Artur Marach ze Świnoujścia wybrał się w podróż na wyspę, która leży na północnym krańcu Atlantyku. Islandia, jak mówi, ma wiele twarzy. Zachwyciła go nie tylko przepięknymi krajobrazami, ale też specyficznym charakterem tego wyspiarskiego kraju. Artur Marach napisał specjalnie na nasz portal swoje wrażenia z podróży i przesłał zdjęcia, które są opublikowane także w kalendarzu, jaki wyszedł na ten rok (informacje na temat jego nabycia znajdują się na końcu artykułu).
Niebo z odrobiną piekła
…Lądując na tym lotnisku, nie sposób oprzeć się temu wrażeniu… Mars! Powierzchnia Marsa! Wyłaniający się z pod chmur, które wiszą nad tym krajem chyba przez cały rok półwysep, najbardziej przypomina zdjęcia zrobione przez obiektywy sondy lądującej na Marsie. Brązowo-bure spękane skały, żadnych drzew…W miarę zbliżania się samolotu do lotniska coraz więcej regularnych kształtów cywilizacji…Lekki wstrząs w chwili zetknięcia kół z pasem startowym… Keflavik, równie dobrze mogłoby tak wyglądać lądowanie na innej planecie.
Kraj, nad którym latem słońce nie zachodzi przez całą dobę, a w środku zimy ledwo wyłania się z za horyzontu na trzy do czterech godzin. Kraj, w którym nie ma lasów, a rachityczna roślinka wysokości dwóch metrów jest już poważnym drzewem. Tym krajem jest wyspa na północnym Atlantyku. Wyspa zdecydowanie nieporównywalna z żadną inną wyspą na świecie.
Islandia – zwana krainą ognia i lodu, geograficznie europejska wyspa. Jednak ze względu na odległość od kontynentu jak i na jej odmienność od wszystkiego, co można spotkać w Europie kontynentalnej, niektórzy wahają się z uznawaniem jej za część kontynentu europejskiego. Islandii nie można też uznać za część kontynentu amerykańskiego, z tych samych względów. Okazuje się, że geologicznie wyspa ta leży na granicy płyty kontynentalnej europejskiej i amerykańskiej. Przez środek kraju biegnie granica płyt tektonicznych, co jest szczególnie widoczne w dolinie Thingvellir, gdzie od tysięcy lat oddalające się od siebie płyty kontynentalne utworzyły dolinę szeroką na ponad pięć kilometrów, pełną zadziwiających kształtów zastygłych w lawie zapadlisk i spękanych skał. Jeśli można by przyjąć, że Bóg nie zakończył gdzieś jeszcze dzieła stworzenia, to takim miejscem jest na pewno Islandia. Ze swoimi ponad stoma wulkanami, w tym wieloma czynnymi jest to na pewno wyspa, która ciągle jest w fazie powstawania. Islandia jest uważana za jedno z najbardziej aktywnych sejsmicznie miejsc na Ziemi. Trzęsienia ziemi nie należą tu do rzadkości, a wulkany wybuchają w dość regularnych odstępach czasu. Najbardziej znany, czynny wulkan Islandii Hekla ostatnio eksplodował w roku 2000. Ponieważ erupcje Hekli zdarzały się wcześniej w mniej więcej regularnych odstępach czasu, sejsmolodzy spodziewają się ponownego wybuchu w najbliższym czasie. O tym, że Islandia jest jeszcze w trakcie tworzenia, najlepiej świadczą dwa wydarzenia z nie tak odległej przeszłości. Od listopada 1963 roku przez cztery lata, w odległości około czterdziestu kilometrów od południowych brzegów Islandii, trwała seria gwałtownych podwodnych erupcji wulkanicznych, w wyniku których powstała wyspa Surdsey. Zupełnie nowa wyspa, nigdy wcześniej nie wydarzyło się coś takiego w czasach nowożytnych. W kilka lat później, w odległości 25km od Surtsey, tym razem na wyspie Heimaey zamieszkałej przez kilka tysięcy ludzi, w skutek gwałtownej erupcji trwającej kilka dni, utworzył się całkiem nowy wulkan, zalewając lawą pół miasteczka i powiększając obszar wyspy o kilka kilometrów kwadratowych. Na szczęście podjęto szybką ewakuacje miasteczka i w skutek wybuchu zginęła tylko jedna osoba.
Czynne wulkany, gejzery i gorące źródła, lodowce z największym w Europie lodowcem Vatnajokul, który rozciąga się na długości ponad stu kilometrów, wszystko to decyduje o wyjątkowości tej krainy. Dość powiedzieć, że obszar wyspy, o powierzchni porównywalnej z powierzchnią jednej trzeciej terytorium Polski, zamieszkuje około trzystu tysięcy ludzi!
Stolicą Islandii jest Rejkiavik, to dla Islandczyków prawdziwa metropolia, ponieważ wraz z przyległymi osiedlami zamieszkuje go około dwieście tysięcy ludzi, a więc większość mieszkańców całej wyspy. Pozostali mieszkają w kilku, bądź kilkunastotysięcznych miasteczkach umiejscowionych na brzegach wyspy. Ogromny obszar środka wyspy, to lodowata, skalista i górzysta pustynia, prawie niedostępna dla ludzi. Bezkresne pola lawowe, poprzecinane rwącymi górskimi rzekami, o krystalicznie czystej wodzie, z mnóstwem przepięknych wodospadów. Przez środek wyspy biegnie co prawda kilka dróg, ale są to drogi jedynie dla pojazdów z napędem na cztery koła. Interior to bezkresne przestrzenie smagane lodowatym wiatrem, w których rządzi rozkapryszona i nieprzewidywalna pogoda. Na Islandii mówi się, że nie ma rzeczy nieprzemakalnych i nieprzewiewnych i tam jest to prawdą. Są miejsca gdzie praktycznie codziennie pada coś z nieba. Deszcz, śnieg, grad, mżawka, deszcz ze śniegiem, ulewa, kapuśniaczek, deszcz pionowy, deszcz poziomy… nigdzie chyba nie ma tylu rodzajów opadów atmosferycznych. Regułą są też gwałtowne wiatry, które czasem można porównać do bałtyckich sztormów. Pogoda jest tak nieprzewidywalna, że w ciągu jednego dnia może świecić słońce, jest cicho i spokojnie, a za chwile zrywa się porywisty wiatr, deszcz, śnieg, później znów słońce i tak kilka razy na zmianę. Tak gwałtowne zmiany pogody sprawiają, że jedno i to samo miejsce przechodzi w ciągu dnia kilkukrotną metamorfozę. Zmieniają się światła, cienie, kolory. Wszystko płynie, jak na obrazie szalonego malarza. Istny raj dla fotografików, malarzy i mistyków.
Islandia - mityczna Ultima Thule – kraniec świata, w mitologii nordyckiej miejsce zamieszkałe przez bogów i półbogów, gnomy, trole, olbrzymy i elfy. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, aby podróżując przez Islandię poczuć ten klimat, aby odczuć to, co czuli pierwsi osadnicy.
Islandia to nie tylko kraina obdarzona oszałamiająco piękną przyrodą, to także kraj o bogatej ponad tysiącletniej historii. Islandczycy szczycą się pierwszym na świecie parlamentem, zwanym Althingiem, który był zwoływany od roku 930 w dolinie Thingvellir. Mało znanym faktem z historii tego kraju jest też wyprawa islandzkiego wikinga Leifura Eirikssona około roku 1000 na zachód od Grenlandii, zakończona odkryciem Ameryki Północnej i założeniem osady na okres kilku miesięcy, u ujścia rzeki Świętego Wawrzyńca.
Zaś ciekawym epizodem w najnowszej historii Islandii są tzw. wojny dorszowe z lat 1958, 1971 i 1975. Islandczycy jako jedno z nielicznych państw nie dysponują armią. Mimo to, przede wszystkim na drodze dyplomatycznej wygrali trzy konflikty z Wielką Brytanią o łowiska dorszowe wokół wyspy. Nie przestraszyły Islandczyków brytyjskie groźby i okręty marynarki wojennej krążące na ich wodach terytorialnych.
Współcześnie, po całych wiekach izolacji Islandia przeżywała okres otwarcia na resztę świata. Islandczycy to ludzie gościnni, przyjaźnie nastawieni do przybyszów z zewnątrz, chociaż w pierwszym kontakcie sprawiają wrażenie nieco zdystansowanych.
Atutem Islandii jest nie tylko rybołówstwo i coraz bardziej rozwinięta turystyka. Współcześnie Islandczycy stawiali przede wszystkim na wielki przemysł. Wykorzystując nieograniczone zasoby prawie darmowej energii ze źródeł geotermalnych i elektrowni wodnych, tanią siłę roboczą między innymi z Polski i amerykański kapitał, wybudowali ogromne huty aluminium, które w założeniach miały zdominować światową produkcję tego surowca.
Warto zaznaczyć, że społeczeństwo islandzkie do niedawna klasyfikowano w gronie najbogatszych, z najwyższymi wskaźnikami ilość samochodów na jednego człowieka – około dwóch samochodów, czy dostępu do internetu, wskaźnik sięgający dziewięćdziesięciu procent populacji. Islandia to także kraj, w których praktycznie nie istniało bezrobocie.
Boom inwestycyjny, który kilka lat temu „eksplodował” przyciągnął do Islandii w poszukiwaniu pracy rzesze ludzi z Europy kontynentalnej. Największy udział wśród imigrantów mięli oczywiście Polacy, których liczbę szacowano jeszcze przed kryzysem na kilkanaście tysięcy osób. Język polski stał tam trzecim po islandzkim i angielskim językiem wyspy, co widać i słychać na ulicach i w miejscowych mediach, a nasze potrawy, piwo i wódka z powodzeniem zdobywały podniebienia Islandczyków... Czar prysł w październiku 2008 roku, kiedy dosłownie w ciągu kilku dni największe islandzkie banki stanęły na skraju bankructwa. Ponieważ sektor bankowy Islandii był uzależniony od banków amerykańskich, można powiedzieć na zasadzie naczyń połączonych, kryzys który rozpoczął się w USA momentalnie spowodował zawalenie się islandzkiego sektora bankowego. Biorąc pod uwagę fakt, że majątek którym obracały islandzkie banki wielokrotnie przewyższał wartość islandzkiej gospodarki, sytuacja ta spowodowała ogromny kryzys w skali całego państwa. Mówiło się o bankructwie państwa. Największe islandzkie firmy zatrudniające tysiące emigrantów zawiesiły większość inwestycji, zwalniając większość pracowników. Sytuacja doprowadziła do tego, że na przełomie roku 2008/2009 ludzie wyszli na ulice, a policja użyła gazu łzawiącego podobno po raz pierwszy od pięćdziesięciu lat, od czasu protestów przeciwko amerykańskiej obecności militarnej na wyspie... Islandzki kryzys wbrew oczekiwaniom i zapewnieniom rządu nie skończył się, a rząd w celu ratowania gospodarki musiał zaciągnąć ogromne pożyczki w Międzynarodowym Funduszu Walutowym i u wielu państw na świecie. Między innymi polski rząd udzielił Islandii pożyczki. Na pewno kryzys wpłynął na zmianę stylu życia Islandczyków, ponieważ okazało się, że w nieskończoność nie można żyć na kredyt. Wielu Islandczyków propaguje nowy oszczędny styl życia, z przed epoki boomu gospodarczego. Do łask wracają stare tradycje i narodowa kuchni, wypierając fastwoodowy tryb żywienia. W Reykjaviku zamknięto niedawno wszystkie bary Mc Donald's. Kryzys spowodował też radykalizację społeczeństwa i wzrost nastrojów antyglobalistycznych i antykorporacyjnych... Warto śledzić sytuację na Islandii, ponieważ niechcący (albo może wg. niektórych celowo ) stała się ona swoistym probierzem zmian zachodzących we współczesnym świecie. Według wielu publicystów to, co w małej skali dzieje się na wyspie, w o wiele większej może wydarzyć się w Europie i na świecie.
Paradoksalnie kryzys pozytywnie wpływa na sektor turystyczny, ponieważ ceny tych usług znacząco się obniżyły.
W mitologii nordyckiej daleka północ, to miejsce gdzie znajduje się lodowate piekło.
W języku islandzkim powiedzenie:
- „ Fara nordur og nidur!” w dosłownym tłumaczeniu :
- …Idź na północ i na dół! … ma bardzo negatywne znaczenie. W języku polskim odpowiednikiem jest przekleństwo :
- …Idź do diabła!... lub …Idź do piekła!...
Mimo, że wyjazdy na wyspę w celach zarobkowych nie są już tak opłacalne jak kiedyś, na pewno warto wybrać się tam w celach turystycznych, by zobaczyć tę dziwną wyspę, to niebo z odrobiną piekła z bliska.
Fara nordur !…bez …”og nidur”dla tych, którzy lubią wyzwania.
Artur Marach
Autor artykułu zauroczony Islandią, spędził tam kilkanaście miesięcy i jest również twórcą unikatowego wydawnictwa "Kalendarz Globtrotera - 2010 Islandia" . Kalendarz można nabyć przez stronę wydawcy - www.iceland.pl lub najlepiej bezpośrednio u autora dzwoniąc pod nr. 510-503-619
źródło: www.iswinoujscie.pl
hehe spoko, fotki z kampu są tylko dla Kosmitów;)
nie filozuj kosmosie, mam tylko nadzieje ze fotek z kampu nie dodales do tego kalendarza :)
Do Gościa IP:80.245.184 Thingvelir to poprawna pisownia w j.angielskim, w islandzkim będzie to literka przypominająca nasze" p" -" Þ" ale czyta się to jako zmiękczone" t" o ile się nie mylę...Jak pewnie wiesz, islandzki to trochę kosmiczny język;)Ciekaw jestem kim jesteś??Jak możesz podaj jakąś kosmiczną ksywkę tutaj;)
Wpis został usunięty ze względu na złamanie prawa lub regulaminu serwisu przez użytkownika/Admin
czesc Kosito, wdarl sie maly blad w twoj tekst, dolina laczaca plyty tektoniczne nazywa sie pingvellir:) pozdro
Dzięki za pozytywne słowa:) jacek722 napisał:" mugl napisac jakie zdanie maja o nas Polakach" Już odpowiadam - zalży kogo z Islandczyków pytasz i o jaką grupę Polaków Ci chodzi... Osobiście poznałem Polaków z tzw.starej polonii, którzy zrobili o wiele więcej dla wizerunku Polski na Islandii, niż wszyscy politycy razem wzięci. Otóż staraniem 2 młodych Polek, które poświęciły dwa lata na to, w 2006 roku odbył się na Islandii Festiwal Kultury Polskiej. Impreza była nagłośniona na całej Islandii... tak że opinia o nas jest wprost proporcjonalna do tego jak się tam prezentujemy. Dobrze, że są osoby, które bezinteresownie pokazują nas tam od jak najlepszej strony...
...i o to chodzi... trzymam kciuki ;)
BRAWO ARTUR! GRATULUJE!
Ludzie dzielą się na tych którzy na Islandii tylko pracowali i poza pracą i pokojem gdzie mieszkali niczego nie widzieli, bo widzieć nie chcieli i na tacy którzy Islandię zwiedzili. A jest to wyspa niesamowita i w sumie szkoda tych którzy tyle lat tam spędzili a tak na prawdę Islandii nie widzieli.
dobra robota, tak trzymaj Artur. Spędziłem na wyspie dwa lata korzystając z każdej okazji by nasycić sie widokami i klimatem kraju ognia i lodu. Wierzę, że jeszcze tam zawitam
litosci pracowalem ta2 lata i jakos sie niezakochalem mugl napisac jakie zdanie maja o nas Polakach
E tam islandia... ja tam kocham SWINOUJSCIE i juz nie moge sie doczekac kiedy znowu przyjade..
wyspart.com/tramp/list/ TU można jeszcze poczytać i oglądać zdjęcia
nie ma to jak mitologizowanie bezsensownych wyjazdów za pieniedzmi.
to chyba zdjecia wysp karsiborskich:)
zdjęcia też są tutaj: wyspart.com/tramp/list/
Bardzo magiczne zdjęcia!
Pogratulować. Oby więcej tak pozytywnych ludzi w naszym mieście.
ten gosciu to chodzacybajkopisarz, wiem bo znam go.
Bardzo ciekawy i ładnie napisany tekst, ale kalendarz jednak trochę za drogi :(
Ja tez sie zakochalem!
a'propos listonoszy (ciekawe że my Polacy zawsze w komentarzach musimy nie na temat;) Listonosze to na prawdę ludzie wykonujący kawał ciężkiej roboty, wiem to bo miałem okazję poznać ich osobiście. W naszym chorym społeczeństwie, gdzie ludzie mają głąboko to, żeby np.w widoczny sposób oznaczyć dom, czy mieszkanie i skrzynki na listy, praca listonosza polega często na tropieniu, szukaniu, dedukcji, a czasu na to jest cholernie mało. Nie mówiąc już o naszej wzajemnej" życzliwości"... Tak że proponuje trochę szacunku do ludzi wykonujących tę pracę!
Gość • Środa [13.01.2010, 22:14] • [IP: 80.245.184.** to nie listonosz jest taki nie przyjemny tylko ludzie z ktorymi na stycznosc niestety
Litości, w jakim celu ten facet przepisywał przewodnik turystyczny ?
musisz isc do caffe atmosfera pajacu zeby zdjecia zobaczyc