Dr Józef Pluciński • Środa [10.03.2010, 06:53:51] • Świnoujście
12 marca 1945 r. - wprowadzenie

Zdjęcie portu w Świnoujściu dokonane przez aliancki wywiad lotniczy, 1945 r. które posłużyło do ustalenia celów. H. Schnatz, Dresden des Nordens(fot. Archiwum autora
)
Data ta i związane z nią wydarzenie – wielki nalot na Świnoujście, wielu mieszkańcom już nie jest obce. W ciągu minionych lat różne jego wersje, często sprzeczne, pojawiały się w rozmowach, jak też publikacjach prasowych i telewizyjnych. Na kanwie owych zdarzeń tu w Świnoujściu nakręcony został krótki, amatorski film. Bardzo nagłaśniane były te sprawy przez różnorodne media u naszych zachodnich sąsiadów, co jest w pełni zrozumiałym.
Publikacje prasowych i programy telewizyjne, które niemal każdego roku, w rocznicę tego tragicznego dnia ukazywały się, były często nie całkiem zgodne z innymi publikacjami. Trudno się w gruncie rzeczy temu dziwić, upływ czasu odbił się bardzo na ludzkiej pamięci, a z drugiej strony sama materia sprawy, śmierć tysięcy ludzi, głównie, choć nie jedynie cywilnych, budziła zrozumiałe emocje. W sytuacji takiej, nie jest trudno rozminąć się z faktami, tym bardziej, że po tylu latach nie sposób jest zweryfikować prawdziwość wielu stwierdzeń i interpretacji. Gdy zaś owe fakty stawały się przedmiotem „obróbki” przez polityków, mijanie się z prawdą czy wręcz celowe przeinaczanie historii było nieuniknione. Jako zakorzeniony już w Świnoujściu historyk, czuję się w obowiązku podzielić się swoją wiedzą i refleksją na temat tego, co zdarzyło się w naszym mieście 12 marca 1945 r.

Wozy uciekinierów na ulicach miasta, luty 1945 r.(fot. Archiwum autora
)
Punktem wyjścia jest przypomnienie roli, jaką w ostatnich miesiącach wojny pełniło Świnoujście. Była to baza marynarki wojennej; miejsce stacjonowania i zaopatrzenia okrętów różnych klas, ośrodek szkolenia kadr wojskowych wielu specjalności, wreszcie duży garnizon forteczny i ważny węzeł komunikacyjny. Rozsiane gęsto po obu stronach Świny składy paliw, amunicji i różnorodnych materiałów wojennych, stanowiły ważne zaplecze nie tylko dla miejscowej bazy. W pierwszych miesiącach 1945 r. ze Świnoujścia droga morską szło całe zaopatrzenie dla okrążonych niemieckich oddziałów w Prusach Wschodnich, na Pomorzu i oblężonego Kołobrzegu, skutecznie przedłużając ich opór wobec Armii Radzieckiej.

Uciekinierzy na pokładzie statku ewakuacyjnego, luty 1945 r.(fot. Archiwum autora
)
Od stycznia, do Świnoujścia przybywały też droga morską i lądową, tysiące uciekinierów z obszarów zajmowanych przez Rosjan. W okresie kulminacji, na przełomie lutego i marca, na obu brzegach Świny koczowało ponad 50 tysięcy ludzi a w kolejce na przeprawę przez Świnę, po jej wschodniej stronie, oczekiwało 1800 wozów i samochodów. Nie trzeba było wówczas być prorokiem, by przewidzieć, że takie połączenie funkcji przynieść musiało tragiczne konsekwencje. Drogi, po których przemieszczały się kolumny niemieckich uciekinierów z Prus Wschodnich i wschodnich rejonów Pomorza, były już od tygodni celem zaciekłych ataków lotnictwa rosyjskiego.

Kolumna uciekinierów na drogach Pomorza, luty 1945.(fot. wikipedia.pl
)
Według danych naczelnego dowództwa amerykańskich sił w Europie, 9 marca 1945 r. za pośrednictwem szefa amerykańskiej misji wojskowej w Moskwie, do generała Spaatz’a, dowódcy Strategicznych Sił Lotniczych USA zwrócił się szef sztabu radzieckiego lotnictwa, marszałek Siergiej A. Chudiakow, z prośbą o udzielenie pomocy sojuszniczej. Chodziło o rozbicie z powietrza, spodziewanego, dużego zgrupowania niemieckich okrętów w Świnoujściu. Lotnictwo radzieckie, według niego, nie było w stanie wykonać tego zadania, ponieważ zaangażowane było w walkach lądowych. Być może, prośba ta związana była z oczekiwanym przesunięciem z Gdyni do Świnoujścia dużego zgrupowania okrętów niemieckich, w skład którego wchodzić miały pancerniki „Admirał Scheer” i „Lützow” oraz pewna liczba niszczycieli i torpedowców. To zgrupowanie okrętów, dysponujące potężna siła ognia artylerii pokładowej, mogło bardzo aktywnie wspierać oddziały niemieckie walczące z Rosjanami wzdłuż bałtyckiego wybrzeża. Te same źródła informują, że 11 marca raz jeszcze wspomniany Chudiakow upewniał się o tym, że Amerykanie dokonają nalotu. Ze względu na bliskość stanowisk Armii Radzieckiej, znajdujących się faktycznie w odległości około 20 km. w linii powietrznej, dokonano wówczas koordynacji sygnałów i sposobów łączności, by zapobiec nieporozumieniom. Mogło bowiem dojść już to do zbombardowania przez Amerykanów sojuszniczych pozycji, już to ostrzelania amerykańskich samolotów przez Rosjan. Na wszelki wypadek lotnicy amerykańscy wyposażeni zostali także w swego rodzaju identyfikatory w języku rosyjskim.

Identyfikator amerykańskiego pilota w języku rosyjskim.(fot. wikipedia.pl
)
Zgodnie z uzgodnieniem, 12 marca 1945 r. wielkie zgrupowanie lotnicze Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych ( USAAF ) dokonało nalotu na port i miasto Świnoujście. Formacja składająca się 661 czterosilnikowych samolotów, wchodzących w skład 8 Floty Powietrznej Stanów Zjednoczonych, rozdzielona na 3 potężne eskadry, wystartowała z lotnisk na terenie Wielkiej Brytanii i Francji i nadleciała nad Bałtyk od zachodu. Źródła podawały, że eskortę stanowiło 411 amerykańskich myśliwców P-11 „Mustang”. Dowódcą zgrupowania był major lotnictwa USA Charles Reid. Powietrzna armada na wysokości Rugii skierowała się ku ujściu Świny. Maszyny leciały na wysokości 5000 – 6000 tysięcy metrów, ponad chmurami, mocno tego dnia pokrywającymi niebo. Poprzedzały je dwa samoloty tzw. „wyjce” które sygnałami dźwiękowymi miały informować ludność cywilną o niebezpieczeństwie. Celem nalotu, jak informowano załogi i co potwierdzono w oficjalnym komunikacie po akcji, było zniszczenie niemieckiego zgrupowania okrętów bojowych, składów paliw i amunicji oraz sparaliżowanie pracy portu. Oficjalnie było to wsparcie sojusznicze, dla przygotowujących się do ostatecznego ataku radzieckich armii.

Załadunek uciekinierów do pociągu, marzec 1945(fot. Archiwum autora
)
Sięgnijmy znów do oficjalnych amerykańskich informacji. Według nich, flota bombowców amerykańskich B 17 i B 24, osiągnęła rejon Świnoujścia 12 marca 1945 r., około godziny 12.00 i dokonała bombardowania celów, w czasie od 12.06 do 12.58. Samoloty zrzuciły 3.218 bomb o łącznej wadze 1.609 ton. Jak skrzętnie policzono, pod względem wielkości, nalot ten był na 66 pozycji spośród 422 tego typu akcji przeprowadzonych przez lotnictwo amerykańskie w Europie, w czasie II wojny światowej.
Przebieg nalotu i jego skutki dla miasta i mieszkańców, będą przedmiotem kolejnego odcinka.
źródło: www.iswinoujscie.pl
...A to przez to, że jest luka w prawie, która umożliwia ubieganie się spadkobiercy o zwrot majątku(słynna sprawa Gdańskiej kamienicy)...rząd powinien chyba?popracować nad poprawką...
C.D. a Polacy?? Tyle lat mija a my musimy oddawać majątki, ziemie, domy... Przykład rodziny z miejscowości Narty na Mazurach... jak widzę" gości" z Niemiec w wieku ok.80 lat to mnie na wymioty bierze... zafundował bym im wycieczkę nawet na swó koszt ze Świnoujścia do... wiadomo gdzie;)
a propo's odszkodowań... Belgia ma wszystkie autostrady oświtlone latarniami... jak myślicie dlaczego?? Wiedzieli jak zawalczyć o swoje...
Do Gość • Środa [10.03.2010, 10:17] • [IP: 92.42.116.**] Chyba nie zrozumiał Pan tego co napisałem. Pisze mi Pan o taktycek i o oczywistych faktach(kto wywołał wojnę)Ja pisałem o tym, żeby na to wszystko spojrzeć inaczej. Nie w kategoriach my-oni, tylko w sposób bardziej uniwersalny, humanistyczny. Dla mnie historia, II wojny szczególnie, to nie dzieje narodów, mniej lub bardziej wybranych, tylko historia poszczególnych, pojedynczych ludzi i ich złych lub dobrych wyborów, które to wybory często w tamtym czasie sprowadzały śmierć na miliony ludzi... tak mniej więcej to postrzegam. Dlatego chyba nie znajdziemy w tej sprawie porozumienia, bo nie umiam postrzegać tego już w taki sposób jak Pan
to prawda Niemcy wywołali wojnę, ale dziś już wiemy, że przy cichym wsparciu Rosji/pakt Rybebtrop-Mołotow/a Francja długo tolerowała wybryki rzezmieszka Hitlera, to obywatele francuscy robili listyZydów dla niemców sami ich ładowali do budlęcych wagonow, anglia i ameryka tez udawały greka dopoty się im Hitler nie dobrał do skory.historia ma zawsze drugie dno cokolwiek bysmy nie powiedzieli, a jesli chodzi o wypłaty, niemcy zrobili to dwukrotnie przez Fundacje Polsko -Niemieckie Pojednanie i Fundację O.Kolbego, kazdy medal ma die strony
Bardzo dobry artykuł i nie ma co się czepiać literówek. Dzisiaj każdy jest mądry czy bombardowanie miało cel i gineło tylu ludzi. To co było nikt jużnie cofnie. Należało by pamiętać, że okres każdej wojny to to decyzje podejmowne są kierując się względami militarnymi, a nie ludzkimi. Mając na uwadze także przez jaki okres ta woja się toczyla i chyba nikt z nas nie powinien oceniać tamtych decyzji podejmowanych. A tak na marginesie wcześniej ktoś napisał, że skutki widać do dzisiaj raczej to jest nieprawda bo do dzisiaj to widać ale tylko skutki naszej niegospodarności i niechlujstwa.
Niemcy i tak zostali potraktowani lepiej niz Polacy. Narod niemiecki powinien odbudowywac cala zniszczona Europe i splacac odszkodowania za smierc milionow ludzi.
Do gościa 07:20] • [IP: 80.245.178 - TAK, NA PEWNO MACZAŁ W TYM SWE BRUDNE PALUCHY ŻMURAS! zadowolony?
Pani Arturze. To Niemcy wywołali cała zawieruchę i co by nie mówić w wielu przypadkach używano cywili jako tarcze osłonowe celów militarnych. Wybór metody jest w takim przypadku bardzo trudny a właściwie go nie ma. Zniszczenie zapasów i infrastruktury znacznie zmniejsza morale i ogranicza możliwości bojowe przeciwnika a tym samym skraca czas działań wojennych co w konsekwencji pozwala ocalić dziesiątki tysięcy istnień na froncie. Tak było, jest i będzie bo wojna to nic przyjemnego.
swietny arykul...takie rzeczy czyta sie z przyjemnoscia, nie kazdy zna dokladnie historie swojego miasta a to wazne. Mozna zaskoczyc znajomych przyjezdzajacych na wakacje waznymi wydarzeniami o ktorych nikt nawet nie slyszal
i bardzo dobrze * !!
Bardzo ciekawy temat. Można się czepiać błędów w składni, literówek itp. ale chyba nie o to chodzi. Super zdjęcia, szczególnie tej ulotki z flagą amerykańską, zamawiam sobie koszulkę z takim nadrukiem lub naszywką:)Jeśli chodzi o sam tekst... Zrozumiełe jest dla mnie, że Pan stara się przedstawić sam fakt bombardowania, jako rzecz nieuniknioną, tragiczną, ale konieczną z pkt.widzenia taktyki wojennej. Upraszczając chce Pan przekazać że" Niemcy byli sami sobie winni..."Moim zdaniem na ten nalot, jak i na wiele wojennych wydarzeń dzisiaj trzeba patrzeć z innej perspektywy. Nie można w nieskończoność ustawiać się po jakiejś stronie barykady, bez względu na wszystko. Jeśli coś jest złem, to jest złem niezależnie od tego, czy dotyczy to działań niemieckich, rosyjskich, polskich czy amerykańskich i żadne" wyższe" powody militarne czy polityczne nie są wg.mnie usprawiedliwieniem. Jeśli ginie tysiące cywilów, kobiet, dzieci... to obojętnie jakiej by byli narodowości, rozkaz wydany w celu ich zabicie jest zbrodnią.
To jest konkretny, świetnie opracowany artykuł. I bez złośliwości, prosze zwolenników i przeciwników.
Bardzo bym chciała dowiedzieć się w którym miejscu były wyrzutnie V - 1 Bo między Radomskiem a Częstochową został odkryty przez Akowców niewybuch który został przesłany do Wielkiej Brytanni.
zapewne będzie o wzgórzu Golm? czekam
fenomenalne zdjęcia Brawo tekst również
Ciekawe czy są jakieś taśmy z tamtego czasu.Jakiś film dokumentalny?
Skutki odczuwamy do dziś, szczególnie jeżeli chodzi o estetykę miasta, wystarczy udac sie do pobliskiego Ahlbeck lub Heringsdorfu.
z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy
Panie Józefie. Admirał Scheer i Lützow (nazwy okrętów piszemy bez cudzysłowów - to nazwy własne) to ciężkie krążowniki a nie pancerniki. Niemcy początkowo określali jest je mianem Panzeschiffe, ale to nie to samo co pancernik, który określano mianem Schlachtschiff. Zresztą bardzo szybko sami Niemcy przeklasyfikowali je jako ciężkie krążowniki, bo nimi był w rzeczywistości. Jest jeszcze określenie" pancernik kieszonkowy", ale to wyłącznie brytyjska przedwojenna propaganda, tak często bezkrytycznie powtarzana w starszej, polskiej literaturze. Tak czy inaczej, obydwa wspomniane okręty to ciężkie krążowniki, tak samo jak działające w tym samym czasie na Bałtyku Prinz Euegen i Admiral Hipper (ale te był innego typu).
Artykuł zdcydowanie lepszy od tego genius loci w Świnoujściu, no i nawet nie ma sugestii, że nalot organizował Prezydent Żmurkiewicz. Ale to moze w następnym odcinku