O sytuacji poinformowała nas jedna z Czytelniczek. Jak pisze, sprawca wypadku „nawet nie pokwapił się zatrzymać i zapytać czy cos się stało”.
- Mąż w szoku podbiegł do leżącego na ulicy psa. Opowiadał, że widok był straszny. Pies leżał zwinięty w kłębek i piszczał a kierowca z BMW tylko dodał gazu i odjechał – pisze Internautka. - Z naprzeciwka jechali obcy ludzie, którzy się zatrzymali i zawieźli męża wraz z konającym psem do weterynarza.
Szanse na przeżycie zwierzęcia są marne. Nawet jeśli zdarzy się cud i pies przeżyje, to nie będzie mógł chodzić do końca życia.
- Didi, bo tak ma na imię ma zaledwie 4 miesiące – pisze zrozpaczona Czytelniczka. - Jest wspaniałym psem i najlepszym przyjacielem rodziny, to pupilka naszego malutkiego synka. Chciałabym, aby dzięki zamieszczeniu tego artykułu znalazła się osoba, która potrąciła naszego psa!
Być może zgłoszą się też świadkowie, którzy zapisali numery rejestracyjne srebrnego BMW?
Numery kontaktowe: 601-476-296 lub 603-499-288
Trzymanie psa na smyczy to jedna rzecz, a druga to ucieczka sprawcy z miejsca wypadku co jest absolutnie nie na miejscu. Odpowiedzialny kierowca nie powinien się w ten sposób zachować, tylko udzielić pomocy niezależnie od tego kto zawinił!
Właściciele powinni mieć wyrzuty sumienia do końca życia bo psa trzeba pilnować!! Szczególnie szczeniaka, który jest jeszcze nieułożony. Jak można takiego psiaka bez smyczy puścić przy ulicy?! Bezmyślność totalna. Szkoda tylko psiaka.
Może ten wypadek spowoduje, że właściciele będą swoje pieski prowadzać na smyczy !
A ja chciałbym aby dzięki temu artykułowi ktoś walnął na was donos, że prowadzacie psa bez smyczy i przez to pies musiał przypłacić życiem!