Dr Józef Pluciński • Poniedziałek [04.01.2010, 07:22:19] • Świnoujście
Grobla przez Zalew
Oddzielający nas od lądu stałego Zalew Szczeciński. (fot. wikipedia.pl
)
Tak nieco na marginesie wielkiej dyskusji na temat tunelu a w zasadzie w związku z coraz bardziej w niebycie niknącą jego wizją, chcę przypomnieć pewne projekty, które miały na celu zorganizowanie stałej komunikacji między Szczecinem a Świnoujściem.
Projektem najbardziej znanym była budowa tamy łączącej Szczecin z wyspą Uznam, na wzór tej, jaka np. łączy Stralsund z wyspą Rugią. Idea ta zrodziła się już ponad 140 lat temu. Tu oczywiście nieco historii.
Rozwój szczecińskiego przemysłu wymagał połączenia z głównymi centrami przemysłowymi i surowcowymi . Służył temu intensywny i stosunkowo wczesny rozwój kolejnictwa pomorskiego. Już w 1843 roku Szczecin połączony został linią kolejową z Berlinem, w latach następnych uzyskał zaś połączenia kolejne , niezbędne do funkcjonowania portu i przemysłu. Szwankowała jednak w dalszym ciągu komunikacja wodna z Bałtykiem, przez Świnoujście. Ta zaś była niezmiernie ważna, warunkująca wręcz rozwój szczecińskiego przemysłu. Był to wszak wiek parowych silników , napędzanych węglem. Wielkie jego ilości docierały wówczas nie ze Śląska, ale z Anglii, drogą morską przez Świnoujście, a następnie krętym wówczas, a płytkim torem wodnym, wiodącym przez starą Świnę i Zalew. Szkopuł jednak tkwił w tym, że droga ta była przez szereg tygodni, a nieraz miesięcy, nie do przebycia. Czymś normalnym były bowiem wówczas ostre zimy i związane z tym pełne zalodzenie Zalewu Szczecińskiego. I tak np. w 1868 roku, ostatni parowiec z angielskim węglem wpłynął do Szczecina ze Świnoujścia 28 grudnia i przez następne 3 i pół miesiąca ,a więc do połowy kwietnia 1869 r., nie dotarła tam już ani jedna tona angielskiego węgla. Po wyczerpaniu zapasów , wobec braku nowych dostaw, stanęły nawet niektóre zakłady. Szukano w tej sytuacji różnych rozwiązań, m.in. nawet przesyłania bezcennego paliwa saniami, przez zalodzony Zalew Szczeciński. Efekty były naturalnie mierne, a koszta wysokie. Na takie straty Szczecin nie mógł sobie pozwolić, nie tylko dlatego, że unieruchomione maszyny nie dawały oczekiwanych zysków, ale również ze względu na walkę konkurencyjną z Hamburgiem. Port ten przeładowywał towary przez rok cały , Szczecin zaś, od wiosny do późnej zimy. Przewagę tę równoważyli szczecinianie tym, że mieli doskonałe połączenie kolejowe z zapleczem gospodarczym - Wielkopolską i Śląskiem. Do szczęścia brakowało jedynie całorocznego dostępu do morza.
Nie jest dokładnie wiadomym kto i kiedy po raz pierwszy wysunął wówczas pomysł wybudowania przez Zalew Szczeciński szerokiej grobli lub tamy z dwutorową linią kolejową, a także drogi o bitej nawierzchni. Inwestycja ta, w intencjach pomysłodawcy uniezależnić miała Szczecin od kaprysów przyrody, a jednocześnie skrócić znacznie drogę między obu miastami. Według przedłożonego w 1863 r. przez szczecińską Izbę Kupiecką projektu, owa tama miała przecinać Zalew w najwęższym praktycznie miejscu i połączyć ląd stały w okolicach Nowego Warpna z południowym skrajem wyspy Uznam, gdzieś w rejonie dzisiejszych Wydrzan. Stan ówczesnej techniki budownictwa morskiego, umożliwiał w pełni zrealizowanie tego rodzaju inwestycji, a dobrych w tym względzie przykładów dostarczali budowniczowie holenderscy i coraz głośniejsi, także już i w Europie, inżynierowie amerykańscy.
Proponowana przed niemal 150 laty grobla tak miała rozdzielić Zalew Szczeciński. (fot. Archiwum
)
Sprawą niezwykle istotną pozostawało finansowania tej, raczej kosztownej inwestycji. Nakłady, jakie należałoby ponieść, według szacunków specjalistów ze świnoujskiego Urzędu Rozbudowy Portu ( Hafenbauamt), wynieść miały ponad 12 milionów ówczesnych marek. Na tamte czasy była to suma ogromna, jakiej miejscowi finansiści zebrać nie byli w stanie. Do rządu pruskiego w Berlinie skierowany zatem został wniosek o sfinansowanie tej budowy, z bardzo obszernym uzasadnieniem jego celowości i ukazaniem wynikających zeń pożytków. Memoriał został potraktowany poważnie, co wyraziło się powołaniem do jego oceny specjalnej komisji pod kierownictwem radcy państwowego, hrabiego von Steina. Po dokładnych analizach wykonanych przez ekspertów, w 1864 roku, przedłożony został raport, z którego wynikało, że budowa stałego połączenia Szczecina ze Świnoujściem, w takim wariancie jest zbyt kosztowna. Chwaląc pomysł, komisja zaleciła jednak budowę trasy kolejowej wokół Zalewu przez Dąbie, Goleniów i Wolin. Jak wiadomo pełna realizacja tego zadania nastąpiła ostatecznie w 1901 roku, kiedy to do dzisiejszej dzielnicy Warszów, przybył pierwszy pociąg ze Szczecina.
Idea połączenia dwóch portów groblą przez Zalew, wbrew oczekiwaniom nie została zarzucona i po niemal stu latach odżyła w całkowicie odmiennych okolicznościach.W styczniu 1947 roku na łamach fachowego miesięcznika „Technika Morza i Wybrzeża” opublikowany został artykuł ówczesnego Prezydenta Miasta Szczecina inżyniera Piotra Zaremby zatytułowany: „Tama przez Zalew Szczeciński”. W artykule tym, późniejszy, znakomity urbanista wywodził, że Świnoujście stanie się w przyszłości drugim, obok Szczecina miastem portowym i bnjest rzeczą niezbędną, by te dwa ośrodki połączyć bezpośrednią autostradą i linią kolejową, położonymi na tamie przecinającej Zalew Szczeciński w rejonie Nowego Warpna. W tym miejscu szerokość Zalewu wynosi zaledwie 9 kilometrów, przy czym na długości 6 km głębokość wody nie przekracza dwóch metrów. Budowa technicznie jest prosta do zrealizowania, a po jej zakończeniu odległość z centrum Szczecina do Świnoujścia wynosiłaby tylko 60 kilometrów. W intencjach projektodawcy trasa ta przybliżyć miała również do Szczecina północną, słabo wówczas zaludnioną część województwa. Stworzyć to miało nowe możliwości rekreacyjnego wykorzystania polskiej części Puszczy Wkrzańskiej i południowych brzegów Zalewu. W odróżnieniu od projektu pierwszego, ten był już dojrzalszy, bardziej rozbudowany w części technicznej. Być może ze względu na powojenne trudności projekt stał się bardziej akademickim studium niż projektem technicznym.
Znakomity inżynier i działacz państwowy pierwszy polski Prezydent Miasta Szczecina Piotr Zaremba (fot. Archiwum
)
Gdy w kilkadziesiąt lat potem Piotr Zaremba zdobył międzynarodowe uznanie, projekt został „odkurzony” i nawet uwzględniany w wielu studiach i planach urbanistycznych rozwoju, tak Szczecina, jak i regionu. Kompleksowe oceny i opinie rzeczoznawców, potwierdzały słuszność i trafność stawianych przez Piotra Zarembę propozycji, wskazywały na potrzebę ich realizacji. Skończyło się jednak tylko na dobrym słowie i entuzjastycznych recenzjach. Ani po zakończeniu wojny , ani też ćwierć wieku potem, kiedy sprawa odżyła, nie podjęto się nie tylko budowy, ale nawet opracowania bardziej szczegółowej dokumentacji.
Zdawać by się mogło, iż pomysł, odłożony z pochwałami do lamusa, dokona swego żywota. Aliści tak się nie stało. Kolejne objawienie pomysłu na zbudowanie tamy nastąpiło w 1975 roku w całkowicie jednak innym kontekście. Pamiętamy okres, gdy nad Świnoujściem zawisła groźba braku wody pitnej. Skala tego problemu była tak poważna, że w mieście wystąpiły nawet próby ograniczenia liczby osób przybywających na letni odpoczynek. W obliczu totalnej posuchy zagrażającej nie tylko Świnoujściu, najtęższe inżynierskie głowy szukały wówczas wyjścia z dramatycznej sytuacji. Taką propozycją był też chroniony patentem nr 97570 wynalazek noszący tytuł: „Sposób wysładzania i samorekultywacji estuariów „. Jego twórcami byli: inżynier Jan Szydłowski ze Szczecina i inż. Alfred Kosiarowski z Wrocławia . Istotą oryginalnego, a prostego wynalazku, było rozdzielenie Zalewu Szczecińskiego tamą biegnącą od Podgrodzia, koło Nowego Warpna, w okolice Świnoujścia, czyli tak, jak w pomysłach poprzedników, w miejscu najwęższym. W ten sposób olbrzymi zbiornik wody jakim jest Zalew Szczeciński zostałby podzielony na dwie części. Po stronie polskiej pozostałby w całości Wielki Zalew, po stronie niemieckiej, ( wówczas jeszcze NRD) Mały Zalew - Kleines Haff.
Mały Zalew po odcięciu tamą, miałby 307 kilometrów kwadratowych. Tama w pierwszym etapie, wzniesiona 3 metry nad poziom wody, z koroną szerokości 14 m., oddzieliłaby tę część Zalewu od części wschodniej, mającej bezpośrednie połączenie z wodami Bałtyku i przez te wody zasalanej. Jeśliby jeszcze Mały Zalew oddzielono od Bałtyku śluzą, powstałby potężny zbiornik zasilany jedynie słodkimi wodami rzek Randow i Wkra ( Uecker). Pozwoliłoby to, na długie lata, rozwiązać problem zaopatrzenia w wodę Szczecina, Świnoujścia, oraz wielu miejscowości po drugiej stronie granicy. Zdaniem projektodawców, osiągnięto by jeszcze inne korzyści. Zwiększyłaby się mianowicie intensywność wymiany wód między Wielkim Zalewem a Bałtykiem; osłonięta zostałaby też część toru wodnego, łączącego Szczecin ze Świnoujściem, co zmniejszyłoby jego spłycanie. Stałe pogłębianie toru, dziś niezbędne, nie byłoby już konieczne. No i wreszcie w drugim etapie, po uzyskaniu niezbędnych środków, poszerzono by koronę tamy do 30 metrów, budując na niej drogę szybkiego ruchu o przepustowości około 1000 samochodów na godzinę, oraz dwutorową linię kolejową. Oszczędności czasu i paliwa, uzyskane w wyniku skrócenia drogi do 60 kilometrów, ogromne. Świnoujście zostałoby nadto „przyłączone do Polski” i to bez tunelu !
Jest samo przez się zrozumiałym, że projekt ten spotkał się z aprobatą i poparciem, tak ówczesnych czynników rządowych, jak i najwyższych instancji partyjnych. Nawet w takich dokumentach, jak „Program ochrony środowiska w Polsce do 1990 roku”, „Projekcie zagospodarowania przestrzennego Pomorza Zachodniego i Makroregionu Północnego”, uwzględnione zostały niektóre elementy pracy inż. Szydłowskiego. No i cóż z tego wynikło ? Jak każdy widzi, dokładnie nic. Podobnie jak inne, równie mocno popierane projekty poprzedników i ten zaległ w szufladach.
Pomysł sprzed kilku laty : estakada przez Zalew.(fot. wikipedia.pl
)
Coś jednakowoż w tym pomyśle sprzed ponad 140 lat tkwi, ponieważ całkiem niedawno, odrodził się on w innym nieco wydaniu. Przed kilku mianowicie laty ukazała się w jednym ze szczecińskich dzienników informacja o podjętych studiach nad projektem budowy estakady przez Zalew Szczeciński. W zamyśle projektodawców miałaby ona połączyć Szczecin ze Świnoujściem wielopasmową drogą szybkiego ruchu, a nadto byłby z niej także zjazd na stronę niemiecką. Estakada nie zakłócałaby przepływu wód ani statków, nie stanowiłaby też przeszkody w wędrówkach ryb czy innej fauny zalewowej. Pomysł zrodzony gdzieś na forum jednej z komisji wojewódzkiego parlamentu, był i chyba nadal jest nader przekonywujący. Tyle, że nie padło ani słowo o tym, ile może jego realizacja kosztować i kto na ten cel wyłoży niezbędne środki. I tak jak można było oczekiwać, o sprawie już kilka lat ani słowa.
Czyż to nie byłoby ładne? (fot. wikipedia.pl
)
źródło: www.iswinoujscie.pl
Materiał ilustracyjny niestety tym razem ni z gruszki ni z pietruszki. Na Pierwszym mamy tylko kawałek Zalewu, tak samo na drugim, natomiast dwa najniższe zdjęcia pokazują nowy most Rügenbrücke w Stralsundzie. Co do pomysłu estakady, to warto wiedzieć, że tak długi most, bo o to tak na prawdę chodzi kosztowałby wielokrotnie więcej niż tunel pod Świną. Finansowo nie ma on najmniejszych szans na realizację. Sama koncepcja estakady też zawierała zasadniczy błąd logiczny - Mały Zalew (niemiecka cześć) jest już obecnie, nawet przy zasilaniu wodami Odry jest znacznie bardziej zasolony niż polska cześć (Wielki Zalew). Głownie na skutek silnych cofek przez Peenestorm. Tym samym nie ma co liczyć na wysłodzenie przez spływ z rzek i to nie tylko Uecker i Randow, a także Piany (Peene, nie mylić z cieśniną Pianą - Peenestorm)
PS Były badania jak zgodnie z pływami osadza się piasek...w tym celu był wysypany radioaktywny piasek i licznikiem Geigera sprawdzano w odpowiednim odstępie czasu odkładanie i były mapy tego procesu.
Odra wpada do Zalewu a z Zalewu trzema odnogami Świna w Świnoujściu, Dziwna w Dziwnowie, Pina w Pinemunde.Więc zależnie od kierunku wiatru następuje mieszanie wody w Zalewie, stąd Dziwna nazywa się że płynie w obie strony od kierunku wiatru, są tz. cofki.Grobla zakłóciłaby naturalną cyrkulację wymiany.Więc coś groblą nie pasuje i dlatego zostaje w pobożnych życzeniach tak jak kolejka linowa, poroniony pomysł.
Chcę przypomnieć o jeszcze innym wariancie połączenia wysp Uznam i Wolin. Ponad pół wieku temu w prasie szczecińskiej opublikowano projekt kolejki linowej, łączącej te wyspy..
Moi drodzy. Póki Ście należy do Polski, to żadnego stałego połączenia z tym krajem nie będzie. Same promy są sukcesem! Tunel, grobla, most - nigdy w życiu! Jest też pomysł otwarcia linii promowej Ście - N.Warpno/Trzebież, moja koleżanka 2, 3 lata temu pisała o tym pracę mgr na WTM przy ówczesnej PS. Szybciej ludzie wylądują na Marsie niż powstanie jakakolwiek kładka między Uznamem, a Wolinem!
Teleport-ponoć już jakimś tam naukowcom udało się przeteleportować wiązkę światła.
Tunel przez zalew z odgalezeniem na wyspe Karsibór ;)
Natura 2000 nie pozwoli na żadne estakady. W dzisiejszej rzeczywistości pomysł nie do zrealizowania!
Tunel i jeszcze raz tunel!!
może rzeczywiście zamiast" babrać się" w tunelu, który byłby inwestycją stricte lokalną, trzeba pomysleć o czymś bardziej rozwojowym, o zakresie większym, niż nasz grajdołek, na co można by pozyskać fundusze z UE, chociażby ze względu na międzynarodowy charakter inwestycji. Wysoki most to w chwili obecnej nie jest żaden luksus ani cud inmyśli inżynierskiej (vide Oeresundbron)
kolejny raz okazuje się, że wszystko już było, a nowe nie oznacza lepsze. tama i estakada to doskonały pomysł, bardziej uniwersalny od tunelu i OGROMNA atrakcja turystyczna (tak jest z mostem Szwecja -Dania) . szkoda tylko, że wszystko jest zależne od aktualnych rozgrywek politycznych" na szczytach", a nawet gdyby decyzje były podjęte, to szybko pojawią się" rospudowcy" i inni wielbiciele żabek i cały zamiar pójdzie do kosza. dziękuje bardzo panu Plucińskiemu za ciężką pracę jaką wykonuje dla edukowania czytelników.