W sobotę ok godziny 20.00 przemierzaliśmy Świnoujście od Osiedla Zachodniego aż po centrum. Restauracje i bary nie cierpiały z powodu przeładowania. Miejsc wolnych nie brakowało. Podczas gdy w Rio de Janeiro fantastycznie ubrany Brazylijczyk obwieszczał pełne szalonej zabawy godziny nad Świną dominowała smętna cisza. Na mieście można było spotkać kilka niewielkich grupek młodzieży poszukującej miejsca na zabawę. Nie było łatwo. Niezawodna w takich sytuacjach „Centrala” wystawiła do ostatkowego boju tradycyjnego sobotniego didżeja. W kilku innych lokalach po drodze, owszem – bary oblężone ale poza tym niewiele się działo. W ostatkowym spacerku dotarliśmy nawet na Basen Północny. Wyobraziliśmy sobie marynarskie ostatki i zabawę przy energetyzujących irlandzkich rytmach ale nic z tego. Port jachtowy niemal pusty i w dodatku rozkopany więc i tawerna – zamknięta na cztery spusty. Kolejne lokale i lokaliki na naszym szlaku wyglądały podobnie; kilka osób przy barze i rzędy pustych stolików. Świeczki miały raczej wzbudzać chyba nastrój wśród przechodniów aniżeli budować nastroje gości. Te teoretycznie nie powinny być zresztą tego wieczoru zbyt romantyczne. W końcu postne dni zbliżają się wielkimi krokami. Ale – jak widać – nahulaliśmy już sobie dość i basta! Jest zresztą jeszcze niedziela, poniedziałek, wtorek. Może jeszcze poszalejemy?!?

źródło: www.iswinoujscie.pl