Wybraliśmy się do Szczecina (bo niby gdzie, chyba że film można już zobaczyć w kinach na niemieckich wsiach, takich jak Ahlbeck lub Heringsdorf?) na najnowszy film "Autor Widmo". Film ten jest ważny dla dziennikarzy związanych ze Świnoujściem m.in. dlatego, że zdjęcia kręcono niedaleko, bo na północno - zachodniej części wyspy Uznam, a sławny reżyser mieszkał w Zinnowitz, niedaleko Świnoujścia. Nie będziemy tu mówili, kto zabił, a kto zginął, bo to trzeba zobaczyć.
Skupimy się na wyspiarskich wątkach, których jest sporo. Film zakwalifikowano jako thriller. To dosyć odważna decyzja, bo miejscami przypomina on nawet kameralną sztukę teatralną - bohaterowie rozmawiają w zamkniętych pomieszczeniach nadmorskiej willi. Sceny trwają po kilka minut, czyli bardzo długo jak na współczesne, hollywoodzkie standardy.
To co zwraca uwagę to tło - czyli nasz swojski Bałtyk. Tym, którzy znają temat trochę to przeszkadza, bo miał to być ocean, a wszystko miało udawać Stany Zjednoczone. W kilku scenach "występuje" kort, zbudowany na plażowym piasku, oczywiście na potrzeby filmu.
fot. Sławomir Ryfczyński
Gdy np. Kim Cattrall oddaję się w ręce zgubnego nałogu i wychodzi na papierosa w tle widać sztuczną wydmę usypaną także na potrzeby filmu.
fot. Sławomir Ryfczyński
Kilka razy pojawiają się też promy, bo większość akcji dzieje się na wyspie. Niestety nie są to ani "bieliki", ani "karsibory". Co ciekawe, przejazd nimi jest płatny, ale to tylko film.
fot. Sławomir Ryfczyński
Główny bohater, którego gra Ewan McGregor jeździ terenowym BMW. To pewnie efekt tzw. produkt placement, czyli dyskretnej reklamy widocznej w filmie. W realnym świecie miało to taki skutek, że filmowcy poruszali się po okolicy właśnie samochodami udostępnionymi przez ten niemiecki koncern.
fot. Sławomir Ryfczyński
Dzięki temu byli też łatwiejsi do "namierzenia", bo aut na monachijskich numerach rejestracyjnych było naprawdę sporo. Z resztą dwa filmowe samochody - rekwizyty (jeden widocznie był jako zapasowy), na amerykańskich numerach rejestracyjnych, zaparkowane na jednym z przyhotelowych parkingów naprowadziły świnoujskich dziennikarzy na właściwy trop w poszukiwaniu sławnych filmowców.
fot. Sławomir Ryfczyński
Podsumowując - na film warto się wybrać, choć na napięcie od pierwszej do ostatniej sekundy nie ma co liczyć. Pewne wątki dają do myślenia dopiero po zakończeniu seansu. I o to chyba sławnemu reżyserowi chodziło.
w herinzdorfie ten film lecial 2 tyg temu i na wsiach tez my jestesmy ostatni jak zawsze zreszta