Ulica Piłsudskiego jest jezdnią główną. Jadące tam auta mają pierwszeństwo. Kierowcy jadący Narutowicza od strony Parku Zdrojowego, którzy chcą pojechać w prawo w kierunku dzielnicy nadmorskiej albo prosto w kierunku Chopina, muszą poczekać.
- Stoimy na pasie dla ruchu w przeciwległą stronę, bo na naszym nie ma miejsca przez te zaparkowane samochody – mówi jeden kierowców. – I kocioł zaczyna się wtedy, jak z Piłsudskiego ktoś chce wjechać w Narutowicza. Ustawi się czasem po prawej stornie jednokierunkowej jezdni, włączy migacz a inne samochody zamiast poczekać mijają go i jadą prosto. My nie możemy więc wyjechać aby zwolnić mu miejsce.
To zrób parking a nie się kierowców czepiasz. Może wreszcie zaczniecie swoje artykuły od słów:" NIE MA PARKINGÓW I KIEROWCY ZMUSZANI SĄ DO PARKOWANIA NA TRAWNIKACH I PASACH RUCHU UTRUDNIAJĄC KOMUNIKACJĘ ALE TO NIE ICH WINA TO WINA WŁADZ MIASTA" Łatwiej jest założyć blokadę na kole i wystawić mandat niż parking zbudować i przy tym jeszcze miasto może zarobić...
Niech zgadnę. Policja jest bezradna? Wiedziałem.