Ewa Mitura urodziła się i wychowała w Świnoujściu. Obecnie mieszka w Toruniu, gdzie studiuje konserwację dzieł sztuki. Zaczynała od rysunku i pasteli w wieku dziecięcym. Dziś nie wyobraża sobie życia bez malarstwa. W piątek w Forcie Anioła odbył się wernisaż prac młodej artystki.
fot. Sławomir Ryfczyński
Wśród wystawionych dzieł pojawiają się portrety, które w zależności od perspektywy, za każdym razem przedstawiają ludzi w innej scenerii. Są dzieła inspirowane fotografią - drugą pasją Ewy, a także sielskie pejzaże, które emanują ciepłem i spokojem. Urocze ptaki, wzburzone morze, a także martwa natura. Obrazów przedstawionych na wernisażu nie da się zaszufladkować. Niesamowita różnorodność, nie pozwala na wrzucenie prac autorki do jednego worka.
Z lampką wina w dłoni, przechodzę od jednego obrazu do drugiego, a potem do kolejnego. Dyskretnym wzrokiem szukam Ewy wśród zgromadzonych gości. Gdzieś na uboczu, pogrążona w rozmowie o sztuce, stoi drobna kobieta w letniej sukience, z nieśmiałym uśmiechem na twarzy - to główna bohaterka tego wieczoru.
Czekam na odpowiedni moment i gdy wokół Ewy robi się trochę luźniej, proszę o krótką rozmowę. Czuję się niezręcznie - pierwszy raz rozmawiam z artystą. Dziewczyna jest bardzo ciepła i sympatyczna, więc po chwili zapominam o stresie. Pytam Ją o sztukę, kiedy o niej opowiada - czuję, że jest Jej prawdziwą pasją. To jedna z niewielu osób, która uważa, że studia bardzo Jej pomogły w rozwijaniu zainteresowań. Dzięki nim mogła obcować ze sztuką, zdobyła wiedzę i posiada warsztat, który umożliwia eksperymenty, a Ewa lubi nowe rzeczy. Najchętniej maluje obrazy fakturalne. Lubi, gdy na płótnie znajduje się grubo nakładana farba. Pozwalam sobie dotknąć stojący obok obraz, żeby poczuć pod palcami jego fakturę. Mam wrażenie, że dzięki niej obrazy nabierają głębi...
Ta wystawa to pierwsza indywidualna prezentacja prac Ewy. Nic więc dziwnego, że jest rozchwytywana przez zgromadzonych gości. W bohaterce tego wieczoru, urzeka skromność. Maluje bo kocha to robić, ale nie nazywa siebie artystką. Mijający mnie ludzie, mają jednak inne zdanie. Słowo \"artystka\" pojawia się wielokrotnie.
Tuż za mną jakiś mężczyzna przedstawia własną interpretację wybranego dzieła. Gdzieś z oddali docierają do mnie pytania o ceny. Jakaś para w kącie sprzecza się o to, co przedstawia obraz. Ludzie wyglądają na zainteresowanych. Kilka osób widzi miejsce dla tych obrazów w swoich domach. Wystawa budzi wiele pozytywnych emocji. Panuje tu specyficzny klimat.
fot. Sławomir Ryfczyński
Przez grube mury Fortu, nie dociera sygnał sieci. Telefony nie dzwonią. Dziś główną rolę, grają tu obrazy i Ewa. Stoję przy wyjściu. Świat na zewnątrz pędzi. Tu w środku czas płynie wolniej. Na dylematy wyjść czy zostać, nie ma tutaj miejsca, więc zostaję... i raz jeszcze udaję się w podróż do świata młodej artystki.
Dzieła Ewy Mitury można podziwiać w Forcie Anioła do niedzieli. Nieco później wystawa zostanie przeniesiona do Biblioteki Miejskiej. Prace Ewy można również obejrzeć na Jej stronie internetowej: www.ewamitura.pl
Serdecznie polecam
Gratulacje :) oby więcej takich wystaw. Ps. Jeden z obrazów Ewy wisi u mnie :) Pięknie jest! Pozdrawiamy
Po komentach sądząc ludziska potrafią w Ś-ujściu przeżywać sztukę :) Z lekkim - jak to ja - poślizgiem winszuję wydarzenia i pozdrawiam serdecznie, dalszych sukcesów życzę w imieniu własnym i Guśki :) Tak 3maj :)
jaka ZDROWA i kulturalna reklama Fortu Zachodniego. czyżby kogoś tutaj zżerałą zawiść?
Pisze oczyweiscie o tym pieknym stropie, ktory ktos kul mlotkiem!! Ktoś- czyli użytkownicy... Bierzcie przykład z kolegów z Zachodniego Fortu- partacze!
no wlasnie! kto pozwolil zeby ten obiekt niszczał kilkanascie lat rozkradany i dewastowany!
kto pozwolił by zniszczyć tak te mury w srodku?? Tym powinien zając się prokurator!!