kolejną książkę o Świnoujściu. Odpowiadając na jedną z uwag - nie mam złudzeń co do pomocy ze strony władz miejskich. Dla mnie ważniejsze jest uznanie czytelników i te niezwykle pomocne uwagi. W najbliższych tygodniach zamierzam napisać o działalności tzw. cinkciarzy. Mam mało informacji. Będę wdzięczny za podzielenie się wiedzą na ten temat. Jeśli to ułatwi sprawę - podaję mój adres mailowy: ajax13@uznam.net.pl Pozdrawiam bardzo serdecznie, dziękując za zainteresowanie, pomoc i współpracę. J.P.
Lody pingwin i calypso, to były lody.
Najwspanialsze Miasto na świecie.
łoj dawno nie czytałam tylu miłych komentarzy!brawo!
245, jak juz o wszystkim to jezdzily po osiedlach samochody z ktorych goscie krzyczeli : szmaty, butelki skupuje. Czy dzisiaj nie przydalaby sie taka dzialalnosc ? Tyle sie tego wala wszedzie. ..
Fajna byla tez knajpka na plazy pod molo. I te przeboje ze stojacej tam szafy grajajacej za wrzucony grosik. ..
Salon po schodkach, a wcześniej był chyba na Słodkim centrum i koło kortów
Dobry był gościu co chodził po osiedlach i krzyczał: „Ostrze noże i nożyczki‟ ↱albo lodziarze.↰
Pamiętacie salony gier jak się pojawiły? Szał :) Potem pegazusy. Z resztą i tak najlepszą zabawką okazywal się trzepak :) To rposte urzadzenie było miejscem akrobacji, torem przeszkód :)
LUDZIE, MOŻE BYŚMY TAK ZEBRALI WSZYTSKIE FOTO DO KUPY Z TAMTYCH LAT I STWORZYLI JAKIS ALBUM? CO WY NA TO?
BIM BOM, klasyka! Takich perełek juz nei ma w tym miescie :)
Arbuzy sprzedaje moja ciocia Janka, obecnie mieszka w Słabęcinie- pozdrawiamy
Do Klubowego szczeniakiem będąc usałem sie na Klosa, trzy osoby przyszły, seans odwołali...
Poranki w kinie Rybak i Klubowym co niedzielę.
Pan Józef łagodzi obyczaje i przywraca wiarę w ludzi
lody bambino
a na dzierżyńskiego a teraz monte casino nieopodal bim bomu była pijalnia soków, marchwiowy i z czarnej porzeczki królowały ale był też koktail truskawkowy pychota
Knajpa chyba nazywała się Mieszko a nie ulica.
Może jeszcze jeden temat na artykuł?powiedzonka np:nie masz domu idZ do" Bimbomu"!!wielu z nas pamięta te czasy" Skandia";"Ewa""Hotelowa";"Albatros";"Gryfia";Teatral
na";Jantar"i mój ulubiony lokal na Mieszka I+czerwony domek !Kto pamięta nazwę?piłem tam zawszę kakaowy napój alkoholowy(skleroza)wiecie o jaki lokal chodzi" Tam Tam";krótkotrwały lokal"Koga"nie wspomnę o" Leśnej"i" PARKOWEJ".Panie i panowie do dzieła czas wspomnień i nie zapomnianych przeżyć z lat młodości11chyba, że żony lub mężowie nie pozwalają??
5 zł z rybakiem
I jeszcze sklep z rurkami z kremem na rogu obok ślepej uliczki koło dużego kościoła. Parę metrów wcześniej okienko z lodami z automatu. A w zakolu ze sklepików (pozostały tylko fundamenty) obok byłego Hermesu stał saturator i woda z sokiem.
Pamiętam pawilony naprzeciwko Win Świata po których został pusty plac.
Lodziarnia na Matejki koło kortów Rulez i złte czasy Słodkiego Centrum.
Świetne komentarze :-) dzięki którym przypominają się te wszystkie miejsca...jak już ktoś pisał, przypomniały mi się zakupy w NRD - jak byłem mały i szliśmy do Ąhlbecku, zawsze się dziwiłem, ze mam zakładać jakieś stare buty...jak kupilo się coś dobrego to od razu się zakładało a stare - faktycznie lądowały w koszach przed granicą, bo inaczej celnicy by rekwirowali towar :-)))
Ten sklep z dywanami i metrażem wszelakim na początku prowadził Pan Niemczyk, mówiło się u Niemczyka, więc to chyba było nazwisko. Kupowałam tam materiały na prace ręczne. Zapach szarego płótna, czy też kretonu :)
Pamiętam na Placu Wolności sklep z dywanami, był tam specyficzny zapach, a w kącie na prawo jak się wchodziło do sklepu siedziała taka pani i dziergała-łatała rajstopki taką maszynką, co przypominała maszynkę do tatuaży.
A Rarytas miał jakis czas temu swój rekonesans, ale na krótko szkoda bo mi sie młode lata przypomiały jak kupowałem tam butelke wina gdy do panienki smarowałem zelówki..;-)
Kranik u pana Felka, czasem pożyczy na piwko...;-)fajny facet!szacunek...
A kto pamięta Homara??
A ja pamiętam swoje pierwsze piwko w Kurnej Chacie;-))
Pozdrowienia dla Pana Józefa. Pamietacie" Kurną Chatę" tam podawali zupę gulaszpwą - do dziś czuję ten smak nigdy potem!
Za to teraz : do lekarzy nie można się dostać - GRODEK, benzyna po 5, 00, cukier jeszcze droższy
Kranik jest super w porządku i ten miły pan którego pozdrawiam. Prowadzi ten sklep chyba ze 40 lat i można tam kupić rzeczy których nie ma nikt inny w mieście. Szkoda, że coraz mniej takich sklepów a coraz więcej wszechobecnej komercji i kolorowej tandety z Chin.
Stragan Krychy i Stasiu przy trzy sześć
Targowisko koło dużego kościoła, gdzie teraz stoją samochody na handel.
Istnieją jeszcze takie zabytkowe lokale i sklepy. Co prawda nie w Świnoujściu ale są. Sam pracowałem w czasie kryzysu w aptece. I pamiętam te tłumy po leki zaraz po dostawie. O 4-5 rano stała już kolejka 30-50 osób. O 8 rano wjazd do środka i kolejka do 20:00. I ciekawe zjawisko pamiętam. Kobiety w ciąży były przegniane z kolejki przez. .. inne kobiety. Mężczyźni wręcz przeciwnie. Jak wprowadzono pierwsze foliówki i wapno smakowe:) Na targu koło przychodni sam się zaopatrywałem. Pamiętam świetną Panią ze stosami wspaniałej zieleniny. Artykuł tradycyjnie fantastyczny, ale po co ja to piszę? Wszyscy o tym wiedzą. Pozdrawiam autora.
A pamiętacie zakupy w NRD ? Rybki akwariowe w termosach, sześć warst gaci na sobie i las na trasie do Ahlbecku zawalony starymi butami ?
Oj, syfoniarnie to było coś. Z żółtym lub z czerwonym :-). A o Puchatku to nikt nie wspomni? Pamietam NRD-owską maszynę do szycia PIKO, kosztowała majątek i była nieosiągalna prawie, ale kiedyś zobaczyłam ją właśnie w Puchatku. Nigdy jej nie dostałam, może dlatego nic nie potrafię uszyć do dzisiaj :-).
ja pamiętam pyszne lody z budy na Zielonym Rynku..Nie pamiętam nazwy tego przybytku(spaliła się?)..ale aisy serwowali pierwsza klasa!
09:19] • [IP: 31.63.226.***]: ha, jak dziś pametam ten smak hot-doga z Mic Mac (bo tak sie chyba właśnie nazywał ten lokal na rogu wyspiańskiego) :) A sklepy w ruskiej bazie miały taki swój specyficzny zapach... :)
Przyczepy z hod-dogami w latach '90 albo Big Mac na rogu Matejki z Wyspiańskiego, gdzie zjeżdżała się Świnoujska śmietanka cynksiarzy - teraz tam jest piwiarnia. Zakupy w ruskich koszarach na W.Polskiego co się mówiło, że nidzie się w magazin.
Hod-dogi mozna było kupić i spożyć w lokalu przy Konstytucji 3 maja 17" Galeriowiec".
A jak ktoś się chce cofnąć w czasie do epoki PRL to jest w mieście jedno takie miejsce, gdzie po wejściu usłyszymy bzyczenie lodówki ze skośną szybą, stoły nakryte kraciastą ceratą z wazonikami ze sztucznymi kwiatkami i sprzedawczyni w białym fartuchu. Jest to karpatka na ulicy grunwaldzkiej obok Logosu. Normalnie klimat nie z tej epoki. Nie wiem jak na dzisiaj ale jeszcze rok temu było tam ciekawie.
Ja pamiętam swojego pierwszego hot-doga zjedzonego w barze w bloku na Konstytucji 3 Maja 22, teraz jest tam chyba kebab, wchodzi się tam po schodkach. Pyszne parówki które miały w składzie mięso a nie soję, opiekane bułki i keczup chyba włocławek mniamm.
A ja mieszkalem nad lodziarnia na Swieczeskiego. Miala ona duzego kaczora Donalda na szybie, obok byl chyba wazywniak a dalej frytki i pieczarki sprzedawali.
najlepszy jest wieczny KRANI na Żymierskiego który trwa do dziś, kto pamieta ten sklep ŻELAZNY jak tam pachniało gwożdziami i ocynkowanymi wiadrami, ten sklep wciąż istnieje wraz z jego sprzedawcami warto zobaczeć jeszcze dziś ten zabytek!!
ja pamiętam była super a zwłaszca ten sos był debeściak, potem się przeniosła koło śruby.to prawda nikt już takiej nie potrafi a szkoda.żeby znać ten przepis na sos to robił bym sobie sam, był świetny.
A pamiętacie pizze koło Waniorka, na grubym cieście z najlepszym sosem, smak pamiętam do dziś, takiej nasze pizzerie nie potrafią zrobic a szkoda.
Tamte sklepy co by tu nie mówić miały swój klimat który pamiętam z dzieciństwa. W tamtych czasach praktycznie było się w każdym jaki istniał w mieście nawet na Warszowie gdzie kupowaliśmy kalesony na zimę. Nawet mięsny na Toruńskiej gdzie potem zrobiono meblowy. Niezły też był sklep 'Bartek' na Toruńskiej który powstał gdzieś pod koniec lat 80-tych i sprzedawano tam różne towary jak telewizory i rowery, bardzo tanie bo wybrakowane ale szło używać.
A pamiętacie" syfoniarnie" "Nawet na słodko można było sobie nabić syfon)najbardziej znana była ta przy" dużym"Kościele Chrystusa Króla, pozostał tylko plac.Rozlewnię piwa i oranżady na Lutyckiej, sklep, a pózniej piwiarnie na chrobrego pana Karpińskiego i piwiarniosklep ze słodyczami na przeciwko.Cyba były ze cztery cukiernie prywatne i ta państwowa na przeciwko aresztu Garnizonowego u śp.pamięci Onderka dawna Świerczewskiego teraz jest tam sklep z ciuchami chyba pani Gierszewskiej która miała sklep prawie na przeciwko.Można wiele wymieniać i wspominać i myślę, że może to być temat na osobny rozdział o tzw."prywatnej inicjatywy"która była konkurencją i uzupełnieniem dla państwowych sklepów i zakładów rzemieślniczych.Wielu z tych ludzi panie Pluciński żyje do dzisiaj i jest naprawdę kopalnią wiedzy na temat dawnego Świnoujścia łącznie z tym że na pewno mają dużo pamiątek z tamtego okresu.Może warto spróbować??
...i stare molo
A ja mile wspominam bunkry.
A właśnie Dzierżyńskiego. Dzięki :-) Ale kolejek do ruskiego kasyna to nic nie przebije za galaretkami w czekoladzie i innymi pierdołami.
14:26] • [IP: 31.63.222.**]: Monte Cassino to dawniej Dzierżyńskiego :)
A kręcone lody zaraz koło Kościoła ktoś pamięta?jedna sprzedawczyni brała kaskę, a druga podawała lody...mniam..
A ja z kolei nigdy nie zapomne smaku soku marchewkowego kupowanego w pijalni sokow na ul. Grunwaldzkiej, tuz za kwiaciarnia, na przeciwko duzego kosciola. Pozdrawiam Pana Plucinskiego i wszystkich starych i nowych mieszkancow Swinoujscia!
kawiarnia Empik też była niezła - gazety w drewnianych uchwytach, kawa i herbata w szklankach na spodkach przeźroczystych- pachniało świeżo mieloną kawą;;;
...PZU, Społem...
Fajne były te malowidła na dużych ścianach:Orbis, Baltona pewex. ..
Pamiętam Empik na rogu Marynarzy z Grunwaldzką na przeciwko dużego kościoła/kwiaciarni - teraz tam jest chyba sportowy. Winyle mam stamtąd do dziś i kasety. Ooo, jeszcze składnica Harcerska na ulicy Monte Casino, wtedy zapomniałem jak się ta ulica nazywała.
A pamietacie duza garmazerke na Placu Wolnosci ? Tam to byly wspanialosci !. Od samego zapachu kazdy kto wszedl musial kupic jakis smaczny wyrob i do tego po bardzo rozsadnych cenach nie to co dzisiaj !.
Zabiegały o to m.in. miejscowe władze, używając argumentu otwarcia miasta na turystyczny ruch krajowy i zagraniczny, oraz tego, że z sieci polskich sklepów korzystało stale około 4000 tysięcy obywateli ZSRR, żołnierzy bazy morskiej i ich rodzin. CIEKAWE GDZIE ICH TYLE BYŁO ?? LASÓW CHYBA BYŁO ZA MAŁO ??
Pamietam ten Ruski slepik na rogu Pulaskiego i Wyspianskiego. Slodkie mleczko w puszkach sie tam zawsze kupowalo.
Tak samo jak teraz Chińskie badziewie w postaci zabawek z polichlorku winylu góruje.
Gość • Poniedziałek [28.03.2011, 14:20] • [IP: 62.89.110.***] wtedy mieliśmy zasady, teraz dzieciaki drą się pod oknami i puszczają tandeciarską muzyke z komórek. Czasy zmieniaja się na gorsze. Co z tego, że mamy kolorowe produkty na półkach skoro nie mamy za co ich kupić. Jak już ej kupimy okazuje się że jest to chiński szajs, którego nei da się jeść albo jest niezdrowy tak jak chiński czosnek.
→[21:40] Na Wyspiańskiego i Pułaskiego był sklep w którym sprzedawali pieczywo i pamiętam, że tam kulturalnie mówiąc śmierdziało. A obok naprzeciwko była siedziba КГВ i za skarbówką ruski sad.
To była taka jedyna taksówka Pana Zdzisława Wypycha. Do ślubu woził wiele par, no i Panią Halinkę i Andrzeja.
Paweł Waniorek to legendarny koszykarz Pogoni, syn p. Waniorka.
pomiędzy" Wawelem" a " Cepelią" byl niewielki kiosk totolotka :) Wspaniały byl też targ, ile tam bylo fajnej zieleniny. Smak zielonej sałaty ze śmietaną, posypanej jajkiem na twardo do niedzielnego obiadu - BEZCENNE już nigdy tak nie smakowało.
A czy ktoś pamięta taki sklepik u ruskich na skrzyżowaniu Wyspiańskiego i Pułaskiego, wchodziło się tam od rogu budynku.
Błagam, powiedzcie, kiedy zamknęli Dom Chleba i Rarytas? Pamiętam jak przez mgłę jak na początku `90 w DCh kupowałem jeden z niewielu bochenków, bo półki wtedy pustkami świeciły. A jak mnie wujek próbował przekonać że rarytas to dupa osiemnastki, a nie sklep w centrum to mu nie wierzyłem :P
Waniorek -jaszcze mam sweterek kupiony u niego, i nawet jest na czasie
Panie Józefie sklep patronacki Wawel na tym zdjęciu to ulica Boh. Stalingradu obecnie Piłsudskiego obok widać pawilonik Cepelii na skrzyżowaniu z ul. Piastowską. W późniejszych czasach zamiast firmy Wawel był tam sklep papierniczy obecnie Bank PKO BP. Pozdrawiam
A propos Ruskich, jak zakładali łańcuchy na koła zimą to jeździli na nich do maja, jeszcze słyszę te dzwonienie ziłów na brukowanej Grunwaldzkiej, oni też wzbogacali koloryt ówczesnego Świnoujścia.
albo trochę później:Słodycze w ruskim kasynie, poranki w niedziele, zeszyty co nie pasowały w polskie okładki itd...
Aż mi łezka poszła, Waniorek to był ktoś, a i zieleniak na Dąbrowskiego, widziałem z okna...;-)
uwieeeeeeeeeeeeeelbiam to co pisze Dr. Józef. Pozdrawiam
Super sam byl tagze na Grunwaldzkiej obok mleczarnia Stasiu Ciotka i nikt nie ganial do centrum
To wszystko bylo szare ale zdrowe ni i bylismy Mlodzi byl kodeks huligana nie zaczepiasz chlopaka z dziewczyna nie bijesz swoich nie kopiesz lezacego co nam zostalo
W pewexie zaraz przy kościele nie sprzedali mi donalda, miałem tak zeszmaconego bona pko.
Gość • Poniedziałek [28.03.2011, 13:32] • [IP: 62.89.110.***] - niejedn płakał. Teraz dzieciaki dostaja skutery na imieniny i nie znają wartości pieniądza. Pewex i kolorowe zabawki był magicznym światem. Nie mówię, że wtedy było lepiej, ale te czasy nas wychowały i nauczyły szanować to co teraz mamy. Patrząc na te zdjęcia przypomina mi się to stare dobre Świnoujście.
Waniorek - o! o! O! O! O! to było coś.
Pierwszy SAM był na ul. Gdyńskiej -tam gdzie teraz jest agencja towarzyska. Na kasie siedziała często p.Stenia.
Sklepy Woskowej Centrali Handlowej z tego co pamiętam były chyba 3 i dostępne dla wszystkich klientów. Jeden był na Monte Cassino /póżniej był tam Bartuś / drugi na Konstytucji 3-go Maja. Nawet kupowałam tam dywan. i mundurowy na rogu Wyszyńskiego i Paderewskiego.
A w Puchatku jak się pojawiły resoraki Matchboxa to mi się płakać chciało, jeden mi się podobał najbardziej a starzy nie mieli pieniędzy, na imieniny tez nie dostałem...Przez szybę sobie patrzyłem tylko...
Gość • Poniedziałek [28.03.2011, 09:15] • [IP: 212.191.132.***] No i niezapomniana drogeria" Lotos" na Placu Wolności - jesli mnie pamięć nie myli to nadal jest tam sklep kosmetyczny? - teraz masz tam bank, teraz to wogóle mamy tylko banki i apteki i sklepy z ciuchami i nic więcej
Tak sklep" Wedel" mieścił się na ul.Boh. Stalingradu obecnie ul.Piłsudskiego, a mały pawilonik na zdjęciu to była "Cepelia"
zdjęcia przed moim urodzeniem, ale pamiętam, mając kilka lat tak samo to wyglądało
Gdzie to kupiłeś? - U Waniorka mama mi kupiła. - To jesteś gość, nie pogadasz.
Pamiętam pawilony koło Hermes‛u, do dziś straszą po nich pozostałości.
Targowisko, przy ul.Dąbrowskiego, vis a vis Przychodni, to było wielkie dobrodziejstwo, tamtych lat! Kupowaliśmy :świeżą kurę na rosół i inny drób prosto od rolnika, jajka, masło, śmietana, mleko i twarogi własnego wyrobu. Aż żal, że takiej żywności prawie Świnoujście nie ma, a jeśli na ul.Grunwaldzkiej się pojawi, to w znikomych ilościach. Pragnę podziękować panu J.Plucińskiemu, za wiele interesujących, ciekawych artykułów i wspomnień i pozdrawiam.
Teraz w tym miejscu jest PKO BP
No i niezapomniana drogeria" Lotos" na Placu Wolności - jesli mnie pamięć nie myli to nadal jest tam sklep kosmetyczny?
Sklep"Wawel" widoczny na fotografi mieścił się przy ul.Boh.Stalingradu.
Waniorek- amerykański sen, każdy chciał stamtąd mieć cokolwiek.