Dr Józef Pluciński • Poniedziałek [16.11.2009, 18:24:11] • Świnoujście
Bieda
Żebrak, figura przy kościele, południowe Niemcy, XIX w.(fot. Archiwum autora
)
Jak już we wcześniejszych publikacjach stwierdzałem, miasto w jego początkach, w XVIII wieku zasiedlała społeczność składająca się z przybyszów z różnych stron ówczesnej monarchii pruskiej, a także sporej grupy obcokrajowców, m.in. ze Szwecji, Holandii a nawet Szkocji. Znajdowali się wśród nich ludzie energiczni, młodzi, zaradni, których ściągnęła wizja przygody, zdobycia fortuny czy życiowej stabilizacji. Ci, którym się powiodło, stworzyli później warstwę świnoujskiego patrycjatu, miejscowej arystokracji. Ale też już wtedy, byli tu ludzie biedni, starzy, samotni. Ich obecność musiała być dla miasta problemem, bo już w grudniu 1753 r. został ogłoszony pierwszy miejski regulamin w sprawie postępowania z biedotą i żebrakami.
Zabraniał on uprawiania żebraniny pod karą chłosty, ale też na możniejszych nakładał określone opłaty i świadczenia na rzecz biednych. Decyzja ta, tak ponoć rozjuszyła miejscowego karczmarza Schmidta, że publicznie lżył on władze miejskie. Zasilił w ten sposób i to znacząco, fundusz pomocy biednym, ponieważ został ukarany bardzo dotkliwą wówczas grzywną 10 talarów. Jak widać, na władzę nie opłacało już wtedy w grodzie nad Świną psioczyć, nie mówiąc już o innych formach jej znieważania. Pruski porządek miał też swoje dobre, szczególnie dla władzy, strony. Wracając zaś do meritum sprawy. Przez wiele lat obywatele miasta opłacali swego rodzaju podatek w wysokości od trzech fenigów do dwóch groszy, na specjalny fundusz pomocy biednym. Nadto, w knajpach, tawernach i różnych publicznych miejscach, obowiązkowo znajdować się musiały puszki, do których gromadzono dobrowolne datki na ten sam cel. Najhojniejsi byli ponoć marynarze, klienci domów „pod czerwoną latarnią”, takich ówczesnych agencji towarzyskich, których w Świnoujściu, także wówczas nie brakowało.
Widoczek ze świnoujskiej ulicy(fot. Sławomir Ryfczyński
)
W grudniu 1803 roku świnoujski magistrat uchwalił już właściwy „Regulamin opieki nad ubogimi”, który określał obowiązki gminy w zakresie opieki nad bezdomnymi, biednymi i sierotami. Ustalano w nim też wielkość podatków i świadczeń na ten cel. Ponieważ nie były to kwoty duże, a biedoty i wtedy nie brakowało, stąd możliwości gminy były bardzo ograniczone. W tej sytuacji, bardzo ważną rolę odgrywały różnorodne, prywatne fundacje i legaty, których w wypadku Świnoujścia nie brakowało. W oparciu m.in. o te środki, w 1860 r. utworzono tu dwie pierwsze ochronki dla ubogich i bezdomnych przy dzisiejszej ulicy Staszica, a w 30 lat potem, podjęto decyzję o wybudowaniu nowego, większego domu dla ubogich. Ostatecznie, przedsięwzięcie zakończono dopiero w listopadzie 1900 r. Przed I wojną zamieszkiwało w nim około 60 pensjonariuszy, ale w okresie wielkiego kryzysu, w 1929 już ponad 120. Ośrodek ten jako dom starców egzystował praktycznie do 1944 roku.
Działalność i skuteczność wspominanych fundacji dobroczynnych była bardzo różna. Trwałą, istniejącą do dziś pamiątką filantropijnej działalności pewnej bardzo bogatej świnoujskiej damy, jest budynek dzisiejszego Liceum Katolickiego. Oddano go do użytku w 1906 r. jako Dom Sierot. Środki na jego budowę i utrzymanie pochodziły z fundacji, powołanej ostatnią wolą pani konsul Emilii Heyse, zmarłej w 1899 r.
Nocujący na promie.(fot. Andrzej Ryfczyński
)
Na przełomie XIX i XX w. istniało w mieście jeszcze wiele innych fundacji wspierających np. ubogie dziewczęta, początkujących, zdolnych muzykantów, sieroty po zmarłych na cholerę, sieroty po marynarzach itd. Los tych fundacji przesądziła wielka inflacja w początkach lat 20-tych, kiedy to cena znaczka pocztowego dochodziła do kilku miliardów marek, a po bochenek chleba chadzano z walizką pieniędzy. Z dnia na dzień, zgromadzone środki straciły dokumentnie na wartości. Przetrwała tylko wspomniana Fundacja Heyse-Nitsche powołana do życia przez hojną a a w prywatnym życiu skąpą panią.
Noc na dworcu PKP(fot. Andrzej Ryfczyński
)
Tak gwoli informacji warto wiedzieć, że przed blisko 80 laty w okresie tzw. wielkiego kryzysu, w Świnoujściu, liczącym około 20 tysięcy mieszkańców, notowano 1100 bezrobotnych. Służby socjalne rejestrowały nadto 410 inwalidów wojennych, 170 pensjonariuszy domu starców, 180 dzieci wymagających specjalnej troski. W tych warunkach, nie obyło się również bez szeroko zakrojonych akcji filantropijnych, podejmowanych także z udziałem miejscowych gmin wyznaniowych. Kościół katolicki prowadził m.in. ochronkę dla dzieci i jadłodajnię, parafie ewangelickie noclegownię dla bezdomnych, dom dla nieuleczalnie chorych i również tzw. garkuchnię. Oczywiście, działania te nie były w stanie w istotny sposób zatrzeć skutków wielkiego kryzysu gospodarczego. Koniunktura wróciła później, w latach 30-tych, niestety w powiązaniu z wielkim programem rozbudowy bazy marynarki wojennej.
Żyjemy w mieście, które poziomem życia odbiega znacznie od przeciętnej krajowej i to na plus. Zawdzięcza to korzystnemu dla nas przygranicznemu i nadmorskiemu położeniu. Ciągną więc tu niemal każdego dnia tysiące zachodnich sąsiadów pozostawiających jakieś tam pieniądze. Z nadejściem sezonu letniego, z coraz większym tłokiem motoryzacyjnym przychodzi oblężenie miasta a w szczególności jego dzielnicy nadmorskiej przez tłumy spragnionych słońca i rozrywek mieszkańców interioru. Oczywiście też nie za darmo. I tak rośnie nam dobrobyt. Ta względna zamożność, nie może nam jednakowoż przesłaniać faktu, że biedy ci u nas również dostatek.
Schronisko bezdomnych na ul. Jachtowej(fot. Sławomir Ryfczyński
)
Wysiedliliśmy ją wprawdzie poza miasto, zamknęli w gettach na Modrzejewskiej, czy ”u Albertów”, bo bieda jest nieestetyczna. Miasto nam wszak pięknieje a widok biedy i nieszczęścia to piękno zakłóca. Na swój sposób sytuacja sprzed ponad 200 laty powtarza się. Obok młodych, energicznych ludzi sukcesu, mamy starszych, nieporadnych, którym coś kiedyś się nie powiodło. Szokujący niegdyś widok osoby grzebiącej w śmietniku, już nie robi na nas większego wrażenia. Stwierdzamy wręcz: „jego wybór”. A poza tym istnieją przeróżne instytucje, opiekuńcze, dobroczynne, świeckie, kościelne, miejskie i państwowe. Na pierwszy rzut okiem wszyscy się biedą zajmują. Skąd zatem tyle jej jest ?
Głównym celem napisania tego eseju było przedstawienie fragmentu historii miasta. Refleksja odnosząca się do współczesności nie ma na celu stawiania komukolwiek zarzutów, to tylko przypomnienie istnienia zjawiska, skłonienie do zastanowienia.
źródło: www.iswinoujscie.pl
Czytelnikom bardzo dziękuje za mądra, refleksyjną dyskusję. Przekonuje mnie to o tym, ze tzw. trudnych tematów nie należy pomijać. W skrawach konkretnych: pani Heyse pochowana została w grobowcu rodzinnym na cmentarzu przy ulicy Chopina. Oczywiście grobowiec nie ostał się. - O straży pożarnej przygotowuje cykl 2-3 materiałów. Proszę o odrobinę cierpliwości. Dziękuję i pozdrawiam. J.P.
Każdemu sie może tzw"noga powinąć"jeden kredyt za dużo...nagle w pracy zostaliśmy zastąpieni przez kogoś lepszego...może nie koniecznie;/ i zaczyna się karuzela biedy.Opłaty rosną, życie droższe...itd...to między innymi powód wyjazdów wielu naszych z naszego Kraju.Mało kto o tym pisze a powinna być" wojna" w mediach na ten temat.Bo kiedy były wysiedlenia-było to straszne.Kiedy naszych rodaków wysiedlano-było głośno!Po czasie...Dziś Nasi robią to samo z dziećmi naszych znajomych itd...jest cisza!Ludzie po studiach wyjeżdżaja!Ludzie którym banki nie daja szans-wyjeżdżają...to rodzaj ucieczki przed. ..no właśnie rodzajem okupacji?
Mam prośbę, czy mógłby Pan napisać o straży pożarnej mieszczącej się przy ul. Marynarzy. Przyjechałem do Świnoujścia w 1958 roku i jakoś mi uciekło zlikwidowanie tego obiektu.
22:36] • [IP: 93.94.188.**]: święta racja. jak wiele dobrego zrobiła by nam wszystkim zmiana mentalności... ehh marzenia...
Czytelniku.Zobacz dzieli Nas tzw, kałuża...nasze morze, a tak Nam daleko do Kraju, który ma rolnicze pochodzenie. Tam się na ludzi patrzy jak na ludzi, tam zwierzęta mają lepiej niż tutaj ludzie...Masz rację w swojej wypowiedzi i dziękuję, że napisałeś o tym jak, gdzieś...ludzie są inaczej traktowani.
taki kraj lepiej sie uczyc niz tak skonczyc
Bocian? A wygląda na Tadka bez nogi, który już od dłuższego czasu znikł.
Dziękuję za artykuł.Daje dużo do myślenia. Bieda i dobrobyt istnieją od zawsze.
TEN E NIEBIESKIEJ KURTCE NA FOCIE TO BOCIAN, ZBIERA NA WISIENKĘ.
Poruszyles temat tabu, wstydliwy dla wladz miasta, ale na czasie, idzie zima i ciezki okres do przetrwania dla bezdomnych.Moze wladze wysuplaja dodatkowych pare groszy na walke z bieda.Serdecznie pozdrawiam.
Czytelniku, napisales to rowniez w moim imieniu.Dzieki.
Może warto spróbować urzeczywistniać model skandynawski - w ramach walki z biedą czy" żebractwem" - które jest tam zabronione - powołane instytucje po prostu i skutecznie pomagają ludziom odnaleźć drogę powrotną do" normalnego" życia poprzez pomoc w znalezieniu pracy, pomoc w opłacie czynszu za komunalne mieszkanie i trzeba wykazać dużo samozaparcia aby jednak z tej pomocy nie skorzystać - jesli taki wybór drogi życiowej jest wynikem własnego wyboru. Niestety działania naszych" powołanych" instytucji w wiekszosci tylko markują działania i chcę wierzyć że tylko z powodu mizerii finansowej jednak skutecznie uspakajając ewentualne wyrzuty sumienia. Szkoda jednak że część naszych podatków jest tak nieracjonalnie spozytkowana np. na kampanie wyborcze czy misje wojskowo-wojenne a nie służą bezpośrednio do ulżenia losowi niektórym naszym rodakom czy nawet innym lodziom gdzieś " za górami, za lasami..." którzy jednak żadnej formy pomocy - myslę że by nie odrzucili.
Bardzo dobra robota z tym artykułem, na moje oko powinno być takich artykułów o wiele więcej a młodzież właśnie takie coś powinna czytać a zwłaszcza te głupiutkie wytapetowane nastki. Bardzo mnie wciągnął ten artykuł aż chciało by się poczytać więcej informacji o swoim mieście... Czekam na następny artykuł do" zjedzenia".
Do→IP: 88.156.233.□□□←(Ponoć p.Heyse była pochowana w Świnoujściu na Chopina w mauzoleum, albo jej mąż{?}).
Artykuł pod względem merytorycznym oraz stylistycznym zachowuje poziom którego, cóż, często brak wielu treściom przekazywanym na portalu... Jedyne na co chciałbym zwrócić uwagę to fakt, że mieszkania na ul. Modrzejewskiej nie są stety/niestety gettem. To zwyczajny blok, umieszczony wśród osiedli zamieszkałych przez ludzi żyjących tam do dziesiątek lat i oddziałujący zachowaniem swych gospodarzy na" autochtonów" - jeśli w ogóle można tak nazwać, któregokolwiek ze współczesnych mieszkańców naszego miasta.
Oj powiało nudą. Bieda biedą. Była, jest i będzie.
Przykry temat ale zawsze aktualny. Nie trzeba przypominac, bo spotykamy sie z tym praktycznie na codzien.Omijamy żebrzących lub przechodzimy kolo nich z mieszanymi uczuciami.Dac pare groszy czy nie.Dziwie sie tylko ludziom, ktorzy daja pieniadze typowym pijakom, przeciez poznac ich po twarzach.Nie pomoze sie im w ten sposob.Naprawde biedny nie stanie na ulicy, sa instytucje pomagajace do ktorych wystarczy sie tylko zwrocic.A dla p.Heyse duzy szacunek, ze tak duzo dla miasta zrobila.Czy Ona zostala pochowana w Świnoujsciu?
to jest poziom i wiedza!!
Kwintesencja, Dziekuje Panie Profesorze
Trzeba uciekać od biedy zanim nas wci ągnie do siebie.
Jak zawsze czytam z zapałem pańskie artykuły. Bieda była jest i...będzie.Nigdy nie wiadomo, kogo z nas ludzi w danym momencie dotknie! Pamiętam z dzieciństwa, jak u mojej babcie, był człowiek po tzw.prośbie. Został nakarmiony, na drogę pożywienie otrzymał, lecz sam za to starał się choć zamieść podwórko, okazać swą wdzięcznośc. Istnieje, ta prawdziwa bieda, ta honorowa, do której często ludzie nie przyznają się.Lecz jest w naszych" bieda" ROSZCZENIOWA i to jest złe! Dotyczy ludzi, którym sie nie chce pracować a pieniądze. ...nie chleb żądają na trunki-niestety.Czasy się bardzo zmieniły ! Pomagajmy więc, tym faktycznie potrzebującym. Serdecznie pozdrawiam