Wczorajszy sprawdzian był trochę inny. Wraz z uczniem w ławce mógł zasiąść rodzic i obserwować, jak jego dziecko radzi sobie z testem. Wielu rodziców zdecydowało się na taki eksperyment.
fot. Szkoła Podstawowa nr 1
Uczniowie klas VI 18 listopada pisali już trzeci z kolei próbny sprawdzian. Przed nimi jeszcze 2 próby i w kwietniu najważniejszy moment w ich 6 letnie szkolnej karierze: państwowy sprawdzian po szkole podstawowej.
Wczorajszy sprawdzian był trochę inny. Wraz z uczniem w ławce mógł zasiąść rodzic i obserwować, jak jego dziecko radzi sobie z testem. Wielu rodziców zdecydowało się na taki eksperyment.
fot. Szkoła Podstawowa nr 1
Kto bardziej był zdenerwowany: dziecko, czy rodzic? Z tym różnie bywało. Rodzice mieli jednak możliwość przekonać się, z jakim stresem musi poradzić sobie jego dziecko, jak pracuje w czasie sprawdzianu, jakie trudności napotyka.
fot. Szkoła Podstawowa nr 1
Po zakończeniu pracy rodzice i uczniowie spotkali się w auli z nauczycielami, gdzie punkt po punkcie wyjaśniono im sposób rozwiązania poszczególnych zadań. Każdy na gorąco mógł ocenić wykonaną pracę.
fot. Szkoła Podstawowa nr 1
Rodzice dzięki temu doświadczeniu, mamy nadzieję, zyskali wiedzę na temat przebiegu sprawdzianu, konstrukcji testów, reakcji swoich dzieci w sytuacji egzaminu. Liczymy na to, że ta wiedza pozwoli uczniom i ich rodzicom w miarę łagodnie i z pozytywnym skutkiem przejść pierwszy w życiu egzamin.
To jednak jest przygnębiające! Pozdrowienia dla dzieci, które w ten " straszny sposób" muszą pisać swoją próbę egzaminu
A ja uważam że 193 ma rację. Też nie widzę nic dobrego w takim eksperymencie-pokazówce. Po co na tym egzaminie rodzice? Ciekawe czy w domu też mama z tatą mają tyle zrozumienia, wsparcia i czasu dla swoich dzieci. Osobiście wątpie a wręcz jestem, pewien. Nie macie czasu dla swoich dzieci, pozwalacie na wychowanie ich przez komputery, gry telewizję a jak przychodzi eksperyment z egzaminem wspólnie z dziećmi to idziecie posiedzieć bez sensu w ławce i czujecie się usprawiedliwieni. Chłopak na pierwszym zdjęciu tak potrzebował mamy, że odsuwając się prawie z krzesła nie spadł :-))))
Ważne, że rodzice myślą jak większość rozumnych ludzi. A Pan" 193" ma ze sobą naprawdę problem. Mówi Pan o wsparciu Pana rodziców... współczuję takiego wsparcia, tym bardziej, że Pan ciągle narzeka. Czy tak zachowuje się człowiek szczęśliwy i spełniony?? Pana komentarze dają dużo do myślenia.
Gość" 193" to ma naprawdę straszny problem. Współczuję. Tak właśnie objawia się brak zainteresowania rodziców dzieckiem i przepychanie łokciami przez życie. To tzw" dzikus", który nie zna zasad współżycia w środowisku. Eksperyment z egzaminami jest ekstra i oby więcej akcji, w których biorą udział Rodzice. Niestety, ale dużo dzieci zostało samych sobie, bo dorośli zajęci wieloma ważnymi i nieważnymi sprawami. W życiu największym oparciem dla człowieka /małego i dużego/ jest RODZINA.
Gratuluję mądrych rodziców i niezłomnej postawy wobec życia.
Nie bardzo rozumiem jakiego wsparcia udzielają mamy widoczne na zdjęciach, chyba nie podpowiadają co? a może się modlą? Jak dla mnie to dzieciak siedzi i się tylko stesuje, że matka siedzi obok, nie podpowie bo nie może i jeszcze przy okazji zobaczy, że tego czy tamtego nie wie! To dopiero stres! A jeśli chodzi o wsparcie moich rodziców w dzieciństwie to ono było właśnie wyważone bez włażenia wszędzie z butami, bez robienia tego na siłe, bez eksperymentów, z dużą dozą zufania i bez szczelnego parasola ochronnego nade mną. I do dziś nie boję się specjalnie stresu a wręcz mnie on mobilizuję a Gościowi 186 życzę żeby Jego metody były równie skuteczne.
Te dzieci piszą w ciągu roku 6 takich sprawdzianów, a potem sprawdzian właściwy. Czy rodzic obserwujący dziecko na 1 ze sprawdzianów to trzymanie dziecka za rękę? Widocznie Gość 193 w dzieciństwie otrzymał bardzo mało wsparcia od dorosłych, stąd takie jego zaopatrywanie na wychowywanie.
Mamusia jakoś przeżyła test i jest zadowolona, że wytrzymała próbę nerwów! No to się uśmiałem! Test jest dla 12-13-latka a nie dla rodziców. Ma sprawdzić jak i czego się do tej pory nauczyli i ma być stresujący!! Musi taki być bo każdy następny będzie jeszcze bardziej stresujący i co wtedy? też mamusia usiądzie przy synku? Na maturze też? Na egzaminie na prawojazdy też? A może pójdzie z synkiem na rozmowę kwalifikacyjną do pierwszej pracy? A może do drugiej też! To do kiedy mamusia ma zamiar podcierać synkowi zasmarkany nosek? Życie to nie bajka to je bitwa! A stres toważyszy nam całe życie i musimy nauczyć się z nim żyć! To my rodzice i właśnie szkoła wprowadzamy nasze dzieci do życia, w którym czy chcemy czy nie stres jest na każdym kroku. I jeśli nie chcecie rodzice wychować swoje dzieci na inwalidów społecznych to omijajcie szerokim łukiem tego typu eksperymenty i przestańcie je tak niańczyć! A ciekawy jestem skąd szkoła wie, że taka forma przygotowania jest z korzyścią dla dziecka? Ja mam wątpliwości!
Wspaniały pomysł. Przeżyłam razem z dzieckiem próbny test. I faktycznie, teraz wiem na czym on polega. Każdy rodzic powinien przejść taką próbę nerwów własnego dziecka.