Dr Józef Pluciński • Poniedziałek [31.08.2009, 10:01:18] • Świnoujście
Organy z kościoła Chrystusa Króla.
Organy z kościoła Chrystusa Króla w pełnej krasie, fot. A. Ryfczyński(fot. Andrzej Ryfczyński
)
Dumą każdego niegdyś kościoła, poza dzwonami, były organy. Nie inaczej było ze świnoujskim kościołem Chrystusa Króla, który zbudowany w końcu XVIII wieku, spełniał w mieście rolę świątyni parafialnej. Zanim uzyskał obecną bryłę, do roku 1881 był pozbawiony wieży i jak to określił mieszkający tu pisarz Teodor Fontane, kształtem przypominał szopę, lub magazyn wojskowy, z tą różnicą, że miał duże, wysokie okna. Wyposażenie wewnętrzne świątyni, też nie zachwycało i nawet, jak na zwykle skromne protestanckie kościoły, straszyło w środku pustką. Najbardziej raził brak organów, wówczas symbolu solidnej, zamożnej, gminy protestanckiej.
Z bliżej nieznanych pobudek, w 1803 roku pewien szczeciński kupiec nazwiskiem Karl Maanss, okazał niespodziewaną hojność i ufundował kościołowi organy. Instrument został zainstalowany w kościele 2 listopada tegoż roku. Darowanemu koniowi w zęby się co prawda nie patrzy, ale Bogiem a prawdą, były to raczej organki a nie organy. Mały, niepozorny, dość prymitywny instrument, prezentował się raczej mizernie. Przede wszystkim jednak, miał brzmienie nad wyraz jadowite. Do tego stopnia, że wierni użalali się wręcz na to, iż przy jego wtórze, śpiew jest niemożliwy. Na zakup instrumentu nowego, parafian nie było stać. Nic innego zatem nie pozostawało, jak owe przedziwne dźwięki polubić, lub się do nich przyzwyczaić. Z czasem zresztą, tak się stało.
Kościół p.w. Chrystusa Króla przed przebudową w 1881 r. Reprodukcja w zbiorach autora.(fot. Archiwum autora
)
W trzydzieści lat potem, gdy parafią administrował doskonały duszpasterz, a jednocześnie nader zapobiegliwy gospodarz, pastor Steinbrück, uzbierana została odpowiednia kwota, która umożliwiła zlecenie szczecińskiej firmie Barnima Grünberga ze Szczecina, budowę nowych organów. W 1834 roku zabrzmiał już wreszcie, w murach świnoujskiej świątyni instrument nowy, większy i absolutnie nie fałszujący. A co ze starymi organami ?
Tabliczka z kościoła informująca o fundatorach pierwszych organów.(fot. Archiwum autora
)
Mimo, że cieszyły się one zasłużenie kiepska renomą, zostały jednak sprzedane, ze względu na atrakcyjnie niską cenę. Nabywcami byli parafianie kościółka w miejscowości Mönchow nad Pianą. Zakup ten był dla nich przedmiotem dumy, jako że na bardzo wówczas biednym Pomorzu, rzadko który wiejski kościółek, na taki luksus mógł sobie pozwolić. Po pierwszych zachwytach, okazało się jednak, że instrument , który już w Świnoujściu rozbrzmiewał przedziwnie, teraz już chyba tylko z nazwy przypominał, to szlachetne urządzenie do muzykowania, organami zwane. Ze zdziwieniem i zażenowaniem wsłuchiwali się mönchowianie w zgrzyty i syki, jakie wydobywały się z organów, mimo najlepszych chęci organisty. Nic też dziwnego, że mimo biedy, dość szybko powstał tam pomysł kupienia nowych organów. Dopiero jednak po wielu latach zbierania i oszczędzania, w 1873 roku, zamysł ten zrealizowano i kościół w Mönchow wyposażono w skromne, ale normalnie brzmiące, nowe organy.
Świnoujskie organy brzmiały też w małej wiosce Mönchow nad Zalewem Szczecińskim. Fot. J. Beng(fot. Archiwum autora
)
Zakrawa to niemal na cud, ale owe „świnoujskie” organy zostały jeszcze sprzedane. Jak wynika z zapisu w księdze kościelnej w Mönchow, odsprzedano je za prawie symboliczną kwotę 20 talarów, do innej wioski, nieco oddalonej, już poza granicami wyspy Uznam. O ile wiadomo, wędrówka feralnego instrumentu na tym się nie zakończyła, ale brak jest już bardziej szczegółowych informacji na ten temat.
Wróćmy zatem do świnoujskiego kościoła. Zainstalowane tu w 1834 roku nowe organy, wtórowały nabożnym śpiewom wiernych aż do 1927 roku. W grudniu tegoż roku, zastąpione zostały instrumentem nowej generacji, dużym 31 registrowym, zbudowanym przez znakomitego organmistrza Steinmeyera z Oettingen w dalekiej Bawarii. Kosztowały też sporą, jak na owe czasy kwotę 24.000 marek. Instrument przetrwał II wojnę światową i do dzisiaj znajdują się w kościele Chrystusa Króla. Tyle że przez kilkanaście powojennych lat wymagający już choćby podstawowych napraw z różnych względów popadał w zaniedbanie.
Organy Steinmeiera z 1927 r.(fot. Archiwum autora
)
O perypetiach, związanych z tym instrumentem, we współczesnych nam czasach, opowiedział mi pan Henryk Kendziur Odon, nietuzinkowa, znana w Świnoujściu postać. Ten inżynier architekt z duszą artysty, znawca i miłośnik sztuki sakralnej, jest dla mnie w tych sprawach źródłem rzetelnej informacji i autorytetem. Otóż pan Henryk opowiedział mi, że gdy w 1987 roku dokonywał oględzin organów, to znalazł je w stanie godnym pożałowania. Prospekt organowy, bogato niegdyś zdobiony, był praktycznie ruiną. Rzeźbione rozety i palmety zachowały się już tylko szczątkowo. Konsultujący, realizowane wówczas w kościele prace, wybitny specjalista prof. dr hab. Szymski sugerował nawet konieczność likwidacji organów i zakup nowych.
Były to raczej chude lata, przeto ówczesny proboszcz, ksiądz kanonik Jan Szczepańczyk, stanął wobec trudnego dylematu. Zwyciężyło umiłowanie staroci i oszczędność. Podjęto decyzję renowacji 60 - letniego instrumentu. Remontu i konserwacji, łącznie z odnową prospektu, dokonał syn mego rozmówcy, pan Jerzy Kendziur - Odon. Praca była żmudna i niełatwa, a przy tym wykonywana „ po partyzancku” nieoficjalnie, ale jej efekt podziwiać możemy do dzisiaj.
Kolejnego remontu instrumentu, podjął się w 1992 roku Wiesław Worach - organista kościelny. Przez lata remontował instrument i doprowadził go do takiego stanu, że już w 1998 roku jesienią odbyły się trzy koncerty organowe. Brzmienie tego zabytkowego instrumentu i zainteresowanie muzyką organową sprawiły, że wiosną 1999 roku rozpoczął się w kościele Chrystusa Króla cykl koncertów Świnoujskie Wieczory Organowe, I Festiwal Muzyczny w wykonaniu znakomitych organistów z kraju i zza granicy.
Manuał instrumentu z kościoła Chrystusa Króla, stan obecny(fot. Archiwum autora
)
Organy jednak wymagały generalnego remontu. Gospodarz świątyni, wielki miłośnik muzyki organowej, ówczesny ksiądz dziekan Kazimierz Sasadeusz zdecydował, że z uwagi na znakomitych , wybitnych artystów, występujących podczas Festiwalu, także organy muszą grać doskonale. Dzięki ofiarności parafian tego kościoła i koncertowej publiczności, w 2001 roku przeprowadzono generalny, bardzo kosztowny remont zabytkowych organów, by następne pokolenia organistów mogły cieszyć się mistrzowskim instrumentem.
Esej pochodzi z mojej książki „Kościoły, cmentarze, pomniki Świnoujścia „ Do nabycia w księgarni „Neptun” na ul. Boh. Września i w Nautykwariacie przy Nabrzeżu Władysława IV.
Dr Józef Pluciński
źródło: www.iswinoujscie.pl
Sadze iż takowe organy bezwątpienia podkreślają wartość liturgiczną...
se to można w zęby dostać nieuku
Ja bym se takie organy postawił w pokoju i terroryzował sąsiadów●
haha to moze zacznij dzialac, by" w kosciolach zawital profesjonalizm" - najlepiej zorganizuj warsztaty by wszyscy mogli zobaczyc jak to byc powinno, swoja droga ciekaw jestem gdzie mozna podziwiac twoje zdolnosci, pewnie sie nie dowiemy...
Gościu! To dobrze, że jesteś zadowolony, nie masz chyba jednak prawa mówić w imieniu parafian, jedynie we własnym. Moim marzeniem jest, aby w kościołach zawitał profesjonalizam, dotyczy to nie tylko muzyki. Jeśli chodzi o brak ludzi, którzy chcieliby grać w kościołach to wina leży tylko i wyłącznie po stronie księży. Im ktoś słabszy tym lepiej, jest całkowicie od nich zależny a płacić można mu prawie nic, i tak nie ma gdzie pójść.
a ciekawe jaki z ciebie, " muzyku" artysta, my parafianie jestesmy zadowoleni z pracy ludzi ktorzy wkladaja swoje serce w to co robia i sa w tym szczerzy, nie robia tego jedynie na pokaz. malo jest teraz ludzi ktorzy chca grac w kosciolach
Instrument faktycznie jest wspaniały. Szkoda tylko, że na codzień używają go ludzie, którzy po prostu nie potrafią grać...
No cóż. Panie Józefie. Z Pana eseju wynika, że te pierwsze świnoujskie organy poprzez swoja wędrówkę od kościoła do kościoła mocno przyspieszyły rozwój tego instrumentu w kościołach na Pomorzu.
Czy autorom portalu umknęło tak ważne wydarzenie kulturalne jak finałowy koncert organowy w ubiegłą sobotę. Jest info o FAMIE, gokartach i inych a o tym CISZA!!Brawo!!
te pierwsze organki z początku XIX wieku pewnie zrobiłyby furorę w jakiejś progresywnej kapeli rockowej z początku lat 70-tych XX wieku.
Ciekawy artykuł :)