Dr Józef Pluciński • Niedziela [04.04.2010, 09:23:17] • Świnoujście
Kołobrzeg – Świnoujście w TV 1967 r.

Paradoks tamtych lat – reklama telewizorów, których w sprzedaży było bardzo mało. (fot. wikipedia.pl
)
W prezentowanym obecnie tekście chcę napisać o pewnym programie telewizyjnym, który przed ponad 40 laty do białości rozgrzał mieszkańców miasta, od drobnej dziatwy poczynając, na sędziwych staruszkach kończąc. Był to bowiem długo pamiętany, telewizyjny turniej miast Kołobrzeg – Świnoujście.
Zdając sobie sprawę z tego, że dla zdecydowanej większości czytelników, tamte czasy są tak odległe jak niemal era przedpotopowa, a opisywane zdarzenia to absolutnie nieznana karta w dziejach miasta nowość, przypomnę historyczne jego uwarunkowania.
Było to praktycznie kilka lat od nadania pierwszych eksperymentalnych programów telewizyjnych w Polsce. Telewizja nadawała wtedy tylko jeden program, rozpoczynając go w godzinach popołudniowych, o północy kończąc. Odbierano obraz czarno – biały i to nie wszędzie, a poza tym nie było reklam. W Świnoujściu, już wówczas z racji rybołówstwa i wczasów, mieście bardziej zamożnym niż przeciętne miasta w Polsce, liczba telewizorów nie była też zbyt duża. W każdym razie znajdowały się one nie w każdym domu, może w co trzecim. W każdym razie fakt jego posiadania w pewnym sensie właściciela nobilitował.

Charakterystyczny dla tamtego okresu widok – anteny na dachach. (fot. wikipedia.pl
)
Jak wspomniałem nadawany był tylko jeden program, ale tu w Świnoujściu niektórzy fanatyczni wyznawcy tej nowej muzy, z pomocą przedziwnych anten i urządzeń wspomagających, odbierali czasami, naturalnie z zakłóceniami i od przypadku do przypadku, program telewizji niemieckiej lub duńskiej. Takie zaglądanie z pomocą telewizji do tego zakazanego, a wymarzonego świata, to był naprawdę wyższy stopień wtajemniczenia i nieliczni tylko mogli się nim pochwalić. Niejednokrotnie też, w trakcie oglądania programu, coś na ekranie migało i odzywał się w języku rosyjskim głos wygłaszający tekst w rodzaju: „Wania pierechodi na drugoju wołnu…” Oznaczało to że sąsiedzi z rosyjskiej bazy wojskowej, właśnie pracują na częstotliwości zbliżonej do sygnału telewizyjnego i coś się tam przebiło. Zaniecham jednakże tych technicznych rozważań, bo w tej materii ciemny jestem, jak przysłowiowa tabaka w rogu.

Telewizor czarnobiały „Aladyn”(fot. Archiwum
)
Były to też czasy, kiedy dzięki telewizji życie towarzyskie i sąsiedzkie naprawdę rozkwitało. Nie posiadający jeszcze własnych telewizorów, składali zwyczajowo wizytę sąsiadom, posiadaczom tego urządzenia, by oglądnąć jakiś film czy transmisję sportową. Do dobrego tonu należało zabranie ze sobą własnego krzesła, a bardzo często dla ostudzenia emocji czy lepszego odbioru akcji filmu, flaszeczkę czegoś mocniejszego.
Nowe medium, jakim była telewizja zawojowała naszą świadomość szybko i bez reszty. Spikerzy telewizyjni tacy jak Jan Suzin, Eugeniusz Pach, Irena Dziedzic czy Edyta Wojtczak, stali się w mieszkaniach telewidzów niemal domownikami.

Irena Dziedzic, jedna z najpopularniejszych dziennikarek TVP(fot. Archiwum
)
Prawie od początku, ten środek masowego przekazu, poza funkcjami rozrywkowymi pełnił też rolę stymulatora zachowań społecznych i ich organizatora. Z kolei też, co bardziej rzutkie miasta Polski powiatowej, uzyskały forum, na którym mogły przedstawić swą urodę, charakter, problemy. Sposobność ku temu dawały zapoczątkowane w 1965 roku i prowadzone przez redaktora Mariusza Marzyńskiego, turnieje miast pod wspólnym tytułem „Zawsze w niedzielę”. Impreza ta przygotowywana przez całe sztaby realizatorów telewizyjnych, w ciągu dwóch lat, dziewięć razy gościła na szklanym ekranie, prezentując w turniejowych zmaganiach przeróżne miejscowości w kraju.

Popularny telewizor „Wisła” produkcji polskiej.(fot. wikipedia.pl
)
Do Turnieju zapraszano miasta średniej wielkości i mniejsze, początkowo, niezbyt odległe geograficznie od siebie, jak np. Syców i Oleśnica albo Kraśnik i Puławy, głównie ze względu na ograniczone możliwości logistyczne i środki łączności. W miarę rozwoju techniki telewizyjnej, w szranki stawały także odleglejsze miejscowości. Wśród prowadzących turnieje, znajdowały się m.in. takie popularne wówczas postaci telewizyjne jak Eugeniusz Pach, Irena Dziedzic, Bogdan Miś, wśród jurorów pojawiał się m.in. Sobiesław Zasada, wówczas znany ze swoich osiągnięć w rajdach samochodowych, a także Jerzy Waldorff niezastąpiony przy ocenianiu konkurencji muzycznych. Turnieje Miast, były realizowany pierwotnie "na żywo", w formule zawodów w kilkunastu konkurencjach. Uczestniczyły w nich reprezentacje rywalizujących miejscowości, ale za nimi stały władze administracyjne i polityczne miast, powiatów i właściwych im województw. Oficjalnie stanowiło to okazję do promocji lokalnego rękodzieła, wyrobów sztuki ludowej, lokalnych zespołów pieśni i tańca, ciekawych postaci, lokalnych historii itp. Zdawano sobie sprawę że taka impreza rozbudzała lokalny patriotyzm, aktywizowała i zespalała społeczność lokalną. W programach zmagań przed kamerami telewizyjnymi oceniano także zbiorowe działania, jak zbiórki pieniężne, zbiórki surowców wtórnych, dekorację wystaw czy balkonów, czystość i estetykę miejscowości. Często rozgrywane też były, w tym także z udziałem przedstawicieli lokalnych władz różnorodne wyścigi: samochodowe, na traktorach, na hulajnogach. Współzawodniczono również w konkurencjach związanych z wykonywaną pracą np. w pracy piłą motorową, przepisywaniu przez maszynistki tekstu na maszynie do pisania, strzyżeniu owiec itp. Ze śmiertelną powagą efekty owych turniejowych zmagań oceniał zespół sędziów z udziałem specjalistów najwyższej klasy, zwykle autorytetów w określonej dziedzinie sztuki, sportu. Jak każde współzawodnictwo i to budziło ogromne emocje, skłaniało do działania wszystkich niemal mieszkańców. Zwycięskie w turnieju miasteczko otrzymywało nagrodę pieniężną w wysokości 1 miliona złotych z Urzędu Rady Ministrów. Zwyczajowo podobną kwotą dokładały się władze wojewódzkie, niezależnie od wsparcia finansowego czynionych przygotowań do turnieju.
Dnia 2 lipca 1967 r. po raz pierwszy przedstawiły swe oblicza, temperament mieszkańców i możliwości, nadbałtyckie miasta Kołobrzeg i Świnoujście. O organizacji i przebiegu turnieju w następnym odcinku.

Przygotowania w Świnoujściu do Turnieju Miast, 1967 r.(fot. Andrzej Ryfczyński
)
źródło: www.iswinoujscie.pl
a może ktoś to nagrał ;-)
hehe... i tak pozostało do dziś, że bardzo, oj bardzo, nie lubimy Kołobrzegu... :D
tak za komuny było lepiej teraz lepiej ma tylko tuskozgraja
Kiedys miasto sie rozwijalo, roslo, stawalo sie coraz wieksze.A dzisiaj kurczy sie ku radosci wladzuni. Przeklety czas.
w kolobrzegu piekna hala sportowa stadion w budowie i wiele innych, w swinoujsciu nic
Teraz też można zrobić konkurs turniej. ..Oto pytania konkursowe. W którym mieście jest większe bezrobocie...Z którego miasta więcej wyemigrowało za chlebem...Które miasto ma więcej zlikwidowanych zakładów pracy...Które ma więcej bezdomnych.W którym mieście powstaje anty ekonomiczna miliardowa inwestycja.Gdzie są większe dziury w jezdniach.Które miasto jest więcej zaśmiecone na skutek bzdurnych przepisów.Jak myślicie kto by wygrał Świnoujście czy Kołobrzeg.
Bardzo miłe wspomnienia. Byłam nimfą wodną i szłam w korowodzie NEPTUNA, a następnie pływałam na okręcie wojennym wraz z ekipą telewizyjną filmującą z pokładu tegoż okrętu. Bardzo, bardzo miłe wspomnienia. Władze miasta porwały do zabawy wszystkich mieszkańców, a nie jak teraz sami się urzędasy bawią i obżerają za nasze pieniądze.
To może powtórka:D ??
Byłem budowniczym basenu w którym nurkowie obu miast rozgrywali turniej który polegał na przecięciu pod wodą płyty stalowej kto prędzej przeciął ten wygrywał.Basen był zbudowany z płyt szklanych grubości 20 mm. na szkielecie z kątowników. Na latarni morskiej na szczycie była barierka która przeszkadza kamerze która miała za zadanie kamerowąć panoramę miasta- trzeba było ją wyciąć, aby to zrobić trzeba było wnieść butlę tlenową acetylenową-wybrano 4 osiłków gdyby to nagrać to by było ciekawsze od turnieju(kto był na latarni i wie ile waży butla to wie dlaczego). Turniej był częściowo reżyserowany.Wybrano ładniejsze dziewczyny z Świnoujścia wsadzono je na pilotówkę gdzie w strojach kąpielowych odpowiadały na pytania na które znały odpowiedz.Basen po zakończeniu długo stał koło latarni, zabrała go MAR.WOJ. i służył do ćwiczenia nurków.Stał na cyplu tam gdzie stoją trałowce.
hehehehe
To były czasy, wszyscy mieli po równo, a nie tak jak teraz janusz wszystko a reszta nic.